Od początku czwartej fali mamy dzieci w bardzo ciężkim stanie, które wymagały intensywnej terapii - mówił w TVN24 profesor Leszek Szenborn, kierownik katedry i kliniki pediatrii i chorób infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Zaznaczył jednocześnie, że "większość dzieci przechodzi zakażenie wirusem SARS-CoV-2 łagodnie i tylko niewielka część, poniżej procentu, wymaga hospitalizacji".
Czwarta fala koronawirusa w Polsce sprawiła, że coraz więcej dzieci trafia do szpitali z powodu COVID-19. - Czwarta fala to jest więcej pacjentów niż pierwsza, druga i trzecia włącznie. Dzieci są hospitalizowane razem ze swoimi opiekunami, którzy też w większości są zakażeni. W listopadzie mieliśmy trzy razy więcej pacjentów z covidem niż w październiku - powiedział w TVN24 prof. Leszek Szenborn. Jak dodał, "przez to, że covid pozajmował wszystkie łóżka, dzieci z innymi chorobami przewlekłymi nie mają właściwych warunków i dobrej opieki".
Lekarz stwierdził, że rodzice przewlekle chorych dzieci, którzy nie zaszczepili się przeciw COVID-19, "nie zrobili nic dla swoich dzieci, a od nas mają duże oczekiwania". - Nie przemawiają do nich tysiące osób, które zmarły z powodu COVID-19. Widzę brak solidarności z ludźmi w podeszłym wieku i przewlekle chorymi. Zastanawiam się, co by było, gdyby dzieci były grupą docelową tej choroby i gdyby ta śmiertelność i ciężkie przebiegi dotyczyły dzieci. Ciekawe, czy wtedy dorośli by się szczepili dla ratowania swoich pociech - zastanawiał się prof. Szenborn.
"Od początku czwartej fali mamy dzieci w bardzo ciężkim stanie"
Profesor mówił o czynnikach, które wpływają na ryzyko cięższego przebiegu COVID-19 u dzieci. Podkreślał, że "otyłość u dziecka, zwłaszcza zaawansowana, zwiększa wielokrotnie ryzyko ciężkiego przebiegu choroby, hospitalizacji oraz wystąpienia niewydolności oddechowej". - Ale to są także wszystkie choroby przewlekłe z zaburzeniem odporności, cukrzyca, choroby układu serca, płuc, gastroentorologiczne. Jest tych pacjentów dużo - przyznał kierownik katedry i kliniki pediatrii i chorób infekcyjnych we Wrocławiu. - Najciężsi pacjenci na naszym oddziale to pacjenci z grup ryzyka - dodał.
Jak mówił, "od początku czwartej fali mamy dzieci w bardzo ciężkim stanie, które wymagały intensywnej terapii". - Na naszym oddziale obserwacyjno-zakaźnym jesteśmy również zmuszeni do prowadzenia intensywnego natleniania tych dzieci. Zabrakło nam nawet łóżka covidowego na intensywnej terapii. Mówi się, że zaledwie sześć setnych dzieci trafia pod respirator. Ale dla nas, jeśli łóżko jest zatkane, to kiedy następne takie dziecko trafia do naszej kliniki, mamy problemy, bo nie mamy tego marginesu bezpieczeństwa - stwierdził gość TVN24.
Jak dodał, "teraz widać, że zakażenia covid weszły w populację dziecięcą". - To, że one poszły do szkoły, to, że zakażenia szerzą się bardzo wydatnie pośród tych wszystkich roczników, w domach dzieci przewlekle chorych, opieki i z chorobami nerwowo-mięśniowymi, dla których covid będzie chorobą terminalną - powiedział prof. Szenborn.
Pytany, kiedy rodzice powinni wezwać karetkę do swojego dziecka, profesor odparł, że "to jest bardzo subiektywny moment". - Większość dzieci jest hospitalizowanych na zapas, to nie są dzieci, które są w ciężkim stanie. Występowanie pospolitych objawów zakażenia, takich jak gorączka, gorsze samopoczucie, utrata łaknienia, duszność - wymieniał. - To zależy od punktu wytrzymałości opiekunów, dotychczasowej historii chorobowej oraz chorób współistniejących, a także tego, co powie lekarz - dodał. Podkreślił, że "większość dzieci przechodzi zakażenie wirusem SARS-CoV-2 łagodnie i tylko niewielka część, poniżej procentu, wymaga hospitalizacji".
Szczepienia dzieci przeciw COVID-19
Europejska Agencja Leków (EMA) zarekomendowała w czwartek stosowanie szczepionki przeciw COVID-19 firm BioNTech/Pfizer u dzieci w wieku od 5 do 11 lat. Dla dzieci w tej grupie wiekowej dawka szczepionki będzie mniejsza niż dla osób w wieku od 12 lat i starszych. Sposób podania, domięśniowo i w dwóch dawkach, pozostaje ten sam. Odstęp pomiędzy pierwszą a drugą dawką powinien wynosić - standardowe przy tego rodzaju szczepionce przeciw COVID-19 - trzy tygodnie.
Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz podał możliwą datę rozpoczęcia szczepień wśród dzieci przeciwko koronawirusowi. - W granicach 11-12 grudnia Ministerstwo Zdrowia wystawi e-skierowania - przekazał.
Już wcześniej uruchomione zostały szczepienia dla grupy wiekowej 12-18.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock