Dla mnie nie ma dzisiaj sprawy ważniejszej niż bezpieczeństwo życia i zdrowia, bezpieczeństwo pracy i płacy, ale też przesunięcie terminu wyborów prezydenckich - powiedział w "Kropce nad i" lider Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz. Kandydat tego ugrupowania na prezydenta przekonywał, że w czasie epidemii najważniejsze jest "roztropne dbanie o dobro wspólne".
W ubiegłym tygodniu Sejm uchwalił ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 roku mają zostać przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Obecnie ustawą zajmuje się Senat.
Wybory prezydenckie są zaplanowane na 10 maja. Prezes Porozumienia, koalicjanta PiS w Zjednoczonej Prawicy, Jarosław Gowin ocenił we wtorek, że pierwszy możliwy termin wyborów prezydenckich, który byłby bezpieczny dla zdrowia i życia Polaków, to połowa sierpnia. Podkreślił jednocześnie, że popiera korespondencyjną formę głosowania.
"Dbaniem o dobro wspólne jest nieprzeprowadzanie wyborów 10 maja"
Lider Polskiego Stronnictwa Ludowego i kandydat tego ugrupowania na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz, ocenił w "Kropce nad i" w TVN24, że "Jarosław Gowin na pewno szuka rozwiązania, które umożliwi przesunięcie wyborów i przeprowadzenie ich w najbliższym czasie".
- Tutaj się zgadzamy. Wczoraj o tym nawet - wyciągając rękę do Jarosława Gowina - powiedział Paweł Kukiz, mówiąc choćby o dyskusji nawet o zmianie konstytucji - ale nie (z wydłużeniem kadencji Andrzeja Dudy - przyp. red.) o dwa lata, ale o rok - żeby szukać rozwiązania i doprowadzić do przesunięcia terminu wyborów - zastrzegł.
RAPORT TVN24.PL: Wybory prezydenckie 2020 >>>
"Nie ma gwarancji rzetelności tego procesu"
Zdaniem szefa ludowców, to, co "jest dzisiaj najważniejsze (...), to jest roztropne dbanie o dobro wspólne". - Dbaniem o dobro wspólne jest nieprzeprowadzanie wyborów 10 maja - przekonywał Kosiniak-Kamysz.
- Nie będę kwestionował mandatu prezydenta Dudy, gdyby miał pełnić (kadencję - red.) rok dłużej, jeżeli to zabezpieczy życie i zdrowie naszych rodaków - kontynuował. Przekonywał, że "nie wolno odtrącać (...) tych, którzy szukają rozwiązania, jak przełożyć wybory", ale "dać im przestrzeń choćby do dyskusji".
Według Kosiniaka-Kamysza "to jest rzecz najważniejsza". - Dla mnie nie ma dzisiaj sprawy ważniejszej, niż bezpieczeństwo życia i zdrowia, bezpieczeństwo pracy i płacy, ale też przesunięcie terminu wyborów, ponieważ przyprowadzone w maju, wystawiają na niebezpieczeństwo tych, którzy będą je przygotowywać - mówił.
- Nie ma gwarancji rzetelności tego procesu i narażą na niebezpieczeństwo później wszystkich naszych rodaków - dodał.
"Walkowerem nie oddam tego pojedynku"
Pod koniec marca kandydatka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska zawiesiła kampanię i wezwała do bojkotu wyborów w majowym terminie.
- Ja walkowerem nie oddam tego pojedynku - komentował Kosiniak-Kamysz. Według niego "poddanie się na tym etapie, to jest stworzenie komfortowych warunków dla Andrzeja Dudy do tego, żeby mógł w tych wyborach startować i spokojnie te wybory wygrać".
- Nie wiadomo, co się wydarzy za tydzień, za dwa, czy na przykład 8 maja nie zostanie wprowadzony stan klęski żywiołowej. Więc nie uważam, żeby takie bojkotowanie, teatralne trochę, było jakąś słuszną drogą, ale każdy ma prawo - dodał. Przekonywał przy tym, że "prawdziwy bojkot to jest rezygnacja z wyborów". - Nie słyszę o tym, żeby którykolwiek z kandydatów zrezygnował - dodał lider PSL.
"Te maseczki trzeba rozdawać, a nie je uroczyście witać"
We wtorek rano samolot Antonow An-225 Mrija wylądował na warszawskim Okęciu i przywiózł tony sprzętu ochronnego do walki z epidemią. Na płycie lotniska pojawili się przedstawiciele rządu i szefowie spółek: KGHM Polska Miedź i Lotos. Nie mieli jednak zabezpieczeń, takich jak maseczki i rękawiczki. Nie utrzymywali też dystansu co najmniej dwóch metrów od siebie, co nakazują przepisy wprowadzone w związku z epidemią.
Jak ocenił Kosiniak-Kamysz, "te maseczki trzeba rozdawać, a nie je uroczyście witać". Jako "bulwersujące" określił to, że teraz dotarły do Polski. - Można było nawiązać kontakt z Chinami wcześniej, można było wcześniej wykonać wiele rzeczy – mówił.
Zauważył, że rozładunku samolotu "nie dokonali pan premier (Mateusz – red.) Morawiecki, ani wicepremier (Jacek – red.) Sasin, tylko ci, którzy pracują ciężko, prawdziwi bohaterowie".
- Nie ma co z tego robić wydarzenia - bo nie ma się władza czym chwalić i szczycić, bo zawaliła wiele rzeczy - tylko te maseczki powinny być jak najszybciej dostarczone. Pan premier jeden i drugi powinni w tym czasie robić wszystko, żeby logistyka dostarczenia do szpitali, zakładów opiekuńczo-leczniczych, domów pomocy społecznej, była zabezpieczona, a nie jeszcze angażować służby ochrony, różnego rodzaju służby lotniskowe w to, żeby przywitać tam premiera, wyznaczyć odpowiednie miejsca dla fotoreporterów – kontynuował.
Szef ludowców przekonywał, że "gdzie indziej jest zadanie dla rządzących". - Dzisiaj nie ma miejsca na uroczystości i fetowanie lądowania wielkiego samolotu, tylko na zabezpieczenie funkcjonowania życia szpitali. Bo życie szpitali, to jest później nasze życie - dodał Kosiniak-Kamysz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24