Z co najmniej pięciodniową wizytą przybywają do polski eksperci Rady Europy. Mają zbadać, jak nasz kraj wywiązuje się z zapisów konwencji antyprzemocowej. Spotkają się z przedstawicielami rządu oraz organizacjami pozarządowymi. - Jak się ktoś dowie, że jakiś rząd w Europie chce wypowiedzieć konwencję, która chroni ofiary, to wiadomo, że każda instytucja unijna przyjedzie. Bo to jest coś, co jest absolutnie niewyobrażalne w XXI wieku w Europie - komentowała rzeczniczka Lewicy Anna Maria Żukowska.
Do stolicy Polski przylecą członkowie GREVIO (ang. Group of Experts on Action against Violence against Women and Domestic Violence), specjalnie powołanej grupy niezależnych ekspertów, którzy zajmują się monitorowaniem realizacji konwencji stambulskiej (inaczej: konwencji antyprzemocowej).
Polski gospodarz
Eksperci Rady Europy chcą spotkać się z przedstawicielami rządu, Rzecznika Praw Obywatelskich i organizacji pozarządowych. Jak informował Michał Tracz, dziennikarz TVN24, trwają ostatnie ustalenia dotyczące wizyty ekspertów w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, które zgodnie z zapisami konwencji jest jej "gospodarzem", koordynatorem w Polsce.
Zaproszenie od GREVIO dostało kilka organizacji pozarządowych, m.in. Amnesty International czy Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Wizyta europejskich ekspertów potrwa co najmniej pięć dni.
Rada Europy monitoruje stosowanie zapisów konwencji we wszystkich krajach, które są jej stroną. Niedawno eksperci Rady badali, jak wywiązują się z tego Niemcy.
Nie narzuca, zobowiązuje
Wypowiedzenia przez Polskę konwencji stambulskiej domaga się lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.
Minister sprawiedliwości uważa ją za szkodliwą dla rodziny. Ziobro złożył nawet formalny wniosek w tej sprawie do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Chce także, by w sprawie zgodności konwencji z polską konstytucją wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny.
Stanowisko polskiego ministra odbiło się szerokim echem na świecie. Sekretarz generalna Rady Europy Marija Pejcinović Burić oceniła, że Polska nie powinna wycofywać się z konwencji stambulskiej. Uznała, że "wyjście z niej byłoby godne ubolewania i stanowiłoby wielki krok wstecz, jeśli chodzi o ochronę kobiet przed przemocą w Europie".
W rzeczywistości konwencja zobowiązuje wszystkie państwa do wprowadzenia takich rozwiązań prawnych, by jak najlepiej zagwarantować zapobieganie i zwalczanie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Nie narzuca żadnych rozwiązań, jednak zobowiązuje do skutecznej walki z przemocą. Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 roku i ratyfikowała ją w 2015. Dokument podpisało 45 europejskich państw i Unia Europejska.
Raport i rekomendacje
Eksperci po powrocie z Warszawy napiszą raport i zaproponują rekomendacje. Ocenią, jak polski rząd wprowadza zapisy konwencji i jak je realizuje. W przypadku negatywnej opinii zespół nie może nałożyć kary, ale raport przedstawiony zostanie całej Radzie Europy.
"Powinni usłyszeć prawdę"
O to, co powinni usłyszeć w Polsce delegaci, pytał polskich parlamentarzystów dziennikarz TVN24 Michał Tracz.
Rzeczniczka Lewicy Anna Maria Żukowska oceniła, że eksperci "powinni usłyszeć prawdę". Jej zdaniem "to jest naturalne, że sprawdzają" wywiązywanie się przez Polskę z zapisów konwencji. - Bo jak się ktoś dowie, że jakiś rząd w Europie chce wypowiedzieć konwencję, która chroni ofiary, to wiadomo, że każda instytucja unijna przyjedzie. Bo to jest coś, co jest absolutnie niewyobrażalne w XXI wieku w Europie - mówiła.
Senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Maria Jackowski przekonywał, że w polskim prawie są przepisy, które gwarantują ochronę praw ofiar przemocy. - Moim zdaniem te rozwiązania, które zostały wprowadzone do polskiego systemu prawnego, miedzy innymi możliwość eksmitowania osoby, która dopuszcza się przemocy domowej - tutaj są bardzo daleko idące rozwiązania i cały szereg innych rozwiązań - absolutnie spełniają oczekiwania tej konwencji i dają dość skuteczne narzędzie do walki z tym zjawiskiem - mówił.
Zdaniem lidera Nowoczesnej, posła Koalicji Obywatelskiej Adama Szłapki, "jest duża grupa w obozie władzy, która jest naprawdę skrajnie konserwatywna". - W takim rozumieniu populistycznym, że dla niej prawa kobiet są zagrożeniem, oni się tego po prostu boją - wyjaśniał. - To, co robią z mniejszościami seksualnymi, to samo robią, jeśli chodzi o kobiety. To znaczy uważają, że po prostu ludzie nie mają mieć żadnych praw, liczy się tylko władza - mówił.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: EU2017EE Estonian Presidency/Wikimedia CC BY 2.0