Podczas czwartkowej konferencji komendanta głównego policji gen. Jarosława Szymczyka ujawniono wiele szczegółów na temat pani Joanny – jej życia osobistego, leczenia psychiatrycznego i nie tylko. Stąd pojawiają się pytania, czy można w tym przypadku mówić o tajemnicy lekarskiej, kiedy informacje stają się publicznie jawne? Materiał magazynu "Polska i Świat".
W jednym momencie w świetlne kamer na konferencji prasowej tajemnica lekarska przestała być tajemnicą, choć na nagraniu teoretycznie jest taka informacja. Policja ujawniła część rozmów lekarki pani Joanny z dyspozytorką numeru 112 i policjantem z miejskiej komendy.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Pani Joanna zażyła tabletkę poronną. Do szpitala przyjechali policjanci, zabrali jej laptopa i telefon
Według szefa policji, prokuratura miała zezwolić na publikację nagrań. Tyle, że - jak twierdzą adwokaci - nie miała takiego prawa, bo na ujawnienie tajemnicy lekarskiej zgodę może wydać tylko sąd.
- Są pewne święte tajemnice: lekarska, spowiedzi, adwokacka i dziennikarska – mówi adwokat Jacek Dubois. - Policja zrobiła to, żeby ratować własną skórę. To jest karygodne – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Sprawa pani Joanny. Policja pokazała nagrania
Psychiatrzy bronią lekarki pani Joanny
Policja, która powinna stać na straży prawa, zdaniem ekspertów to prawo złamała. - Tajemnica lekarska, a zwłaszcza tajemnica lekarska psychiatryczna to jest sprawa bardzo wrażliwa. My nie mieliśmy prawa słyszeć tego dialogu – uważa były rzecznik praw pacjenta psychiatrycznego Błażej Kmieciak.
Cześć adwokatów uważa, że również lekarka w rozmowie z funkcjonariuszem przekazała zbyt wiele informacji, przede wszystkim tę o zażyciu tabletek poronnych, co wywołało taką, a nie inną reakcję policji. - Taką wiedzą trzeba gospodarować bardzo oszczędnie, zwłaszcza w rozmowie z funkcjonariuszem policji – podkreśla adwokatka Sylwia Gregorczyk-Abram.
Psychiatrzy bronią lekarki pani Joanny i przypominają, że prawo pozwala na ujawnienie tajemnicy lekarskiej, gdy chodzi o ratowanie życia pacjenta lubi innej osoby. - Ujawnienie tych informacji służbom ratowniczym miało na celu zadbanie o dobro tej pacjentki, absolutnie nie miało charakteru donosu – uważa prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego Dominika Dudek.
Policja krytykowana za interwencję wobec pani Joanny
Ale już działania policji oceniane są jednoznacznie. - Policja posunęła się o wiele, wiele kroków za daleko – podkreśla Dominika Dudek.
Sama lekarka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznaje, że nie spodziewała się, że policja zachowa się opresyjnie. "Dziś zadzwoniłabym tylko na pogotowie" – przyznaje.
Policja jeszcze przed konferencją prasową ujawniła informacje, których ujawnić nie powinna. W komunikatach prasowych pisała, że kobieta "dokonała aborcji" i "od lat leczy się psychiatrycznie". Oświadczenie ze stron internetowych policji szybko zniknęło.
- Pan komendant jak i policja powinna być za to pozwana i moim zdaniem będzie to rekordowe odszkodowanie w tym kraju – twierdzi Jacek Dubois. – To, co zrobiła policja to jest podwójna wiktymizacja. Policja, przez to opublikowanie nagrań, funduje pani Joannie ponowną traumę – dodaje Sylwia Gregorczyk-Abram.
ZOBACZ TEŻ: Sprawa pani Joanny. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez policjantów
"Takich działań nie przewiduje Kodeks postępowania karnego"
Skutki upublicznienia rozmowy lekarki ze służbami mogą mieć dramatyczne konsekwencje. - Tu szkodę ponosi konkretny pacjent, ale w przyszłości inni pacjenci mogą mieć obawy, czy ich rozmowy z lekarzami, nie z winy lekarzy, mogą być upublicznione – wskazuje Błażej Kmieciak.
Działania policji - na każdym etapie sprawy pani Joanny - są anty przykładem tego jak służby powinny zachowywać w takich przypadkach - mówią karniści. - To nie jest profesjonalne zachowanie policji. Takich działań nie przewiduje Kodeks postępowania karnego, policja nie ma prawa kazać rozbierać się ludziom – wskazuje prof. Monika Płatek z Instytutu Prawa Karnego UW.
Chociaż rzecznik komendanta głównego policji inspektor Mariusz Ciarka przekonuje, że "od samego początku zależy nam tylko na dobru pani Joanny", pełnomocniczka kobiety jest innego zdania.
Źródło: TVN24