Wszystko wskazuje na to, że chodzi tu zwiększenie frekwencyjności, ale konkretnej grupy wyborców. Wyborców, którzy popierają Prawo i Sprawiedliwość - mówił były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński, komentując projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego. Według niego w proponowanych przepisach "dopuszcza się niekontrolowaną możliwość agitacji wyborczej przez poszczególnych obywateli". - W zasadzie wymkną się spod kontroli kwestie finansowe. Praktycznie może zdarzyć się tak, że każdy obywatel, zwolennik jakiejś konkretnej partii, zacznie prowadzić agitację swojej partii, zaciągać pożyczki, kupować banery i to wszystko nie będzie podlegało rozliczeniu przez Państwową Komisję Wyborczą - tłumaczył.
Sejm zajął się w środę projektem nowelizacji Kodeksu wyborczego autorstwa PiS. Zakłada on m.in. zwiększenie dostępu do lokali wyborczych dla mieszkańców małych miejscowości, bezpłatne przewozy dla wyborców w gminach bez publicznego transportu, a także zmiany związane ze sposobem procedury ustalania wyników głosowania przez członków obwodowych komisji. Według autorów projektu rozwiązania te mają wpłynąć na zwiększenie frekwencji w wyborach. Opozycja wątpi w intencje obozu rządzącego i widzi w projekcie raczej próbę mobilizacji własnego elektoratu w obliczu mniej korzystnych sondaży.
Jeden z zapisów projektu zmian przewiduje, że agitację wyborczą może prowadzić każdy komitet wyborczy i każdy wyborca, bez zgody pełnomocnika wyborczego.
Były szef PKW: dopuszcza się niekontrolowaną możliwość agitacji wyborczej
O tę kwestię w TVN24 pytany był były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński. - To już jest kolejny wyłom w wyłączności komitetów wyborczych na prowadzenie agitacji, bo już jakiś czas temu, przy kolejnej nowelizacji Kodeksu wyborczego, wprowadzono taką możliwość, z tym że jeszcze musiał udzielić na to zgody pełnomocnik komitetu wyborczego - tłumaczył.
- Teraz już tej zgody nie ma, została wykreślona w projekcie noweli do Kodeksu wyborczego, co będzie świadczyć o tym, że komitety wyborcze tracą wyłączność na agitację wyborczą. Co ważniejsze, w zasadzie wymkną się spod ich kontroli kwestie finansowe. Praktycznie może zdarzyć się tak, że każdy obywatel, zwolennik jakiejś konkretnej partii, zacznie prowadzić agitację swojej partii, swojego kandydata, zaciągać pożyczki, kupować banery, które będzie wywieszał i to wszystko nie będzie podlegało rozliczeniu przez Państwową Komisję Wyborczą - mówił.
Hermeliński wyjaśniał, że "będą to koszty wykraczające poza koszty komitetu wyborczego". - W zasadzie te restrykcyjne przepisy zawarte w Kodeksie wyborczym czy ustawie o partiach politycznych (...) zostaną w jakiś sposób zniwelowane przez to, że dopuszcza się taką niekontrolowaną możliwość agitacji wyborczej przez poszczególnych obywateli - powiedział.
Hermeliński: szlachetna idea skażona egoizmem partyjnym
- To ma na celu chyba zwiększenie potencjału konkretnej partii. Ocena tego projektu, który został złożony do Sejmu, między innymi te kwestie związane z powołaniem nowych komisji wyborczych, obwodów wyborczych (…), to wszystko zdaje się świadczyć o tym, że ta szlachetna idea profrekwencyjności tego projektu jest skażona egoizmem partyjnym, bo jednak wszystko wskazuje na to, że chodzi tu o zwiększenie frekwencyjności, ale konkretnej grupy wyborców. Wyborców, którzy popierają Prawo i Sprawiedliwość - ocenił.
Były przewodniczący PKW zauważył, że kandydaci spoza dużych partii politycznych nie będą mogli pozwolić sobie na tak bogate finansowanie. - Tutaj można mówić w jakimś sensie o pewnej nierówności, ale przede wszystkim to jest kwestia finansowa, kwestia naruszenia bardzo rygorystycznych i skutecznych przepisów finansowych - oświadczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock