- Nie wierzę, że zostanę wyrzucony ani z klubu, ani z partii. Nie wystąpię z partii i zostanę tam do końca moich dni, będę zmieniał PSL od środka – powiedział poseł PSL Eugeniusz Kłopotek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24. Przed sejmowym głosowaniem nad wnioskiem o referendum w sprawie obowiązku szkolnego dla 6-latków Kłopotek powtarza, że złożył wcześniej publiczne oświadczenie w tej sprawie. – Nie mogę się wycofać, będę głosował zgodnie z własnym sumieniem – zapowiedział w TVN24. To oznacza, że koalicja może mieć kłopot z odrzuceniem wniosku.
Kłopotek zaznaczył, że swoje zdanie ws. referendum wyraził już wcześniej, złożył oświadczenie i podpisał się pod swoimi słowami, dlatego nie może się wycofać.
- Z jednej strony jest sporo argumentów, ale jest też sporo kontrargumentów. Trochę nam zepsuło procedowanie i myślenie o referendum to, że dodatkowo dołożono kilka pytań - podkreślił. Zaznaczył, że "nie martwi się specjalnie koalicjantem i koalicją". - Martwię się o PSL. Uważam, że jeśli dziś
zagłosujemy za odrzuceniem tego wniosku, to mojestronnictwo popełni bardzo poważny polityczny błąd - ocenił Kłopotek.
Poza partię? Niemożliwe
Poseł PSL, pytany czy nie boi się wyrzucenia z klubu - groził tym szef klubu Jan Bury - Kłopotek odpowiedział: - Wczoraj usłyszałem również, że mogę być poza partią. Otóż nie ma takiej możliwości. Członkowie klubu mogą podjąć różne decyzje, również wobec mojej osoby. Nie sądzę, żeby spotkała mnie najgorsza kara, czyli wyrzucenie z klubu. Spodziewam się kary, ale nie sądzę, żeby posunięto się do wyrzucenia Eugeniusza Kłopotka z klubu, już nie mówiąc o partii. Z partii to jest niemożliwe. Nie klub o tym decyduje - powiedział poseł.
Zaznaczył, że w takiej sytuacji, w której on teraz jest "niektórzy wolą odejść z partii i szukają gdzie indziej przystani". - Jestem w niej przez tyle lat, również ją tworzyłem na mojej uczelni i zostanę w niej do końca moich dni, ale będę się starał w środku zmieniać partię - dodał.
Dzisiejsze głosowanie w Sejmie będzie poważnym testem dla przyszłości koalicji PO-PSL. Jan Bury, szef klubu PSL, zapowiadał, że jeżeli koalicja w czasie głosowania nie będzie miała większości, to bardzo prawdopodobne będą wcześniejsze wybory parlamentarne.
Obecnie kluby PO i PSL mają łącznie 232 posłów, a opozycja, wliczając posłów niezrzeszonych, 228.
Potrzeba 231 głosów
Pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum ws. sześciolatków inicjatorzy akcji - Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców - zebrali prawie milion podpisów. Sejm może go przyjąć bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Zakładając zatem 100-proc. frekwencję (460 posłów) w głosowaniu nad wnioskiem ws. referendum, jego zwolennicy musieliby zebrać 231 głosów.
Klub PO ma głosować przeciwko wnioskowi ws. referendum. Posłów będzie obowiązywała dyscyplina głosowania. Członkowie koalicyjnej PSL niemal do ostatniej chwili zwlekali z decyzją ws. dyscypliny. Ostatecznie na czwartkowym posiedzeniu klubu ustalili, by głosować tak jak PO - przeciwko referendum.
Nie oznacza to jednak, że koalicja może być spokojna o dzisiejsze głosowanie, bo ludowcy mogą w nim nieco namieszać.
Ludowcy się wyłamią?
Dwóch posłów Stronnictwa: Eugeniusz Kłopotek i Andrzej Dąbrowski zapowiadało, że poprą wniosek o referendum. Kłopotek, po czwartkowym posiedzeniu klubu, mówił dziennikarzom, że "zagłosuje w zgodzie z własnym sumieniem tak, żeby w sobotę móc spojrzeć w lustro".
Pytany o konsekwencje, jakie może ponieść Kłopotek, jeśli złamie dyscyplinę klubową, Jan Bury, szef klubu PSL odpowiedział: - Kłopotek ma chwilę prawdy dla siebie. Myślę, że wie, co zrobić w trakcie tego głosowania. Poseł Dąbrowski także stwierdził, że będzie głosował "zgodnie z własnym sumieniem i przekonaniami".
Szef klubu PSL ostrzegł, że w przypadku złamania dyscypliny klubowej regulamin przewiduje kary: upomnienia, nagany, zawieszenia i wykluczenia.
PSL się zabezpiecza
Wniosek o referendum popierają kluby PiS, Twój Ruch, SLD i Solidarna Polska oraz większość posłów niezrzeszonych - przeciwko zagłosować ma posłanka niezrzeszona, wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka.
Nie wiadomo jak zagłosują czterej członkowie sejmowego koła Inicjatywa Dialogu. Dwoje posłów zadeklarowało na czwartkowej konferencji prasowej poparcie dla wniosku o referendum.
Jednak tego samego dnia wieczorem przez ponad godzinę z trojgiem posłów Inicjatywy Dialogu: Arturem Bramorą, Haliną Szymiec-Raczyńską i Dariuszem Dziadzio rozmawiał Janusz Piechociński.
Z informacji PAP ze źródeł zbliżonych do kierownictwa PSL wynika, że posłowie dostali ofertę przejścia do klubu PSL. Czwarty z członków koła - poseł Bartłomiej Bodio - był zagranicą.
Według źródeł PAP podczas spotkania ustalono, że Bramora w dzisiejszym głosowaniu poprze koalicję, natomiast Szymiec-Raczyńska i Dziadzio - zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami - zagłosują za referendum. - Liczymy się z tym, że nie wszyscy nasi posłowie zagłosują razem z całym klubem. Chcemy się zabezpieczyć - podkreślił jeden z ludowców.
Zatem, jeżeli poseł Kłopotek i Dąbrowski nie dostosują się do partyjnej dyscypliny, stanowisko koalicjantów może uratować Nowicka i Bramora. Kluczową rolę odegra frekwencja na sali sejmowej.
Autor: db,mn//bgr / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24