Rządzą na obwodnicy Wrocławia. Złodzieje kabli, znaków i wszystkiego, za co zapłaci się na złomowisku. Kradną dla kilkunastu złotych sprzęt wart dziesiątki tysięcy i narażają tym ludzi na utratę zdrowia, a nawet życia. We Wrocławiu policja wydała im wojnę. System sprawdził się wcześniej w Szczecinie.
- Nie możemy użyć systemu elektronicznego, bo jak tylko to zrobimy, ciągle coś tam ginie. Jest więc bezużyteczny, a może się zdarzyć, że od tego będzie zależało życie ludzie i to jest najbardziej bolesne - mówi Jacek Oszytko z GDDKiA w Łodzi.
Elektronika bowiem jest dla złodziei tak samo "łakomym kąskiem" jak metal. Wiedzą o tym policjanci i sami kierowcy we Wrocławiu.
Pokusa zdobycia tego ostatniego kosztowała już pośrednio życie co najmniej dwóch osób, bo skradziona przed kilkoma miesiącami brama, utrzymująca na co dzień zwierzęta z dala od autostrady A4, doprowadziła do wtargnięcia na drogę dzików i kolizji samochodów. W wypadku zginęły dwie osoby.
Naklejka odstraszy?
Dolnośląska policja zaczyna więc walkę ze złodziejami. Poza naklejkami stanowiącymi pierwsze ostrzeżenie o monitorowaniu sprzętu wokół jezdni na obwodnicy miasta, umieszcza też na balustradach, znakach, tablicach oświetleniowych niewidoczne gołym okiem kody.
Wzmożone kontrole składów złomu mają w końcu wyeliminować tych ich właścicieli, którzy na taki towar czekają chętnie. Policja zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że "na gorącym uczynku" złapać złodzieja na drodze lub autostradzie jest jednak trudno.
W Szczecinie kontrole podziałały. W ciągu roku straty poniesione w związku z kradzieżami zmniejszyły się czterokrotnie, z ponad 800 do 200 tys. złotych.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN