Wbrew twierdzeniom Antoniego Macierewicza "nigdy nie było żadnej współpracy pracowników naukowych ICM z podkomisją" smoleńską - przekazał Marek Michalewicz, były szef Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW. Tłumaczył, że obliczenia na systemie należącym do ICM wykonywały osoby "wskazane przez komisję". Opublikował korespondencję mailową inżyniera Wojskowej Akademii Technicznej, który pisał do pracownika ICM i "próbował coś liczyć, nigdy nie policzył, bo nic mu nie wychodziło. Nie umiał wystartować tego programu" - mówił "Gazecie Wyborczej".
Podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza przedstawiła 11 kwietnia, dzień po 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej, kolejny raport dotyczący tej katastrofy. Członkowie podkomisji podtrzymali tezę o wybuchu w samolocie 10 kwietnia 2010 roku i eksplozji przed rozbiciem się maszyny o ziemię.
Czytaj więcej na Konkret24: Kolejny raport podkomisji Macierewicza o katastrofie w Smoleńsku. Weryfikujemy tezy
Prezentując raport, Macierewicz twierdził, że "podkomisja odtworzyła we współpracy z Narodowym Instytutem Badań Lotniczych w USA, Wojskową Akademią Techniczną w Warszawie, Instytutem Lotnictwa w Warszawie, Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania UW oraz z UKSW strukturę statku powietrznego Tu-154M i przeprowadziła symulację jego lotu oraz uderzenia w ziemię zgodnie z parametrami komisji pani [Tatjany - przyp. red.] Anodiny [przewodniczącej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego - red.] i raportu Jerzego Millera" [ówczesnego szefa Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego - red.].
Były szef ICM: 83 procent zadań obliczeniowych nie zostało nigdy zakończone
Marek Michalewicz, były szef Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego zarówno w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", jak i w TVN24, zaprzeczył tym słowom. - Absolutnie nigdy nie było żadnej współpracy pracowników naukowych ICM z podkomisją - przekonywał. - Wkład naukowy ICM był zerowy - mówił. Tłumaczył, że podkomisja była "klientem ICM".
W wywiadzie dla "Wyborczej" Michalewicz powiedział, że komisja smoleńska złożyła "komercyjne zamówienie przeprowadzenia obliczeń na superkomputerze należącym do ICM przez zewnętrznych konsultantów z National Institute for Aviation Research, Wichita State University (NIAR) wynajętych i opłaconych przez podkomisję". Zaznaczył, że obliczeń nie wykonywali pracownicy Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego, ale "wskazani przez komisję ludzie, którym ICM zapewniło odpłatny dostęp".
Według byłego szefa ICM podkomisja Macierewicza zgłosiła się do centrum pod koniec stycznia 2020 roku, a dwa miesiące później otrzymała ofertę usługi dostępu do zasobów obliczeniowych oraz komercyjnego wykorzystania licencji oprogramowania LS-DYNA.
Michalewicz mówił że "83 procent zadań obliczeniowych nie zostało nigdy zakończone". W jego ocenie "problem przerósł ich możliwości".
"Młody naukowiec z WAT próbował coś liczyć"
Antoni Macierewicz, prezentując raport, powoływał się także między innymi na Wojskową Akademię Techniczną w Warszawie.
"Było tak, że jakiś młody naukowiec z WAT próbował coś liczyć, nigdy nie policzył, bo nic mu nie wychodziło. Nie umiał wystartować tego programu. To nie są takie proste rzeczy" - powiedział "GW" Michalewicz.
"Eksperci ICM mówili mu, że trzeba rozumieć, jakie zasoby są potrzebne, czy np. program da się uruchomić na jednym serwerze, czy potrzeba stu serwerów. Ile pamięci trzeba zarezerwować w komputerze, jaka będzie długość tych obliczeń, plus masę innych zależności. Ten człowiek nie umiał tych rzeczy ocenić. Nie miał wielkiego pojęcia o obliczeniach równoległych i marnował czas pracowników ICM. W archiwum tej sprawy znajduje się 371 maili" - mówił.
Korespondencja między inżynierem WAT a pracownikami ICM
Michalewicz opublikował w mediach społecznościowych zrzuty ekranu z korespondencją mailową. Jedna z nich, między Michałem Jędrakiem z WAT a pracownikami ICM, ma pochodzić z 10 lutego 2020 roku.
"Mam problem. Otóż jak uruchomić zadanie gdy mam już skrypt kolejkowy. Gdzie znajduje się odwołanie do pliku, który chce uruchomić. Jakich komend trzeba użyć? [pisownia oryginalna - przyp. red.] - pytał w Jędrak w mailu, który miał zostać wysłany na adres "Pomoc ICM". W odpowiedzi pracownicy ICM proponowali między innymi, żeby "zajrzeć do ogólnej instrukcji uruchamiania zadań w systemie kolejkowym oraz do dokumentacji LS-Dyna ze wskazówkami jak przygotować case równoległy".
9 marca 2020 w mailu Jędraka zatytułowanym "Uruchamianie MPI" czytamy: "Mamy problem z uruchomieniem obliczeń równoległych w MPI. Jak to się dokładnie odbywa? Jak powinno się pisać skrypty pod LS - Dyne? Proszę o szybką odpowiedź".
Wielokrotnie, jak wynika z opublikowanych maili, autor zapytań wskazywał na wyskakujące komunikaty z błędami.
W korespondencji datowanej na 22 kwietnia 2020 inżynier WAT pisał o "błędzie podczas obliczeń". "Jak mniemam trzeba zwiększyć wartość memory2, ale do jakiej wartości?" - pytał.
Maciej Szpindler z Działu Wsparcia Użytkowników HPC ICM miał odpowiedzieć: "wyczerpująca odpowiedź na pana pytanie jest poza moim zasięgiem". "Dokładniejsze oszacowanie ile pamięci jest potrzebne do tej konkretnej symulacji wymaga wiedzy na temat modelu - jego rozmiarów i trybu solvera który jest używany [pisownia oryginalna - red.]". Dodał, że "można się nad tym zastanowić sięgając do podręczników LS-Dyna". Podał między innymi link, gdzie można znaleźć "np. krótkie wskazówki zapotrzebowania na pamięć solvera w trybie implicit".
Jak wynika z korespondencji z 15 maja 2020 roku, Jędrak wskazał na błąd, jaki miał wystąpić "podczas obliczeń". Pytał, "czy chodzi o za małą pamięć, czy może o błąd w strukturze modelu". Grzegorz Gruszczyński z ICM miał mu odpisać między innymi "Komunikat "negative volume in solid element’ wskazuje na błąd w modelu lub w ustawieniach solvera. Proszę pamiętać, że rolą ICMu jest przede wszystkim udostępnienie mocy obliczeniowej oraz instalacja wybranego oprogramowania na klastrze. Problemy z bezpośrednią obsługą LS-DYNA proszę zgłaszać do producenta oprogramowania [pisownia oryginalna - red.]".
"Problem z uruchomieniem obliczeń"
W korespondencji datowanej na 27 marca 2020 Jędrak pisał: "Zakończyły mi się obliczenia przed osiągnięciem czasu symulacji w LS DYNA. Jak wznowić obliczenia od ostatniego momentu w symulacji?".
"Mamy problem z uruchomieniem obliczeń w ramach grantu GB80-9 (Grant Obliczeniowy w ICM UW) Otóż jak stosuje komendę w pliku slurm —ntasks-per-node<> to nie mogę uruchomić obliczeń. Natomiast gdy stosuje komende —cpus-per-taks<> obliczenia się wykonują, ale tylko na 1 procesorze w każdym węźle, przez co obliczenia idą bardzo wolno. Czym jest to spowodowane? [pisownia oryginalna - red.] - to z kolei treść ujawnionego maila inżyniera WAT do pracowników ICM, datowanego na 12 maja 2020 roku.
Gruszczyński z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW w odpowiedzi miał wskazywać możliwe rozwiązania. Miał napisać także, że "problemy z uruchomieniem zadania spowodowane są konfliktami między argumentami komend, które nie mogą być jednocześnie zrealizowane".
"Wynikają one z fizycznego ograniczenia ilości procesorów na węzłach (node) Okeanosa. 1 Node ma 24 rdzenie (oraz 128 GB pamięci RAM). Ilość uruchomionych procesów (tasks) nie powinna przekraczać liczby dostępnych rdzeni w ramach całego zadania” - czytamy.
Ponad 87 tysięcy złotych, koszt dobowy "był dodatkowo naliczany"
Były szef ICM tłumaczył w rozmowie z "GW", że "jak się skończył kontrakt podkomisji z Amerykanami, to wpadła [podkomisja - red.] na pomysł, że to WAT będzie im liczył, bo jako uczelnia dostaną od nas akademicką licencję na LS-dyna za darmo".
"Wtedy powiedziałem, że aby WAT ten dostęp dostała, Akademia musi złożyć grant naukowy na te obliczenia. Złożyli, wysłałem to do trzech bezstronnych recenzentów. Jedna opinia była negatywna, druga bardzo negatywna, trzecia lekko pozytywna. Decyzję dotyczącą przyznania grantu dla grupy z WAT wziąłem na siebie. Odmówiłem, bo zabrakło wystarczającego uzasadnienia naukowego ani naukowych wartości" - wyjaśniał Marek Michalewicz.
Jak przekazał, cena za usługę przedstawioną podkomisji 5 marca 2020 roku wyniosła ponad 87 tysięcy złotych. Oferta przewidywała siedmiodniowy dostęp do rdzeni obliczeniowych. Były szef ICP dodał również, że "obliczenia się przeciągnęły, koszt dobowy obliczeń w wysokości 12 517 złotych był dodatkowo naliczany, ale niestety podkomisja nie zapłaciła całej należności".
Oświadczenie Antoniego Macierewicza
Szef podkomisji smoleńskiej, poseł PiS Antoni Macierewicz wydał w czwartek oświadczenie, które opublikowała Polska Agencja Prasowa. Napisał w nim, że "zarówno pan dr Marek Michalewicz jak i pani Agnieszka Kublik [dziennikarka "Gazety Wyborczej" - red.] nie zdają sobie sprawy, na czym polegały symulacje NIAR i WAT i co w tej sprawie robił ICM".
"Warto przypomnieć, że podczas prezentacji raportu w dniu 11.04.2022 r. bardzo jasno podkreślił p. dr. Kazimierz Nowaczyk, że symulacje te miały zweryfikować przebieg rozbicia samolotu Tu 154 M po uderzeniu w ziemię wg. parametrów przyjętych przez Raport MAK p. Anodiny" - wskazał polityk Prawa i Sprawiedliwości.
Macierewicz zaznaczył, że "ICM realizował mały fragment tych prac z czego wyraźnie nie zdaje sobie sprawy p. dr M.Michniewicz”.
"Przede wszystkim jednak i p. Michniewicz i p. Kublik uważają, że symulacje te dotyczyły wybuchu w samolocie. Nic takiego w pracach NIAR i WAT wykorzystanych przez podkomisję nie było przewidziane ani zamawiane" - napisał w oświadczeniu.
"Jednocześnie pragnę podkreślić, że prace eksperckie zrealizowane przez ICM dla Podkomisji miały olbrzymie znaczenie dla falsyfikacji Raportów MAK i komisji ministra J. Millera, za co Podkomisja jest bardzo wdzięczna" - dodał.
Macierewicz napisał również w oświadczeniu, że "dr M. Michalewicz, rozmówca Gazety Wyborczej od dłuższego już czasu nie jest p.o dyrektora ICM, a swoimi wypowiedziami złamał warunki umowy zawartej z podkomisją".
Źródło: tvn24.pl, TVN24, Gazeta Wyborcza, PAP