Na tę kampanię, przynajmniej na początku, PiS nie ma innego pomysłu niż jeszcze bardziej radykalizować swój przekaz z kampanii parlamentarnej - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Jakub Majmurek z "Krytyki Politycznej", komentując język, jakiego obecna opozycja używa względem rządzących. - Mam wrażenie, że brakuje nam już określeń na to, co słyszymy - że żenada, że skandal, że hańba. Właściwie bardzo trudno to oceniać - przyznał Michał Rusinek, literaturoznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W ostatnich dniach Jarosław Kaczyński znaczną część swoich wystąpień poświęcił komentowaniu działań obecnie rządzących i atakowaniu Donalda Tuska. W sobotę podczas wystąpienia w Lublinie prezes PiS stwierdził, że władza "bezpośrednio, bezczelnie łamie prawo i demokrację". - Pod hasłem "prawo, tak jak my je rozumiemy". To znaczy wolą Tuska jest, by jego wola była prawem. Do tego to można w gruncie rzeczy sprowadzać. Wola Tuska jest prawem. Byli już tacy, których wola była prawem. Wola Führera była prawem - powiedział.
Majmurek: PiS nie ma innego pomysłu niż radykalizować przekaz
Między innymi do tych słów odnieśli się w "Faktach po Faktach" w TVN24 Jakub Majmurek z "Krytyki Politycznej" oraz Michał Rusinek, pisarz, tłumacz i literaturoznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Trudno już o bardziej ostre porównanie, a kampania (przed wyborami samorządowymi - red.) dopiero się zaczyna. Widać wyraźnie, że na tę kampanię, przynajmniej na początku, (...), PiS nie ma innego pomysłu niż jeszcze bardziej radykalizować swój przekaz z kampanii parlamentarnej. A ten przekaz opierał się głównie na jednym - na demonizowaniu Donalda Tuska - powiedział Majmurek.
- Słyszeliśmy, że on jest wrogiem narodu, że jest rudy, że jest niemieckim agentem. Te słowa zresztą też padły nie tylko w trakcie kampanii, ale też z mównicy parlamentarnej. Więc eskalacja tutaj postępuje w tempie geometrycznym. Nie wiem, jak można by jeszcze tutaj użyć mocniejszego porównania niż do Führera - stwierdził.
Dodał, że "za chwilę zabraknie nam tych historycznych odniesień, historycznych metafor".
Rusinek: mam wrażenie, że brakuje nam już określeń na to, co słyszymy
Michał Rusinek mówił, że w sferze języka używanego do walki politycznej "chyba nie ma barier". - Ale ja mam takie wrażenie, że brakuje nam już określeń na to, co słyszymy - że żenada, że skandal, że hańba. Właściwie bardzo trudno to oceniać - powiedział.
- Natomiast to, co się teraz pojawia, to znaczy odwołania do Hitlera i do nazizmu, to jest takie zjawisko i taka strategia, która może nie w retoryce, a w erystyce nazywa się argumentum ad Hitlerum. Ona ma dosyć dziwną funkcję. To znaczy absolutnie nie chodzi tam o tego Hitlera, tylko chodzi o to, żeby zdenerwować przeciwnika - tłumaczył literaturoznawca.
- I chodzi też o to, żeby wprowadzić taki element, który nie jest merytoryczny, a wyłącznie emocjonalny i który ma tak naprawdę odwrócić uwagę. Argumentum ad Hitlerum to jest inaczej redukcja ad Hitlerum. To jest taki błąd logiczny, tak naprawdę błąd nieistotności. Bo tu nie chodzi o jakieś istotne podobieństwa, istotne analogie, tylko chodzi o to, żeby wprowadzić jakiś taki rodzaj zaklęcia, właściwie nieomal magicznego, które teoretycznie ma kończyć dyskusję. Ale tak naprawdę nie kończy tej dyskusji - wskazywał Rusinek.
Premier "zajęty naprawdę ważnymi sprawami"
W reakcji na słowa Kaczyńskiego premier Donald Tusk umieścił w niedzielę mediach społecznościowych krótkie nagranie, na którym widać, jak mała dziewczynka przykleja mu na sweter serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
"Myślałem, czy skomentować jakoś wystąpienie Prezesa, ale na szczęście ktoś zajął mnie naprawdę ważnymi sprawami" - napisał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24