- Sądzę, że w przypadku Beaty Szydło był tu repulsywny odruch wobec osoby, której system wartości jest inny niż bardzo wielu obecnych parlamentarzystów - ocenił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, komentując drugą przegraną Beaty Szydło w europarlamencie. - Traktuję to jako swojego rodzaju naruszenie wieloletniego konsensusu - dodał we wtorek premier Mateusz Morawiecki.
Europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Beata Szydło w poniedziałek po raz drugi nie została wybrana w Strasburgu na stanowisko szefowej komisji zatrudnienia i spraw społecznych w Parlamencie Europejskim. Za jej kandydaturą opowiedziało się tym razem 19 europosłów, przeciw było 34, od głosu wstrzymało się dwóch eurodeputowanych, dostała więc mniejsze poparcie niż za pierwszym razem, gdy poparło ją 21 osób, a przeciwnych jej kandydaturze było 27.
Kaczyński: tuż po tym głosowaniu kanclerz Niemiec Angela Merkel zadzwoniła do premiera z przeprosinami
Do drugiej już porażki Beaty Szydło w głosowaniu odniósł się w rozmowie z Polską Agencją Prasową prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
- To zaskoczenie nie tylko dla nas, bo mieliśmy zawarte pewne porozumienia na najwyższym szczeblu. Premier Mateusz Morawiecki informował mnie, że tuż po tym głosowaniu zadzwoniła do niego kanclerz Niemiec Angela Merkel z przeprosinami, wyrazami zdumienia i szoku po tym, co się stało. Zapewniała, że wszyscy przedstawiciele Europejskiej Partii Ludowej głosowali za kandydaturą pani premier - mówił.
Jak dodał, nie zmienia to faktu, że wynik głosowania był wbrew ustaleniom. - Doszło do bardzo poważnego rozprężenia w Unii Europejskiej i to jest zjawisko niedobre, i wyraźnie związane z bardzo ostrą ofensywą lewicy. Ta szeroko rozumiana lewica jest właściwie bez wyjątku lewicą skrajną - podkreślił.
- Już po głosowaniu przedstawiciel Rumunii, liberał, stwierdził, iż ktoś inny z europejskich Konserwatystów i Reformatorów (frakcji PiS w PE - red.) może być wybrany na to stanowisko, ale musi przestrzegać wartości. Była na to znakomita odpowiedź pani premier (Szydło - red.), że ona uznaje te wartości, które leżą u źródeł Unii Europejskiej i jednocześnie reprezentuje te wartości, które tworzą wspólnotę w Polsce, to właśnie dzięki temu uzyskała tak dobry wynik podczas eurowyborów - ponad 500 tysięcy głosów - ocenił Kaczyński.
"Repulsywny odruch"
Jak uznał, dwie porażki Szydło były "repulsywnym odruchem wobec osoby, której system wartości jest inny niż bardzo wielu obecnych parlamentarzystów – zarówno z formacji skrajnie lewicowych, jak i liberalno-lewicowych". - To wygląda na powtórkę ze sprawy Rocco Buttiglione, który przed laty był kandydatem Włoch na stanowisko unijnego komisarza. Przed głosowaniem przyznał się do konserwatywnych, chrześcijańskich wartości, jakie wyznawał, czego skutkiem było to, że nie został wybrany na to stanowisko - powiedział szef PiS.
Kaczyński ocenił ponadto, że jeżeli w tej chwili umowy, porozumienia, nie są przestrzegane, to jest to z jednej strony "kwestia pewnego gniewu, który panuje w Unii Europejskiej, a z drugiej strony - kwestia wartości".
- Polska, jeśli chodzi o wartości, jest w zupełnie innym miejscu niż bardzo wiele państw europejskich. Beata Szydło zapłaciła po prostu za to, że jest reprezentantką katolickiego kraju i uznaje chrześcijańskie wartości - ocenił lider PiS.
- Mamy nadzieję, że ta sytuacja, ten kryzys wartości minie, ale będzie to wymagało wysiłku przedstawicieli zarówno tych większych, silniejszych krajów Unii, jak i tych mniejszych - zaznaczył.
Czy porażka Szydło będzie miała wpływ na decyzję o wyborze szefa KE? "W oczywisty sposób może mieć"
Dopytywany, czy odrzucenie kandydatury Szydło będzie miało wpływ na decyzję EKR (Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - red.) dotyczącą wtorkowego głosowania nad kandydaturą Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej, Kaczyński odpowiedział, że "w oczywisty sposób może mieć". - Ostateczną decyzję w tej sprawie będą podejmować jednak europosłowie, bo tutaj nie ma żelaznej dyscypliny. Jakie będą nasze sugestie w tej sprawie, to nie zostało jeszcze rozstrzygnięte - zaznaczył szef PiS.
Premier: jest to niedobra wiadomość dla Unii Europejskiej
Z kolei premier Mateusz Morawiecki odniósł się do głosowania w sprawie Szydło na konferencji prasowej w Ozorkowie (woj. łódzkie). Jak oświadczył, został "naruszony konsensus".
- Jest to niedobra wiadomość dla całego Parlamentu Europejskiego, dla Unii Europejskiej. Traktuję to jako swojego rodzaju naruszenie wieloletniego konsensusu. Wyrażamy głęboką dezaprobatę wobec tego typu działań, zachowań, niedotrzymywania umów, niedotrzymywania układów - powiedział szef rządu.
Morawiecki podkreślił, że Europejska Partia Ludowa - zgodnie ze swoimi wcześniejszymi zapewnieniami - zagłosowała za kandydaturą Szydło. - Ale inne partie niestety nie trzymały się tej zasady, tej reguły obowiązującej w Parlamencie Europejskim - stwierdził premier.
"Będziemy dalej działać"
Do tej porażki odniósł się także we wtorek szef klubu PiS Ryszard Terlecki. - Podjęliśmy kolejną próbę. Nasi przedstawiciele próbowali uzgodnić poparcie dla tej kandydatury. Nie udało się. Ta idea, żeby odegrać się za Timmermansa, wciąż jest aktualna i niestety skutkuje właśnie takim efektem - ocenił. - Będziemy dalej pracować - zapewnił.
Pytany, czy to oznacza, że PiS trzeci raz wystawi Szydło, odparł: - Nie, nie. Nic takiego nie powiedziałem. Mówię tylko, że będziemy dalej działać na rzecz naszych kandydatów na różne stanowiska w Unii (Europejskiej - red.).
Frans Timmermans był kandydatem na szefa Komisji Europejskiej. Jego kandydaturze sprzeciwiało się między innymi Prawo i Sprawiedliwość działające we frakcji konserwatystów w PE. Ostatecznie kandydatką na szefa KE została niemiecka chadecka polityk Ursula von der Leyen.
"Z pewnością niektórzy z biorących udział w głosowaniu nie darzą nas sympatią"
- Z pewnością niektórzy z biorących udział w głosowaniu nie darzą nas sympatią. Mamy tego oczywiście świadomość. My też ich nie darzymy szczególną sympatią. To jest ciężka, trudna gra polityczna - stwierdził następnie Terlecki.
Dopytywany, kogo konkretnie PiS nie darzy sympatią, odesłał do przedstawicieli PiS w w Parlamencie Europejskim.
Na pytanie, dlaczego ponownie wystawili Beatę Szydło, skoro już ostatnio przegrała, odparł: - To jest kwestia jednak naszej polityki i pewnego prestiżu naszego państwa. To jest sygnał, że będziemy stanowczo się upierać przy naszych postulatach i przy naszych kandydatach.
- Na razie się nie powiodło. Zobaczymy, co będzie dalej - dodał.
Autor: kb,mjz/adso/kwoj / Źródło: TVN24, PAP