Kuria bielsko-żywiecka odpowiedziała na pozew Janusza Szymika, który domaga się zadośćuczynienia za to, że był wykorzystywany przez księdza pedofila. Pełnomocniczka diecezji zwróciła się we wniosku - do którego dotarł Onet - żeby sąd zbadał, jaką orientację seksualną ma poszkodowany przed laty mężczyzna i czy intymne relacje z księdzem Janem W. mogły przynosić ofierze "między innymi korzyści materialne". - Ta odpowiedź na mój pozew jest kuriozalna - ocenił Szymik w rozmowie z TVN24.
W czerwcu ubiegłego roku Janusz Szymik pozwał do sądu cywilnego kurię bielsko-żywiecką. Mężczyzna twierdzi, że w latach 1984-2014 proboszcz w Międzybrodziu Bialskim wykorzystywał seksualnie chłopców, w tym również i jego. Prawdziwość słów Janusza Szymika potwierdził przed sądem kanonicznym sam oskarżany ksiądz. Duchowny przyznał się do współżycia z nieletnim ministrantem, ale - jak ustalił Onet - doszło "jedynie do kilku kontaktów".
Janusz Szymik długo szukał sprawiedliwości w Kościele. Wspominał, że udał się w tej sprawie do ówczesnego ordynariusza bielsko-żywieckiego bp. Tadeusza Rakoczego, przekazał mu spisane wspomnienia z lat 1984-1989 i poprosił o interwencję, która nie nastąpiła.
Mężczyzna obecnie domaga się od kurii trzech milionów złotych w ramach zadośćuczynienia. Kuria nie zgodziła się na ugodę. Zamiast tego - poprzez swoją pełnomocniczkę - odniosła się krytycznie do pozwu. Dziennikarze Onetu ujawnili jego treść.
Kuria chce zbadania orientacji seksualnej ofiary księdza
Odpowiedź w imieniu kurii napisała mecenas Anna Englert. W ujawnionym przez dziennikarzy portalu piśmie prawniczka domaga się między innymi, żeby sąd dopuścił dowody z opinii seksuologa. Należy bowiem - jak wskazała mecenas - sprawdzić orientację seksualną powoda. Zdaniem pełnomocniczki, zasadne jest też przesłuchanie ofiary księdza pedofila w związku z relacjami łączącymi go z kapłanem. Chodzi o ustalenie "charakteru relacji" oraz "fakty (…) okazywania przez powoda zadowolenia z utrzymywania relacji intymnej z ks. Janem W. [...] czerpania przez powoda korzyści, w tym materialnych, z utrzymywania relacji z ks. W.".
Dalej pełnomocniczka kurii wskazuje, że ksiądz pedofil nie stosował wobec swojej ofiary "przemocy, groźby czy podstępu". Dodaje też, że relacja nie była "oparta na zniewoleniu". Jak informuje Onet, prawniczka pisze, że było "wręcz przeciwnie": "relacja ta była oparta na dobrowolności i wzajemnych korzyściach".
Dodaje też, że spotkania nastoletniego chłopca z księdzem miały charakter prywatny, bo "odbywały się nie tylko na plebanii, ale też poza nią". Prawniczka podkreśla, że "do kontaktów seksualnych dochodziło nie podczas wykonywania powierzonych obowiązków, ale przy okazji ich wykonywania".
Janusz Szymik zaczął być wykorzystywany seksualnie, kiedy miał 12 lat.
Kuria pyta, czemu ofiara długo milczała i podaje w wątpliwość traumę
W piśmie ujawnionym przez Onet kuria podważa wiarygodność ofiary księdza pedofila. Wskazuje, że o swojej krzywdzie opowiedział dopiero we wrześniu 2020 roku.
Mecenas Anna Englert, występując w imieniu kurii, ma też wątpliwości, czy wykorzystywanie seksualne przez księdza mogło wywołać u poszkodowanego traumę: "Nie polega na prawdzie twierdzenie powoda jakoby oglądanie ks. W. przed ołtarzem wiązało się dla niego ze szczególną traumą, czy udręczeniem [...] Ponadto powód nie wykazał, aby kontakt seksualny utrzymywany z ks. W. w okresie dorastania wywołał u niego rozstrój zdrowia" - oświadczono w odpowiedzi na pozew, do której dotarli dziennikarze.
Szymik: odpowiedź na mój pozew jest kuriozalna
Janusz Szymik w rozmowie z TVN24 komentował wniosek pełnomocniczki kurii. - Uważam, że ta odpowiedź na mój pozew jest kuriozalna - ocenił.
- Nie sądziłem, że biskup bielsko-żywiecki ekscelencja Roman Pindel mógł się posunąć do takich tez. Wcześniej wyrażał ból i żałość oraz prosił o przebaczenie, a teraz chce mi udowodnić, że jestem osobą homoseksualną, że pedofilia sprawiała mi przyjemność, że to wszystko, co się działo, było dobrowolne, że czerpałem z tego korzyści - mówił.
Pytany, jak czuje się z tym, że ktoś właściwie kwestionuje jego orientację seksualną, Szymik odpowiedział, że "tutaj hipokryzja sięgnęła zenitu".
- Uważam, że biskup bielsko-żywiecki sam sobie zaprzeczył i sam pokazał, jakiego stopnia sięgnęła kościelna hipokryzja, że fałszywie rozumiane dobro Kościoła jest tutaj nadrzędne, jest nadrzędne niżeli dobro ofiar. Tym samym pokazał, że prawda i moralność nie mają tutaj żadnego znaczenia, że liczy się tylko walka o pieniądz - powiedział rozmówca TVN24.
Szymik: będziemy składać wniosek o jawność tego procesu
Jego zdaniem treść wniosku diecezji to "jeden wielki stek bzdur i półprawd". - Każde to zdanie będziemy z moim pełnomocnikiem obalać i po prostu będziemy składać wniosek o jawność tego procesu. Chcemy, żeby wszystko odbywało się przed kamerami, żeby opinii publiczna mogła na bieżąco śledzić, jak ten proces się będzie toczył, żeby każdemu kłamstwu od razu zadawać cios - wyjaśniał Szymik.
Terlikowski: odpowiedź skandaliczna, model myślenia pedofila
Sprawę w mediach społecznościowych skomentował między innymi publicysta Tomasz Terlikowski. "Odpowiedź na pozew Janusza Szymika, jaki wystosowała adwokat bielsko-żywieckiej kurii, a jaki ujawnił Onet, jest skandaliczna" - napisał na Facebooku. I dodał, że to "model myślenia pedofila". "Przyjmuję, że biskup mógł nie znać tego dokumentu, ale teraz, gdy jest on publiczny, jedynym rozwiązaniem pozostaje wycofanie tej odpowiedzi, zmiana prawnika i jasne odcięcie od poglądów i przekonań zaprezentowanych przez panią mecenas" - oświadczył publicysta.
Śledztwo, które nie zostało podjęte
Janusz Szymik o tym, że był ofiarą przemocy seksualnej, starał się informować przełożonych księdza Jana W. W 1993 i 2007 roku alarmował ówczesnego ordynariusza bielsko-żywieckiego Tadeusz Rakoczego, w 2012 roku - kardynała Stanisława Dziwisza, a w 2014 roku - biskupa bielsko-żywieckiego Romana Pindla i biskupa pomocniczego Piotra Gregera.
Czytaj więcej: Janusz Szymik o kardynale Dziwiszu: Jakoś nie znajduje czasu, żeby się ze mną spotkać
W marcu zeszłego roku Państwowa Komisja do spraw Pedofilii skierowała do prokuratury zawiadomienie w sprawie sześciu duchownych, którzy mieli nie poinformować organów ścigania o molestowaniu dzieci przez podległe im osoby. Portal Onet podał, że zawiadomienie dotyczyło między innymi Tadeusza Rakoczego, Stanisława Dziwisza, Romana Pindla i Piotra Gregera.
Prokuratura Rejonowa w Żywcu odmówiła wszczęcia postępowania, wskazując, że obowiązek denuncjacji pedofilii został wprowadzony w lipcu 2017 roku.
Źródło: Onet.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24