Za podejrzanym o potrójne zabójstwo Jackiem Jaworkiem wystawiono Europejski Nakaz Aresztowania, czerwoną notę Interpolu i list gończy, a mimo to przez trzy lata pozostawał nieuchwytny dla policji. Dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński mówił w poniedziałek, że Jaworek "był osobą bardzo zamkniętą", nie korzystał z nowych technologii i pozwoliło mu to na zniknięcie "z technologicznego radaru, na którym dziś opiera się funkcjonowanie wszystkich policji całego świata".
Dziennikarz portalu tvn24.pl Robert Zieliński poinformował w sobotę przed południem, że z jego ustaleń wynika, iż martwy mężczyzna odnaleziony w piątek w Dąbrowie Zielonej - kilka kilometrów od miejsca, gdzie trzy lata temu doszło do zabójstwa trzech osób - to Jacek Jaworek.
22 lipca Prokuratura Okręgowa w Częstochowie "wszczęła śledztwo w sprawie doprowadzenia mężczyzny o nieustalonej tożsamości do targnięcia się na własne życie, poprzez namowę lub udzielenie mu pomocy. Takie przestępstwo jest zagrożone karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat". W komunikacie nie potwierdzono, czy zwłoki należały do Jacka Jaworka.
Jaworek był poszukiwany przez policję przez przeszło trzy lata. Był podejrzany o zastrzelenie brata, bratowej i 17-letniego bratanka 10 lipca 2021 roku w Borowcach koło Częstochowy. Wydano za nim list gończy, Europejski Nakaz Aresztowania i wystawiono za nim czerwoną notę Interpolu.
W poniedziałek dziennikarz tvn24.pl mówił, że według niego "o ile się udawało mu (Jackowi Jaworkowi - red.) skutecznie uciekać przed policją, to nie udało mu się uciec przed własnymi demonami". - To one go doprowadziły niemal w to samo miejsce po trzech latach - mówił Zieliński.
Jaworek "był osobą bardzo zamkniętą"
Dziennikarz mówił, że "niewielu jest funkcjonariuszy śląskiej policji, którzy choćby fizycznie nie wzięli udziału w poszukiwaniach Jacka Jaworka". Zaznaczył, że niektórzy przekopywali hektary lasów, ale dochodziły też "działania nieco bardziej wyrafinowane".
Czytaj też: Trzy lata od potrójnego zabójstwa
Jak zatem udało się ukryć Jaworkowi przed policją przez trzy lata? Robert Zieliński zaznaczył, że poszukiwania mogło utrudnić to, że Jaworek "był osobą bardzo zamkniętą, niekorzystającą z nowych technologii, nawet bodaj z konta bankowego". - Przez wiele lat pracował dorywczo na budowach w Niemczech, Szwajcarii, Austrii, w północnych Włoszech - mówił dziennikarz i zaznaczył, że Jaworek najprawdopodobniej mógł funkcjonować bez utrzymywania z kimkolwiek kontaktu.
Według niektórych hipotez Jaworek mógł ukrywać się przez lata za granicą. Jak zaznaczył Zieliński, mimo że podejrzany o potrójne zabójstwo poszukiwany był między innymi czerwoną notą Interpolu, to zagraniczna policja mogła się nim nie interesować, bo nie miał tam konfliktu z prawem.
Dziennikarz ocenił, że Jaworkowi zależało na tym, aby zachować tak zwany "low profile", czyli celowe wtopienie się w tłum i niezwracanie na siebie uwagi. Według Zielińskiego Jaworek potrafił "zniknąć z technologicznego radaru, na którym dziś opiera się funkcjonowanie wszystkich policji całego świata".
Zbrodnia i poszukiwania Jacka Jaworka
Ustalenia śledczych od początku wskazywały, że sprawcą zbrodni w Borowcach jest Jacek Jaworek, który mieszkał z rodziną po opuszczeniu zakładu karnego, gdzie od marca do czerwca 2021 roku odbywał karę pozbawienia wolności w związku z uchylaniem się od płacenia alimentów.
Tuż po zbrodni 53-letni Jaworek uciekł. Śledczy od początku zaznaczali, że nie wykluczają żadnej opcji - brali pod uwagę, że mężczyzna mógł popełnić samobójstwo, ale też że ukrywa się w Polsce lub innym kraju. Komendant Wojewódzki Policji w Katowicach wyznaczył też nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych za informacje, które pomogą zatrzymać Jaworka lub odnaleźć jego ciało.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja