Małgorzata Chmielewska, kierująca Fundacją Domy Wspólnoty "Chleb Życia", mówiła w "Faktach po Faktach" o sytuacji ukraińskich uchodźców w świetle przyjętej we wrześniu ustawie o pomocy Ukraińcom. Na jej mocy wypłata świadczeń socjalnych dla cudzoziemców uzależniona została od aktywności zawodowej w Polsce.
Siostra Chmielewska o "trudnej sytuacji" jej podopiecznych z Ukrainy
Siostra Chmielewska na pytanie, czy jest spokojna o los swoich podopiecznych, odparła, że "wręcz przeciwnie". - Bardzo się martwimy i tłuczemy głową o mur, jak możemy im pomóc. Ta ustawa bardzo ogranicza możliwość pomocy ludziom z Ukrainy - opisała.
Jak wspomniała Chmielewska, dowiedziała się, że "osoby, które mieszkają w specjalnych ośrodkach dla uchodźców, będą musiały opłacać te ośrodki". - To są w dużej części osoby niepełnosprawne, stare, chore, czy matki z dziećmi, których zupełnie nie stać na to, żeby ponosić jakiekolwiek opłaty - podkreśliła.
- Sytuacja dla tych ludzi jest bardzo trudna, dramatyczna - wskazała Chmielewska, uzupełniając, że te osoby "nie mają dokąd wracać". - Więc nie tylko nie uspokoiła nas ta ustawa, ale wręcz uważam ją za (...) haniebną - oceniła.
- Nas jako naród, który wielokrotnie korzystał z pomocy innych narodów, naprawdę stać na więcej - stwierdziła.
"Przywileje" Ukraińców? "To są wszystko legendy"
Na pytanie o głoszone przez niektórych polityków prawicy tezy o "przywilejach" uchodźców z Ukrainy, siostra Chmielewska odparła, że te osoby "nie mają żadnych przywilejów". - To są wszystko jakieś legendy - skwitowała i wymieniła jako przykład rzekome "pierwszeństwo w kolejce do lekarzy".
Gościni TVN24 wspomniała przy tym, że zna takie przypadki, gdy Ukraińcy "przez lekarzy i personel medyczny byli wyrzucani na koniec kolejki" i musieli słuchać "odzywek pełnych agresji i pogardy".
- Żadnego pierwszeństwa nie mają. Czekają tak samo w kolejce (...) jak Polacy - podkreśliła.
"Z wysokości urzędu nie widzi się cierpienia człowieka"
Siostra Chmielewska odpowiedziała też na pytanie o odzew na list otwarty, który skierowała do pełniących najwyższe funkcje polityków po sierpniowym wecie prezydenta Karola Nawrockiego pod pierwszą ustawą o pomocy Ukraińcom.
- Ja już mam swoje lata i duże doświadczenie i powiem tak: nie liczyłam na to (na odpowiedź na list - red.). Specjalnie przedstawiłam tam prawdziwe imiona osób i dzieci, żeby pokazać ludziom, że to nie jest tak, że działania polityków mogą być ponad naszymi głowami, że polityka dotyczy konkretnych osób, które mają twarze - mówiła Chmielewska.
Przekazała, że odezwał się jeden poseł, Tomasz Zimoch, dawniej związany z Polską 2050, obecnie niezrzeszony. - On się odezwał (...) tylko jeden. Cała reszta nie, ponieważ z wysokości urzędów nie widzi się twarzy człowieka, jego cierpienia, dramatu. To zagubiliśmy, tworząc systemy, jak również zagubili politycy - wskazała.
Autorka/Autor: sz/lulu
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24