Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak i prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski złożyli zażalenia na umorzenie śledztwa w sprawie "politycznych aktów zgonu". - Wielokrotne odmowy podejmowania jakichkolwiek czynności doprowadziły do tego, że straciłem wiarę w to, że te organy państwa będą mnie chronić - powiedział Jaśkowiak w "Faktach po Faktach" w TVN24.
W śledztwie, o którego umorzeniu prokuratura poinformowała 9 stycznia badano, czy Młodzież Wszechpolska złamała prawo, wystawiając "polityczne akty zgonu" prezydentom 11 miast, którzy podpisali deklarację o współdziałaniu w dziedzinie migracji. Prokuratorzy uznali, że "akty zgonu" były formą krytyki i nie zawierały gróźb ani nawoływania do nienawiści.
- Wcześniej składaliśmy różnego rodzaju doniesienia w sytuacji, gdy grożono mnie lub moim zastępcom. Tak naprawdę utraciliśmy wiarę w działanie organów państwa - powiedział prezydent Poznania w "Faktach po Faktach". - Jeśli w przypadku mojego zastępcy prokurator uzasadnia umorzenie postępowania tym, że kogoś, kto groził, nie stać na wynajęcie zabójców z Ukrainy, to jest to już ośmieszanie organów państwa - oceniał.
- Jednocześnie wielokrotne odmowy podejmowania jakichkolwiek czynności doprowadziły do tego, że straciłem wiarę w to, że te organy państwa będą mnie chronić - powiedział Jacek Jaśkowiak.
- Z Pawłem (Adamowiczem – przyp. red.) rozmawialiśmy na ten temat i byliśmy zbulwersowani tym, że te organy zamiast chronić obywatela, to go nękają nawet wtedy, gdy jest samorządowcem - mówił w TVN24 w poniedziałkowy wieczór.
"Zrozumiałem, gdzie my jesteśmy jako kraj"
Prezydent Poznania opowiedział, że oczekując w kolejce do Bazyliki Mariackiej w Gdańsku podczas uroczystości pogrzebowych Pawła Adamowicza, stał obok rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara.
- On mnie pytał, co czułem, gdy dowiedziałem się o tym zamachu - wspomina Jacek Jaśkowiak. - Ja mu wtedy opowiedziałem o rozmowie z prezydentem Adamowiczem, że my się spodziewaliśmy aresztowania. Wydaliśmy swoim współpracownikom dyspozycje, co mają powiedzieć w momencie, gdy służby wejdą w towarzystwie telewizji publicznej i pokażą spektakl, jak zatrzymują prezydenta jednego miasta - zdradził.
Jaśkowiak powiedział, że rozmowie z Adamem Bodnarem przysłuchiwała się Marte Mjos Persen, burmistrz norweskiego Bergen. - Kiedy zobaczyłem przerażenie na twarzy burmistrz, zrozumiałem, gdzie my jesteśmy jako kraj - dodał prezydent Poznania.
Jacek Jaśkowiak oświadczył, że nie skorzysta z ochrony. - Moja praca wymaga bezpośredniego kontaktu z mieszkańcami. By jeździć tramwajem czy rowerem, by rozmawiać z mieszkańcami, ja nie mogę jak poseł (Jarosław - red.) Kaczyński chować się za ochroniarzami w jakiejś limuzynie - stwierdził.
- Natomiast jeśli policja wskaże mi na konieczność korekty pewnych zachowań, to przeanalizuję to, bo zdaję sobie sprawę z tego, że mogą być naśladowcy (Stefana W., zabójcy prezydenta Pawła Adamowicza - red.) - dodał.
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia (CC BY SA 2.0)