Incydent z 22 kwietnia na lotnisku pod Rzeszowem komentował w "Jeden na jeden" w TVN24 poseł Platformy Obywatelskiej Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Z dokumentu, do którego dotarła redakcja tvn24.pl, wynika, że mimo startu trzech samolotów o statusie HEAD przy złej pogodzie dyżur na wieży kontroli lotów pełnił tylko jeden kontroler. Osoba kończąca służbę postanowiła kontynuować pracę jako drugi kontroler. W ocenie Laska "zadziałał rozsądek i solidarność zawodowa". Jego zdaniem "to jest ostatni tak jaskrawy przypadek, z którym będziemy mieli do czynienia".
Redakcja tvn24.pl dotarła do raportu, który opisuje niebezpieczny incydent z 22 kwietnia, do jakiego doszło na lotnisku Rzeszów-Jasionka. Mimo startu trzech samolotów o statusie HEAD przy złej pogodzie dyżur na lotnisku w Rzeszowie pełnił tylko jeden kontroler.
Kontroler, który wcześniej pełnił samodzielnie służbę i przekazał stanowisko swojemu koledze, "podjął decyzję o rezygnacji z wymaganej przerwy i kontynuowaniu pracy na stanowisku Asystenta KRL [jako drugi kontroler - przyp. red.]".
W dokumencie czytamy, że tryb pracy pojedynczego kontrolera (SPO) "jest nadal forsowany". Tymczasem 13 kwietnia Polska Agencja Żeglugi Powietrznej zobowiązała się, że będzie go stosować sporadycznie.
Lasek: zadziałał rozsądek i solidarność zawodowa
Poseł Platformy Obywatelskiej Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, powiedział w piątek w "Jeden na jeden" w TVN24, że w takich porozumieniach "diabeł tkwi w szczegółach". - W tym porozumieniu jest napisane, że dołoży się wszelkich starań, żeby to [SPO - przyp. red.] praktycznie nie było stosowane, ale nie ma, że nie będzie, że w niektórych przypadkach, jak praca nocna na lotniskach, gdzie nie przewiduje się ruchu, będzie to dopuszczalne - dodał.
Zaznaczył, że "nie jest tak, że SPO to jest jakieś zło wcielone, którego się nie stosuje". - W sytuacjach, kiedy przyleci czasem jeden samolot w dobrej pogodzie przez całą noc, takie ryzyko się podejmuje i takie ryzyka są przewidziane dokumentami - wyjaśnił Lasek.
Podkreślił jednak, że w przypadku Rzeszowa mamy do czynienia z lotniskiem "najbardziej chyba dzisiaj obciążonym". - Tam nie tylko przylatują samoloty z pomocą dla Ukrainy, ale tam kontrolerzy pracują na styku wojska i lotnictwa cywilnego - mówił.
Gość "Jeden na jeden" powiedział, że w opisanym przypadku z lotniska pod Rzeszowem "zadziałał rozsądek i solidarność zawodowa".
- Myślę, że to jest ostatni tak jaskrawy przypadek, z którym będziemy mieli do czynienia - dodał.
Lasek: porozumienie kontrolerów z PAŻP nie zlikwiduje natychmiast wszystkich problemów
Polska Agencja Żeglugi Powietrznej podpisała w czwartek porozumienie z przedstawicielami Związku Zawodowego Kontrolerów Ruchu Lotniczego. Porozumienie ma obowiązywać do 10 lipca tego roku. W tym czasie strony będą prowadziły dialog w celu wypracowania ostatecznego kształtu współpracy. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zapewnił, że transport lotniczy w Polsce w najbliższych tygodniach będzie odbywał się bez zaburzeń.
Lasek powiedział, że podpisanie porozumienia "nie zlikwiduje natychmiast wszystkich problemów w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej".
- Musimy pamiętać, że 44 kontrolerów odeszło już w marcu. Trzeba ich przywrócić do pracy. W Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej od dwóch lat nie było prowadzenia szkoleń, a odejścia kontrolerów też trwały przez ostatnie miesiące czy lata - dodał.
- Chciałem przede wszystkim podziękować stronie związkowej, bo oni się też trochę cofnęli - powiedział poseł PO. Jak mówił, kontrolerzy "zostali doprowadzeni do bardzo trudnej sytuacji". - Oni już nie chcieli iść na ustępstwa. Przez dwa lata nikt z nimi nie rozmawiał - dodał.
- Nie rozmawiał z nimi rząd, nie rozmawiał z nimi minister [Marcin] Horała, potem nie rozmawiał z nimi minister [Andrzej] Adamczyk. Potem, kiedy nagle się okazało, że za chwilę grozi nam paraliż, ktoś przejrzał w rządzie na oczy - mówił.
Lasek: kontrolerzy nie chcieli zarabiać mniej
Między innymi rzecznik rządu Piotr Mueller twierdził, że strona związkowa proponowała, aby średnie wynagrodzenie kontrolera lotów w Warszawie wynosiło około 80 tysięcy złotych miesięcznie.
Lasek pytany, czy na którymś etapie rozmów kontrolerzy tego żądali, powiedział, że "przede wszystkim kontrolerzy nie chcieli zarabiać mniej". - To nie jest tak, że żądali wyższego wynagrodzenia. Im obniżono wynagrodzenie i oni nie przyjęli tych warunków - dodał. Powiedział, że nie słyszał o żądaniu kwoty 80 tysięcy złotych. - W tej chwili, z tego, co wiem, maksymalne wynagrodzenie brutto, to podstawowe kontrolera w Warszawie, ma wynosić 44 tysiące złotych - przekazał.
Były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych ocenił, że podnoszona kwestia finansów "jest troszeczkę sztuczna, ponieważ my nie płacimy z budżetu kontrolerom".
Dodał, że ruch lotniczy, który odbywa się nad Polską, jest źródłem w 95 procentach utrzymania PAŻP.
Poseł PO: kupiłbym bilet na wakacje z Warszawy
Poseł PO ocenił, że "czas do 10 lipca jest wystarczający, żeby podpisać ostateczne porozumienie i rozwiązać spór". - Oczywiście linie lotnicze będą z niepokojem patrzyły na to, co się u nas dzieje - dodał.
- My za miesiąc zapowiedzieliśmy zwołanie kolejnej podkomisji, żeby poprosić kierownictwo PAŻP i kontrolerów, żeby powiedzieli, na jakim etapie są dalsze rozmowy i czy są jakieś problemy, które powinniśmy wspólnie rozwiązać albo nacisnąć na rząd - mówił Lasek.
- Mam nadzieję, że po 10 lipca wszyscy pasażerowie będą mogli już spokojnie patrzeć i planować dalsze loty - dodał.
Pytany, czy teraz kupiłby już bilet na wakacje z Warszawy, odpowiedział twierdząco. - Wierzę w rozsądek zarówno kierownictwa, jak i strony społecznej w tym sporze i że bilety, które zostaną dzisiaj kupione, będą zrealizowane w lipcu, w sierpniu - dodał.
Konflikt w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej
Kryzys w PAŻP zaczął się dwa lata temu po wprowadzeniu na szerszą skalę tzw. trybu pojedynczego kontrolera (SPO - Single Person Operations). W tvn24.pl i na antenie TVN24 alarmujemy o tym, jak ten tryb może wpływać na bezpieczeństwo na polskim niebie:
- w lutym 2021 roku informowaliśmy o incydencie na Lotnisku Chopina - kontroler przez dwie minuty nie odpowiadał na pytania pilota podchodzącego do lądowania oraz o tym, że system SPO był wprowadzony bez koniecznych szkoleń; - również w lutym 2021 roku pisaliśmy o pracującym w trybie SPO kontrolerze w Katowicach, który wydał pozwolenie na lądowanie, mimo że na pasie pracowała ekipa remontowa; - w marcu 2021 roku opublikowaliśmy informację o pracowniku PAŻP, który zasnął na dyżurze i przez dziewięć minut nie odpowiadał na wezwanie pilota, godzinę później zasnął jeszcze raz; - również w marcu 2021 roku opisaliśmy sprawę związkowców z PAŻP, którzy alarmowali o zagrożeniu dla bezpieczeństwa i zostali dyscyplinarnie zwolnieni z pracy; - w maju 2021 roku zajmowaliśmy się sprawą pijanego kontrolera, który uciekł z wieży, po zatrzymaniu przez policję okazało się, że miał w organizmie dwa promile alkoholu; - w czerwcu 2021 roku pisaliśmy o apelu szefa ULC do ministra infrastruktury o działanie "ze względu na bezpieczeństwo operacji lotniczych"; - w grudniu 2021 roku informowaliśmy o zdarzeniu na lotnisku w Krakowie, gdzie kontroler ratował nieprzytomnego kolegę, ale nie wstrzymano ruchu na lotnisku i w trakcie akcji ratunkowej wystartował samolot z premierem na pokładzie; - w styczniu 2022 roku opisaliśmy list pracowników PAŻP do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym pytali oni szefa rządu, "czy musi dojść do katastrofy"; - w marcu 2022 roku opublikowaliśmy informację o początku masowych odejść z PAŻP; - w kwietniu 2022 roku przedstawiliśmy zarzuty stawiane PAŻP przez Najwyższą Izbę Kontroli, która potwierdziła nasze wcześniejsze ustalenia dotyczące wprowadzenia systemu SPO.
Źródło: TVN24