W środę przed budynkiem Prokuratury Krajowej odbył się wiec solidarności z wezwanym tam na przesłuchanie sędzią Igorem Tuleyą. - Rzadko biorę udział w takich wydarzeniach, ale dzisiaj zdecydowałem się przyjść, bo została przekroczona jeszcze jedna granica - powiedział profesor Adam Strzembosz, były pierwszy prezes Sądu Najwyższego.
W środę w południe sędzia Igor Tuleya miał się stawić na przesłuchanie w prokuraturze. Zarzuty są związane z posiedzeniem Sejmu w Sali Kolumnowej z grudnia 2016 roku i "ujawnieniem informacji z postępowania przygotowawczego". Tuleya nie stawił się na przesłuchanie i tłumaczył, że Izba Dyscyplinarna, która uchyliła jego immunitet, w związku z wadliwym jej obsadzeniem nie jest sądem.
W środę o godzinie 11.30 przy budynku Prokuratury Krajowej odbyła się manifestacja solidarności z Tuleyą, zorganizowana przez Komitet Obrony Sprawiedliwości pod hasłem "Łączy nas praworządność".
Strzembosz: została przekroczona jeszcze jedna granica
Głos na manifestacji zabrał między innymi profesor Adam Strzembosz, były pierwszy prezes Sądu Najwyższego. - Stosunkowo rzadko biorę udział w tego typu spotkaniach ze względu na wiek i z innych przyczyn. Ale dzisiaj zdecydowałem się przyjść, bo została przekroczona jeszcze jedna granica - tłumaczył.
- Jako podejrzany został wezwany sędzia, któremu nie uchylono immunitetu. Dlaczego nie uchylono immunitetu? Bo ta pseudoizba Sądu Najwyższego ma przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zakazane prowadzenie postępowania dyscyplinarnego do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia w tej sprawie - przypominał Strzembosz.
Zwrócił uwagę, że "niektórzy mówią, że w sprawie Igora Tulei nie chodzi o postępowanie dyscyplinarne, tylko postępowanie karne".
- Jakiś nauczyciel bił dzieci po rękach i dyrektor mu powiedział: "panie profesorze, zakazuję panu bicia dzieci po rękach". Następnego dnia słyszy płacz dziecka, wchodzi do klasy i mówi: "zakazałem panu bicia po rękach", a nauczyciel mówi: "panie dyrektorze, ja nie biłem po rękach. Ja uderzyłem w twarz, a tego mi pan nie zakazał". To jest taka sama sytuacja - porównywał były pierwszy prezes SN.
Tuleya: jesteśmy świadkami kolejnej bitwy o wolność
Głos zabrał też sam Tuleya. - Jesteśmy świadkami kolejnej bitwy o wolność. Nie chodzi o moją wolność, a o wolność obywateli. Niezależne sądy, prawo do rzetelnego procesu są elementami tej wolności. Dzisiaj atakuje się wymiar sprawiedliwości i niszczy się wolność obywateli - mówił.
Dodał, że "od pięciu lat broni praworządności w Polsce" i zadeklarował, że "będzie to robić do końca". - Nie można rezygnować z tych podstawowych zasad. Nie można się bać walki o zasady. Wolność zaczyna się tam, gdzie kończy się strach, nie możemy się bać - podkreślił.
Tuleya powiedział, że "nie boi się odpowiedzialności i nie boi się prokuratora". - Stawiłem się pod prokuraturą, żeby pokazać, że nie jestem przedstawicielem "nadzwyczajnej kasty", jestem zwyczajnym obywatelem. Dobrowolnie nie mogę stawić się na przesłuchanie, bo zaprzeczyłbym swoim słowom i swojej postawie, którą prezentuję od kilku lat - wyjaśniał.
"Igorze, nie jesteś sam"
Prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystian Markiewicz trzymał w rękach figurę Statui Wolności. - Ona jest znakiem praworządności, praw człowieka nie tylko w USA, ale w całym wolnym świecie - tłumaczył.
- Tak jak statua, barykada praworządności składa się z wielu elementów. To jest symbol wielu sędziów, prawników, którzy taką barykadę tworzą. Którzy przez ostatnie dni dla Igora przebiegli, przeszli, przejechali, przepłynęli kilka tysięcy kilometrów, by powiedzieć mu: Igorze, nie jesteś sam, żaden represjonowany sędzia nie będzie sam - powiedział Markiewicz.
Źródło: tvn24.pl