Hektolitry chemikaliów w zardzewiałych beczkach

Strażacy w zkładach przy Pyskowickiej
Strażacy w zkładach przy Pyskowickiej
Straż pożarna z Zabrza zabezpieczyła ponad 600 dwustulitrowych beczek z chemikaliami. Robiła to już raz - w 2008 roku. Mimo nakazu, odpady nie zostały zutylizowane i znów grożą wyciekiem.
TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Straż pożarna została wezwana na teren zakładów przy ulicy Pyskowickiej w Zabrzu w poniedziałek, przez pracowników wydziału zarządzania kryzysowego. Na miejscu pracowały cztery miejscowe zastępy i ratownicy chemiczni z Katowic w skafandrach. Wokół składowiska utworzono 150-metrową strefę ochronną.

Jeszcze tego samego dnia akcja się zakończyła. - Teren został zabezpieczony, a sprawa przekazana z powrotem do CZK - powiedział rzecznik straży pożarnej w Zabrzu, Wojciech Strugacz.

To nie pierwszy raz

Według wykonanych na miejscu pomiarów, z beczek nie wyciekają, ani nie ulatniają się żadne substancje niebezpieczne. Ale jest ryzyko, że w związku z upałami ich zawartość stanie się poważniejszym problemem i trzeba je będzie natychmiast usunąć.

Teoretycznie powinien zrobić to właściciel terenu, i to już pięć lat temu. Okazuje się bowiem, że w 2008 roku straż już raz zabezpieczała substancje nieznanego pochodzenia na tym samym terenie.

- Wtedy protokolarnie przekazaliśmy zabezpieczony teren straży miejskiej. Do dziś czekamy na odpowiedź - poinformował Strugacz.

Zapłaci miasto?

Pracownicy zabrzańskiego ratusza nie wiedzą nawet, co jest w beczkach. Według Janusza Famulickiego z wydziału ekologii to "bardzo różne odczynniki chemiczne". W 2008 roku spółka Golda-Favorit, do której należał wtedy teren, dostała polecenie, by je zutylizować. Do dziś nikt go jednak nie wyegzekwował. - Wszystkie pisma, które wysyłaliśmy w tej sprawie, wróciły do nas. Żadne nie zostało odebrane - twierdzi Famulicki.

Z Krajowego Rejestru Sądowego wynika, że spółka jest w upadłości. Miasto nie wie, z kim się w tej sprawie kontaktować. - Według naszej wiedzy, prezes tej firmy jest w więzieniu - mówi Sławomir Gruszka z wydziału kontaktów społecznych UM w Zabrzu.

Póki co, zlecono kolejne badania zawartości beczek. Wyniki mają być znane w najbliższych dniach. Wtedy też zapadnie decyzja o ich ewentualnym usunięciu. Jeśli okaże się to konieczne, koszt rzędu kilkuset tysięcy złotych poniesie miasto.

Autor: ej/pw/kp/roody / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: