16-letni Syryjczyk chory na epilepsję, który według wolontariuszy już dwukrotnie był zawracany na Białoruś, trafił w piątek do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Jak relacjonował reporter TVN24, nastolatek został stamtąd zabrany przez funkcjonariuszy Straży Granicznej do placówki w Bobrownikach. Według pograniczników mają zostać wszczęte procedury, które mają chłopcu zapewnić ochronę międzynarodową w Polsce. Sprawę 16-latka monitoruje Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
Obadah, 16-letni Syryjczyk, jak relacjonował w piątek o godzinie 20.30 reporter TVN24 Piotr Czaban, ma za sobą dwa tak zwane pushbacki, czyli wywózki w stronę Białorusi. 23 grudnia po raz pierwszy miał przejść nielegalnie z Białorusi do Polski wraz ze swoim o rok starszym bratem. Według relacji Czabana, dzień później grupa, w której znajdował się 16-latek, została zawrócona przez Straż Graniczną na Białoruś.
Jak mówił reporter TVN24, jego starszemu bratu i towarzyszowi, który też był w grupie migrantów, udało się przedostać do Niemiec.
Kolejną próbę przedostania się do Polski 16-latek podjął 29 grudnia. Czaban relacjonował, że nastolatek został zatrzymany w Białymstoku przez miejską policję i przekazany Straży Granicznej.
Komunikat Straży Granicznej
W piątek Straż Graniczna potwierdziła na swoim profilu na Twitterze, że 29 grudnia nastolatek został wywieziony z Polski na Białoruś.
W komunikacie poinformowano, że "29 grudnia funkcjonariusze SG prowadzili czynności wobec 5-osobowej grupy obywateli Syrii, wśród których był nastolatek (w styczniu 2022 roku skończy 17 lat)". "Nastolatek podróżował z opiekunem – członkiem rodziny. Zatrzymane osoby były przewożone samochodem przez obywatela Gruzji, organizatora nielegalnego przekroczenia granicy. Mężczyzna miał wywieźć cudzoziemców do Niemiec" - dodano.
"Podczas trwających kilka godzin czynności, prowadzonych przez funkcjonariuszy Straży Granicznej, żaden z obywateli Syrii nie deklarował chęci ubiegania się o ochronę międzynarodową w Polsce. Cały czas wyrażali chęć dotarcia do Niemiec. Ponadto żadna z tych osób nie uskarżała się na swój stan zdrowia, nikt nie wymagał pomocy medycznej i nikt o nią nie poprosił. Na podstawie obowiązujących przepisów osoby te otrzymały postanowienia o opuszczeniu terytorium naszego kraju i zostały doprowadzone do linii granicy" - czytamy w komunikacie SG.
Aktywiści kwestionują twierdzenia z komunikatu Straży Granicznej
Według relacji reportera TVN24 Piotra Czabana, aktywiści, którzy zajmują się sprawą 16-latka, są w stałym kontakcie z rodziną chłopaka i twierdzą, że rodzina zaprzecza, jakoby w tej podróży chłopakowi miał towarzyszyć jakikolwiek członek rodziny.
Jak mówił reporter, dwaj bracia mieli wyruszyć w kierunku Niemiec za zgodą rodziny. Tam na nich ma oczekiwać ciocia z wujkiem, którzy mają mieć pełnomocnictwa przekazane przez rodziców chłopaków.
16-letni Syryjczyk znaleziony przez aktywistów w lesie
W piątek Syryjczyk po raz kolejny został znaleziony przez wolontariuszy z Grupy Granica w polskim lesie. Jak relacjonował reporter TVN24, dyspozytor spod numeru alarmowego 112 skierował aktywistów do szpitala w Sokółce, gdzie przyjechała także Straż Graniczna. W szpitalu tym jednak nie ma oddziału neurologicznego.
Piotr Czaban przekazał, że po kilku godzinach zadecydowano, by przewieźć 16-latka do szpitala w Białymstoku. W karetce towarzyszyła mu przedstawicielka Fundacji Ocalenie oraz pogranicznicy.
- Był bardzo zmęczony, wycieńczony, był prawdopodobnie w hipotermii, bo miał bardzo silne dreszcze. Musieliśmy mu pomóc dojść do szpitala, bo nie był w stanie dojść o własnych siłach. Ale w szpitalu w Sokółce trochę się przespał. Dostał też ciepły posiłek. Trochę też chyba zszedł z niego stres, więc poczuł się lepiej - mówiła TVN24 Marianna Wartecka z Fundacji Ocalenie.
Dodała, kiedy nastolatek wychodził do karetki, która przywiozła go do Białegostoku, "to już przeszedł o własnych siłach".
Reporter TVN24 przekazał, że chłopak choruje na epilepsję, co potwierdził neurolog z Białegostoku, który wypisał mu receptę na te same lekarstwa, które już wcześniej Syryjczyk miał zażywać. Dodał, że polscy pogranicznicy zatrzymali się w Białymstoku przy aptece i zrealizowali tę receptę.
Jak relacjonował około godziny 20.30 Piotr Czaban, 16-letni Syryjczyk był w drodze ze szpitala do placówki Straży Granicznej w Bobrownikach. Jeden z pograniczników miał przekazać, że chłopak nie zostanie wypchnięty na Białoruś, a w placówce SG zostaną wszczęte procedury, które mają zapewnić mu ochronę międzynarodową w Polsce.
Biuro RPO: monitorujemy sprawę 16-letniego Syryjczyka
Sprawą 16-letniego Syryjczyka zainteresowało się Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. - Monitorujemy sprawę, to znaczy apelujemy do Straży Granicznej, pytamy o to, jakie czynności są, były i będą wobec chłopaka podejmowane. Zaznaczamy, że jest to małoletni bez opieki i zaznaczamy, że wymaga szczególnego zainteresowania - powiedział TVN24 Marcin Sośniak z Biura RPO.
- To zainteresowanie, przynajmniej ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich, aktywistek, aktywistów też otrzymuje, więc jest nadzieja, że będą właściwe procedury wobec niego podjęte i będzie mógł na terytorium Polski zostać i ubiegać się o ochronę międzynarodową, bo takie informacje również do nas docierają, że chce w Polsce ubiegać się o taką ochronę - dodał.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej
Od początku roku Straż Graniczna zanotowała prawie 40 tysięcy prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. W listopadzie odnotowano 8,9 tysiąca prób nielegalnego przekroczenia granicy, w październiku - 17,5 tysiąca, wrześniu - 7,7 tysiąca, w sierpniu - 3,5 tysiąca.
Od 1 grudnia do 1 marca w pasie przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania, z którego wyłączeni są m.in. mieszkańcy czy miejscowi przedsiębiorcy. Zgodnie z nowelizacją prawa, która umożliwiła wprowadzenie tego zakazu, na czas określony i na określonych zasadach, komendant placówki SG może zezwolić na przebywanie na tym obszarze również innych osób, w szczególności dziennikarzy. W tej sytuacji przedstawiciele mediów muszą starać się o akredytację, aby móc pracować przy granicy z Białorusią. Wizyty dziennikarzy mają formę zorganizowaną i odbywają się pod nadzorem Straży Granicznej.
Zakaz wprowadzono w 183 miejscowościach w województwach podlaskim i lubelskim przylegających do granicy z Białorusią. Wcześniej na tym samym terenie obowiązywał stan wyjątkowy.
Obostrzenia w strefie nadgranicznej to odpowiedź na kryzys wywołany przez reżim Białorusi na jej granicach z Unią Europejską.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24