Roman Giertych ma przeprosić Adama Michnika za nazwanie go "byłym partyjnym aparatczykiem" - orzekł we wtorek Sąd Apelacyjny w Warszawie. Wyrok jest prawomocny.
Sąd oddalił apelację lidera LPR od wyroku sądu okręgowego z grudnia 2006 r., który nakazał mu przeprosin na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej" oraz wpłatę 10 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny. Giertychowi pozostała jeszcze kasacja do Sądu Najwyższego.
Były wicepremier i minister edukacji użył wspomnianego określenia wobec Michnika w marcu 2005 r. podczas debaty w krakowskim klubie "Rzeczpospolitej". Naczelny "Gazety Wyborczej" pozwał go za to do sądu.
Przeprosiny i 10 tysięcy złotych
Sąd okręgowy uwzględnił główne żądanie pozwu, w którym Michnik domagał się od Giertycha przeprosin i wpłaty 50 tys. zł zadośćuczynienia na Zakład dla Niewidomych w Laskach. Nakazując przeprosiny, sąd zdecydował, że były wicepremier ma wpłacić tylko 10 tys. zł. Stwierdzenia Giertycha, że mówiąc o Michniku, miał na myśli jego przyrodniego brata Stefana (stalinowskiego sędziego mieszkającego w Szwecji) sąd uznał za niewiarygodne.
Giertych podtrzymywał wszystko, co powiedział. Mówił wcześniej, że nie zamierza dobrowolnie przepraszać Michnika, "chyba że sąd wyda prawomocny wyrok". Według adwokata Giertycha, jego wypowiedź mieściła się w granicach debaty politycznej, a ściganie za nią to "zamach na wolność słowa". Wnosząc w apelacji o uchylenie wyroku, adwokat zarzucał sądowi okręgowemu, że nie przesłuchał pozwanego i nie odsłuchał nagrania z jego wypowiedzią, a treść przeprosin i kwota zadośćuczynienia były nieadekwatne.
Pełnomocnik Michnika mec. Piotr Rogowski wniósł o oddalenie apelacji, bo jest "jedynie polemiką z trafnymi ustaleniami sądu". - Kłamstwo i pomówienia nie mieszczą się w debacie publicznej - powiedział w sądzie apelacyjnym. Na rozprawie nie stawili się ani pozwany, ani jego adwokat.
To nie zamach na wolność słowa
Sąd apelacyjny oddalił apelację, a wyrok sądu okręgowego zmienił tylko w części dotyczącej tekstu przeprosin, usuwając z niego zwrot, że Giertych "fałszował życiorys Michnika". W przeprosinach Giertych ma m.in. oświadczyć, że "bez najmniejszego wysiłku" mógł ustalić, że Michnik nigdy nie był w PZPR. Ponadto Giertych obciążony został kosztami procesu.
Sąd apelacyjny w całości zaaprobował ustalenia sądu okręgowego, podkreślając, że pozwany nie wykazał, iż jego działanie nie było bezprawne. Według sądu apelacyjnego, w całej sprawie Giertychowi można przypisać "co najmniej niedbalstwo", bo mógł wiedzieć lub też łatwo ustalić, że Michnik nigdy nie był w PZPR.
Wierzejski przepraszać nie musiał
W maju tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew Michnika wobec Wojciecha Wierzejskiego za nazwanie przez posła LPR naczelnego "Gazety Wyborczej" członkiem PZPR. - Nie każde podanie nieprawdy jest zniesławieniem - uznał wtedy sąd. Adwokat Michnika złożył już apelację od tego wyroku.
Trwają inne procesy cywilne wytoczone przez Michnika: "Gazecie Polskiej" za zwrot, iż Michnik "usprawiedliwiał korupcję, jeśli korzystali na niej komuniści", prof. Andrzejowi Zybertowiczowi za słowa: - Michnik wielokrotnie powtarzał: "ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację" oraz naczelnemu "Dziennika" Robertowi Krasowskiemu za słowa, że "Michnik poświęcił jedną trzecią życia na obronę byłych ubeków".