W grudniu przychodnie w całej Polsce przeżywają istne oblężenie chorych. Wiodącą chorobą jest ta wywołana wirusem grypy - mówił we "Wstajesz i weekend" na antenie TVN24 immunolog dr Paweł Grzesiowski. - Przez to, że przeszliśmy masowo covid nasza odporność jest osłabiona. Koronawirus trochę uszkadza naszą pamięć immunologiczną. To może powodować przez najbliższe dwa lata większą podatność na różne zachorowania - wyjaśniał ekspert.
U ponad 187 tysięcy Polaków wykryto zachorowanie lub podejrzenie zachorowania na grypę w pierwszym tygodniu grudnia - wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Wzrost zapadalności na tę chorobę najbardziej widać wśród najmłodszych grup wiekowych. O sytuacji mówił na antenie TVN24 dr Paweł Grzesiowski, pediatra, immunolog i ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych.
Lekarz zaznaczył, że on sam jest zaszczepiony przeciwko grypie i COVID-19 oraz nosi maseczkę w newralgicznych miejscach, czego - jak podkreślał - nie można powiedzieć o wielu osobach, które zaniechały szczepień i obecnie muszą zmagać się z chorobą.
- Jesteśmy w takiej zupie wirusowej. Mamy rosół z grypy, do tego dochodzą wirusy RSV, które w tej zupie pływają, plus jeszcze pojawia się co jakiś czas covid, więc mamy to wszystko bardzo mocno wymieszane. Sezon jest sprzyjający, bo jest chłodno, mamy pozamykane okna, ludzie siedzę w pozamykanych pomieszczeniach i łatwo się zarażają - wyjaśniał gość TVN24.
Jednocześnie Grzesiowski przyznał, że nie da się rozróżnić co dokładnie nam dolega bez wykonania testu wymazowego. - Mamy w tej chwili naprawdę bardzo proste w obsłudze, tanie testy, które wykrywają wirusa grypy A, B, wirusa RSV i covid. To jest jeden wymaz, pięć minut i już wiemy - podkreślał.
Testowanie i odpowiednie leki
Immunolog dostrzega wśród Polaków różnicę w wiedzy i podejściu do grypy i COVID-19. - Grypa w tej chwili przebiega u większości osób gorzej niż covid. Gorączkują wysoko, mają silne bóle głowy, bóle mięśniowe. Covid w wydaniu omikron przebiega teraz łagodniej, szczególnie u osób zaszczepionych, jako bardziej bóle gardła, osłabienie, ale mniej objawy gorączkowe - tłumaczył ekspert.
Grzesiowski zauważył, że w Polsce zwykle szczyt zachorowań na grypę przypadał na luty. W tym sezonie podobne liczby notuje się już w grudniu. - Trudno powiedzieć, czy to jest tylko wirus A, czy też mamy do czynienia z innymi typami tego wirusa. Ale co do zasady, mamy skuteczne leki przeciwgrypowe, to się powinno podkreślać. A więc po pierwsze - testuj się, a potem łykaj lek, który w ciągu dwóch, trzech dni doprowadza do wyeliminowania wirusa. To oznacza również mniej powikłań takich jak zapalenie płuc, zapalenie mięśnia sercowego, poważne problemy immunologiczne w odleglejszym terminie - wymieniał.
Skąd wzrost zachorowań? Ekspert wyjaśnia
- Więcej grypy, więcej ospy wietrznej, więcej zachorowań na szkarlatynę, więcej wirusa RSV - wyliczał gość "Wstajesz i weekend". Czym to wszystko może być spowodowane?
- Jest taka koncepcja, która mówi o tym, że przez dwa lata, chroniąc się poprzez maseczki, lockdowny, niechodzenie przez dzieci do szkół, wymiany wirusów między ludźmi było mniej. To oznacza, że sporo osób przez te dwa lata było zdrowych, nie przeszło infekcji, a zatem w tej chwili są podatni, nie nabyli odporności ozdrowieńców - tłumaczył dr Grzesiowski na antenie TVN24.
- Jest jeszcze druga hipoteza, mniej optymistyczna. Przez to, że przeszliśmy masowo covid nasza odporność jest osłabiona. Dlaczego mielibyśmy częściej chorować na szkarlatynę, czy na ciężkie zakażenia gronkowcowe, skoro nasza pamięć immunologiczna nie wygasa po dwóch latach? Hipotezy są takie, że koronawirus trochę czyści, trochę uszkadza naszą pamięć immunologiczną. To może powodować przez najbliższe dwa lata większą podatność na różne zachorowania - mówił. I dodawał: - To nie jest kryzys odpornościowy jak przy wirusie HIV, ale jest to uszkodzenie odporności dotyczące głównie tych drobnoustrojów, których jesteśmy nosicielami na skórze. Wirus SARS-CoV-2 wykorzystuje pewien fragment naszej odporności, który odpowiada za walkę z gronkowcem i paciorkowcem. Okazuje się, że ozdrowieńcy po covidzie są bardziej podatni na te zachorowania.
Czytaj również: Ilu Polaków choruje na grypę? Dane z pierwszego tygodnia grudnia
Lekarz przypomina: antybiotyk nie zabija wirusa
Wracając do grypy, Grzesiowski radził, aby szczepić się przeciwko niej wczesną jesienią, tak, aby nabrać odporności na kolejne minimum pół roku, czyli okres o najwyższym wskaźniku zachorowań. I tak co roku.
Jak zapewniał immunolog, jeśli ktoś do tej pory nie chorował na grypę, a jednocześnie nie zaszczepił się, nie ma przeciwwskazań aby przyjąć szczepionkę.
Lekarz dodał, że istnieje kilkanaście wirusów, które mogą wywoływać objawy podobne do grypy. Przestrzegał też przed nadmiernym przyjmowaniem antybiotyków. - Antybiotyk nie zabija wirusa. Wielu rodziców niepokoi się bo dziecko ma gorączkę, kaszel, zaburzenia apetytu i myślą, że antybiotyk pomoże. Wręcz przeciwnie, antybiotyk uszkodzi nam w jakimś sensie odporność, ponieważ niszczy naszą florę jelitową, a ona też odpowiada za dobrostan układu odporności - mówił dr Grzesiowski.
- Musimy uzbroić się w cierpliwość, w leki objawowe. Obniżamy gorączkę, dajemy leki wykrztuśne, wspomagamy. I czekamy, bo choroba wirusowa trwa od siedmiu do dziesięciu dni. Nie oczekujmy, że to nastąpi nagle - skwitował lekarz.
ZOBACZ MATERIAŁ MAGAZYNU "POLSKA I ŚWIAT" W TVN24 GO: Grypa, covid, RSV. Przepełnione oddziały pediatryczne
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock