Potrzebujemy zadbać o zdrowie dzieci i młodzieży i o to, żeby lekcje przebiegały sprawnie - powiedziała ministra edukacji Barbara Nowacka na konferencji prasowej w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Argumentowała decyzję w sprawie edukacji zdrowotnej, która będzie nieobowiązkowa. - Nie mogę pozwolić na to, by radykałowie zakłócali lekcje, a do tego to zmierzało - wyjaśniła.
W czwartek w RMF ministra edukacji Barbara Nowacka poinformowała, że edukacja zdrowotna będzie przedmiotem nieobowiązkowym. Tego samego dnia na konferencji prasowej w MEN, dotyczącej powołania Rady ds. Monitorowania Wdrażania Reformy Oświaty im. Komisji Edukacji Narodowej, została zapytana, czy decyzja w sprawie przedmiotu była polityczna w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. - Szkoła potrzebuje spokoju. I moim zadaniem jako ministry edukacji jest zadbanie o spokój szkoły. O to, żeby nauczyciele prowadzili zajęcia w warunkach komfortowych i spokojnych. Żeby przedmiot, który wchodzi do szkół, był przedmiotem dobrze rozumianym przez całe społeczeństwo - wyjaśniła Nowacka.
Zwróciła uwagę, że "żyjemy w takich czasach, że każdy się czuje uprawomocniony do mówienia o rzeczach, o których nie ma pojęcia".
- Ja słuchałam z przerażeniem wystąpień również licznych polityków prawicy na wiecach, spotkaniach dotyczących edukacji zdrowotnej i wiem, że nie przeczytali ani zdania z podstawy programowej. Posługiwali się fake newsami, a w mediach opowiadali na przykład, że to jest reforma, w wyniku której tego przedmiotu będą się czegoś uczyły dzieci sześcioletnie - powiedziała. Podkreśliła, że przedmiot edukacji zdrowotnej miał obowiązywać od czwartej klasy szkoły podstawowej.
"To najlepiej od lat przygotowana podstawa programowa"
Nowacka argumentowała, że "nie potrzebujemy wojny o zdrowie dzieci". - Potrzebujemy zadbać o zdrowie dzieci i młodzieży i o to, żeby lekcje przebiegały sprawnie. Stąd w 2025 roku edukacja zdrowotna będzie przedmiotem nieobowiązkowym - powiedziała. Zapewniła, że "będzie przekonywała rodziców, żeby wysyłali dzieci na te zajęcia".
W ocenie ministry edukacja zdrowotna to "najlepiej od lat przygotowana podstawa programowa przez ekspertów i przez praktyków". - Natomiast żeby przedmiot był dobrze przyjęty i żeby rodzice chcieli posyłać dzieci, nie mogę pozwolić na to, by radykałowie zakłócali lekcje, a do tego to zmierzało - zaznaczyła.
- Ze zdumieniem oglądałam występy nawet związkowców, którzy powinni stać po stronie nauczycieli, którzy nie chcieli zrozumieć, że ich zadaniem też jest zapoznanie się z podstawą programową, a nie opowiadanie nieprawdy. My musimy jako państwo dbać o to, żeby dzieci miały dostęp do najnowszej wiedzy, do zdrowia psychicznego, żeby umiały sobie radzić w sytuacjach kryzysowych, żeby przeciwdziałać pornografii, seksualizacji, uzależnieniom od środków odurzających, których coraz więcej się pojawia - wymieniała Nowacka.
Nowacka o "nagonce na zdrowie i bezpieczeństwo dzieci"
Ministra edukacji zwróciła uwagę, że we wprowadzeniu zmian "nie pomagają czasy, w których rozprzestrzeniają się fake newsy, a jej zadaniem jest przed takimi szkołę chronić, dlatego podjęła taką decyzję (w sprawie przedmiotu - red.)".
Na konferencji prasowej Nowacka poruszyła również kwestię kontrowersji w środowisku politycznym wokół edukacji zdrowotnej. - Są dwa środowiska, które wzięły udział w nagonce na zdrowie i bezpieczeństwo dzieci. To jest Konfederacja i część polityków PiS-u, w tym ich kandydat na prezydenta z doktoratem podobno (Karol Nawrocki - red.) - powiedziała. Dodała, że "ci wszyscy, którzy wprowadzili zamęt, bez czytania podstaw programowych, zasługują na jedno, czyli na potępienie".
- Jako ministra wolałabym, żeby to był przedmiot obowiązkowy. Natomiast nie mogę i nie chcę, i mówię zupełnie poważnie, dzisiaj wymuszać na nauczycielkach i nauczycielach, na społeczności szkolnej takich działań, które by spowodowały konflikt - wyjaśniła. Nowacka zapowiedziała, że "zrobi wszystko, żeby na ten przedmiot uczęszczało jak najwięcej osób, dzieci i młodzieży, dlatego będzie też prowadzona kampania".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka