Czy jest coś złego w walce 12-latków kopiących się po głowach w klatkach przeznaczonych do walk MMA? Zdaniem niektórych nic. W walce chłopców na gali w Rawiczu jej organizator też nie widział niczego nieodpowiedniego, bo - jak podano w komunikacie - sami trenerzy i zawodnicy ustalili, że walka "odbędzie się bez łokci i kolan na głowę, dlatego nie zostały użyte kaski i ochraniacze".
Tymczasem pod tym kątem sprawę bada prokuratura. Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, tłumaczy, że "kaski to minimum". - Zabezpieczenie dzieci w takich sytuacjach powinno chyba być czymś naturalnym - mówi. Sprawę zgłosił do zbadania.
Za kilka tygodni wyniki śledztwa
W środowisku, które zajmuje się treningiem sztuk walki, czasami rzeczywiście rezygnuje się z walki w ochraniaczach i kaskach, ale jedynie w sytuacji, w której zawodnicy wiedzą, jakie ciosy ćwiczą i przeciwnik ich nie zaskoczy. W innych przypadkach kask jest obowiązkowy.
- To jest barbarzyństwo wobec dzieci. Człowiek uczy się też w ten sposób wykorzystywać takie zachowania w swoim życiu, ponieważ one były nagradzane - tłumaczy prof. dr hab. Adam Frączek.
Rodzice dzieci, które uczestniczyły w walce, nie chcą się w tej sprawie wypowiadać. Prokuratura poinformowała, że za kilka tygodni przedstawi wyniki swojego śledztwa.
Autor: adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24