Nie wszystkim w Stronnictwie Demokratycznym podoba się sposób, w jaki nowy szef partii Paweł Piskorski chce sprzedać partyjny majątek. - Na tym pomyśle partia może stracić kilkanaście milionów złotych - mówią "Gazecie Wyborczej" dawni działacze SD. Paweł Piskorski odpiera zarzuty i mówi, że na pewno majątek partii nie będzie sprzedawany poniżej wartości.
Najbardziej niezadowolonym z planów sprzedaży partyjnych nieruchomości jest Krzysztof Góralczyk, szef zachodniopomorskiego Stronnictwa Demokratycznego. Jego zdaniem, sprzedaż wartych miliony złotych budynków (m.in. w Szczecinie, Warszawie, Wrocławiu i Krakowie), może być dla partii nieopłacalna.
- Nie ma żadnych racjonalnych przesłanek, żeby sprzedawać te budynki dziś, gdy rynek nieruchomości dołuje. SD może na tym stracić kilkanaście milionów złotych - mówi "GW" Góralczyk. Podobnego zdania - według gazety - jest jeszcze kilku innych działaczy partii.
Piskorski: Majątek wydany będzie na działalność polityczną
Ale - jak zaznacza "Gazeta Wyborcza" - to Paweł Piskorski będzie miał decydujący głos w sprawie sprzedaży majątku. Jeśli plan się powiedzie, SD będzie mogło finansowo konkurować z PO i PiS w trzech najbliższych kampaniach: samorządowej i prezydenckiej (2010 r.) oraz parlamentarnej (2011 r.).
Działaczom nie podoba się również to, że Piskorski ściąga do partii, politycznych rozbitków z Centrolewicy i Partii Demokratycznej, a stare SD zostało zmarginalizowane.
Piskorski odrzuca zarzuty i marginalizację "starego" SD. - Realizuję plan zatwierdzony przez kongres partii. Majątek SD ma być wydany na działalność polityczną, a nie sprywatyzowany czy wydany na etaty - mówi polityk. I zapewnia, że majątek "nie będzie sprzedawany poniżej wartości".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"