Aktywistki ostrzegają przed chemią w podpaskach. Co na to eksperci?

menstruacja okres miesiaczka tampon podpaska AdobeStock_326088818_1
Od 1 lipca refundowane jest wysokospecjalistyczne leczenie endometriozy
Do Ministerstwa Zdrowia wpłynęła petycja o wprowadzenie obowiązku podawania składu produktów higieny menstruacyjnej na opakowaniach. Jej autorki są zdania, że to ważne, bo w podpaskach i tamponach znaleziono substancje potencjalnie szkodliwe dla zdrowia. Eksperci popierają postulat petycji, ale jednocześnie uspokajają.
Kluczowe fakty:
  • Do Ministerstwa Zdrowia wpłynęła petycja, postulująca wprowadzenie obowiązku podawania składu produktów higieny menstruacyjnej, takich jak podpaski czy tampony, na ich opakowaniach.
  • Autorki petycji twierdzą, że "to nie tylko kwestia zdrowia publicznego, ale także podstawowe prawo do informacji i świadomego wyboru".
  • Sylwia Bogdan - chemiczka - podkreśla, że warto wybierać bardziej ekologiczne podpaski, nie tylko ze względu na zdrowie, ale też dla dobra planety, bo najbardziej popularne podpaski rozkładają się w środowisku przez kilkaset lat

W Polsce, podobnie jak w większości krajów Unii Europejskiej, producenci podpasek, tamponów oraz innych produktów, z których kobiety korzystają w czasie miesiączki, nie mają obowiązku podawania ich składu na opakowaniu. Aktywistki chcą zmiany prawa, podkreślając, że są to produkty regularnie używane przez kobiety i mające kontakt z wrażliwą błoną śluzową okolic intymnych.

Petycja w sprawie produktów menstruacyjnych

Martyna Kaczmarek, przedsiębiorczyni, działaczka społeczna i influencerka, we współpracy z dwoma inicjatywami walczącymi z ubóstwem menstruacyjnym - Akcją Menstruacją i Różową Skrzyneczką, złożyła w czwartek petycję do Ministerstwa Zdrowia, postulując wprowadzenie obowiązku umieszczania pełnego składu produktów higieny menstruacyjnej na ich opakowaniach. Poza tym, aktywistki domagają się zwiększenia nadzoru nad bezpieczeństwem tego rodzaju produktów dostępnych na polskim rynku. Jak podkreślają, "to nie tylko kwestia zdrowia publicznego, ale także podstawowe prawo do informacji i świadomego wyboru".

Pionierska w kwestii legislacji jest w tym zakresie Francja. Od kwietnia 2024 roku informacja o składzie znajduje się na opakowaniach wszystkich sprzedawanych tam produktów menstruacyjnych. Prawo zobowiązuje producentów także do podawania informacji o tym, jak długo można korzystać z danego produktu i jakie zdrowotne ryzyko może nieść jego używanie.

W petycji wypunktowano to, że niektóre produkty higieny menstruacyjnej są bielone chlorem albo zawierają poliester, czyli substancje, które mogą mieć negatywne skutki dla zdrowia człowieka.

Chemia w podpaskach i tamponach

Eksperci popierają postulat zawarty w petycji, ale jednocześnie uspokajają kobiety korzystające z podpasek czy tamponów kupowanych w supermarketach. Dr n. med. Artur Drobniak, specjalista położnictwa i ginekologii, zajmujący się szczególnie ginekologią endokrynologiczną, mówi, że rzadko rozmawia z pacjentkami na temat tego, jakie podpaski powinny wybierać.

- W gabinecie mówimy przede wszystkim o tym, jak ważny jest dostęp powietrza do okolicy pochwy i krocza. Zniechęcam pacjentki do noszenia wkładek higienicznych na co dzień. Poza tym, produkty menstruacyjne powinny być przede wszystkim pojemne, żeby nie przeciekały, i często zmieniane - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl dr Drobniak.

Ginekolog, chociaż jest za tym, by umieszczać skład produktów menstruacyjnych na ich opakowaniach, podkreśla, że kobiety zazwyczaj używają podpasek czy tamponów tylko przez kilka dni w miesiącu, więc mówienie o zaburzeniach hormonalnych, do jakich może doprowadzić ich skład, m.in. bielenie tych produktów chlorem, to jego zdaniem niepotrzebne straszenie pacjentek.

- Faktycznie zdarza się, że produkty menstruacyjne powodują uczulenia, zwłaszcza, u kobiet, które mają przesuszoną i podrażnioną okolicę pochwy i krocza. Wtedy, nawet jeśli podpaski są ekologiczne, najważniejsza jest ich częsta wymiana i natłuszczanie tej okolicy kremami lub maściami z cholesterolem albo lanoliną w składzie. W kwestii kremów faktycznie zachęcałbym, żeby wybierać produkty o jak najbardziej naturalnym składzie - radzi dr Drobniak.

Ludzie boją się "złej chemii"

Dr n. chem. Sylwia Bogdan, która prowadzi na Instagramie edukacyjny profil "chemiazdrowa", uważa, że wprowadzenie obowiązku umieszczania składu produktów menstruacyjnych na opakowaniach byłoby dobrym i potrzebnym ruchem. Dlaczego? Bo takie informacje wiele osób uspokajają - konsument wie, co kupuje i co ma kontakt z jego ciałem. To zmniejsza przestrzeń na snucie domysłów i niweluje niepotrzebny lęk.

Eksperta podkreśla jednak, że dziś wiele osób ogólnie boi się "złej chemii", niekoniecznie zasadnie. Sama zaczęła wybierać podpaski ekologiczne, bo - jak podkreśla - to nie zaszkodzi. W kwestii potencjalnej szkodliwości środków menstruacyjnych dr Bogdan raczej uspokaja i zwraca uwagę na to, że czasami substancje, które potencjalnie mogą wydawać się szkodliwe, mają za zadanie np. zapobiegać rozwojowi mikroorganizmów i nas chronić.

- W podpaskach i innych środkach menstruacyjnych faktycznie znaleziono już między innymi ftalany, bisfenole, dioksyny i pozostałości pestydyców. Mamy już badania, które pokazują, że te substancje szkodzą człowiekowi. Zależy to jednak od dawki. Na ten moment nie wiemy, czy te substancje występują w podpaskach w takich ilościach, jakie mogą szkodzić kobietom. Być może są one tak niewielkie, że nie są w stanie nam zaszkodzić - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl dr Bogdan.

Dr Sylwia Bogdan zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt - podpaski i tampony w naturze rozkładają się przez kilkaset lat, a przeciętna kobieta zużywa ich w ciągu życia około 11 tys. sztuk. Dlatego - choćby ze względów ekologicznych - jeśli mamy takie finansowe możliwości, warto stawiać na organiczne i bardziej naturalne produkty menstruacyjne. 

Czytaj także: