W ubiegłym roku po raz pierwszy od lat więcej Polaków wyjechało z Niemiec, niż do nich przyjechało - wynika z danych niemieckiego głównego urzędu statystycznego. O powodach mniejszego zainteresowania emigracją nad Łabę pisze dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Niemiecki urząd statystyczny Destatis przedstawił pod koniec czerwca dane, z których wynika, że w zeszłym roku po raz pierwszy od 2008 roku więcej osób wyjechało z Niemiec do innych krajów Unii Europejskiej, niż do Niemiec przyjechało. Jednym z powodów tej sytuacji jest mniejsze zainteresowanie wyjazdami do Niemiec w naszej części Europy, w tym w Polsce.
Mniej Polaków jedzie do Niemiec
Jak odnotowują niemieckie media, z danych wynika zmiana wieloletniego trendu. W 2024 roku w Niemczech odnotowano niespełna 84 tys. przyjazdów Polaków - to o 22 tys. mniej niż rok wcześniej. Jednocześnie wyjechało z Niemiec do Polski około 95 tys. Polaków, w związku z czym w 2024 roku saldo migracji po raz pierwszy od lat było dla Niemiec ujemne (- 11 tys.).
Jak wynika z danych niemieckiego GUS, w ostatnich pięciu latach liczba Polaków wracających do Niemiec utrzymywała się na dość stabilnym poziomie. Za zmianę trendu odpowiada jednak odnotowany w 2024 roku gwałtowny spadek liczby wyjazdów Polaków do Niemiec: jeszcze w 2023 roku było ich 106 tys.
Duży spadek liczby pracowników z tego regionu
Na nowe dane zwrócił uwagę Nicolas Kurzawa w tekście zamieszczonym na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" w sobotę. "Gdy babcia wymagała stałej opieki, zatrudniano jako opiekunkę Polkę. W okresie żniw sprowadzaliśmy Rumunów. Niemcy uważali za niepodważalną oczywistość, że pewne elementarne prace wykonują ludzie z Europy Wschodniej. Niektóre narodowości stały się wręcz synonimem pewnych czynności, co świadczy o braku należytego szacunku" - zauważył dziennikarz.
Jak odnotował Kurzawa, w latach 2011-2015, czyli szczytowym okresie napływu pracowników zza wschodniej granicy kraju, do Niemiec przyjeżdżało rocznie 207 tys. osób. Jednak od tego czasu liczba pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej "drastycznie spadła".
Cytowany przez niemiecki dziennik ekonomista i ekspert Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) Thomas Liebig wyjaśnia, że przyczyn tej sytuacji jest kilka. Jedną z nich jest wyczerpanie potencjału tej migracji zarobkowej - "osoby, które chciały pracować w Niemczech, zrobiły to". W Europie Środkowo-Wschodniej jest też coraz mniej młodych ludzi z powodu kryzysu demograficznego, nierzadko jeszcze poważniejszego niż w Niemczech. W opinii Liebiga kolejną przyczyną jest także dobra koniunktura gospodarcza, w związku z czym stopa bezrobocia na wschód od Odry jest często niższa niż w samych Niemczech.
Luka na rynku pracy
- Poziom gospodarczy na wschodzie i zachodzie Europy wyrównuje się. Czasy, kiedy ludzie z dyplomami akademickimi dobrych uczelni pomagali przy żniwach w Niemczech, skończyły się - podkreślił Liebig. Rozwój sytuacji w Europie Środkowo-Wschodniej zaostrza problem braku pracowników w Niemczech, które potrzebują dopływu ponad 300 tys. osób rocznie. Wypełnienie tej luki pracownikami z krajów spoza UE będzie znacznie trudniejsze, ocenił Kurzawa.
Źródło: Deutsche Welle, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Sean Pavone / Shutterstock