W weekend na torach kolejowych na stacji Mika (m. Życzyn, pow. garwoliński, Mazowieckie) oraz stacji Gołąb koło Puław (Lubelskie) doszło do aktów dywersji.
We wtorek szef rządu przedstawił w Sejmie dotychczasowe ustalenia prokuratury i służb. Jak podkreślił, oba "akty dywersji miały charakter intencjonalny, miały swoich sprawców i celem było doprowadzenie do katastrofy w ruchu kolejowym". Nikomu nic się nie stało. Jak podkreśla PKP PLK, wszystkie procedury kolei zadziałały prawidłowo. Prokuratura kontynuuje w tej sprawie śledztwo.
O tym, kto pierwszy poinformował o incydencie oraz późniejszych komunikatach służb i władz przeczytasz więcej tutaj.
Oto wszystkie najważniejsze informacje o aktach dywersji z ostatnich kilkunastu godzin.
Co wydarzyło się w okolicach stacji Mika?
- Do tego zdarzenia doszło 15 listopada o godzinie 20.58. Zarejestrowała je kamera monitoringu - przekazał premier.
- Ładunek wybuchowy typu wojskowego C4 został zdetonowany przy pomocy urządzenia inicjującego poprzez kabel elektryczny długości 300 metrów. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono także pewną ilość materiału wybuchowego, który nie zdetonował - poinformował szef rządu.
- Ładunek eksplodował podczas przejazdu pociągu towarowego, nie doprowadzając do jego wykolejenia, a jedynie do niewielkiego uszkodzenia podłogi wagonu. Maszynista nawet nie odnotował tego zdarzenia, przejeżdżając przez to miejsce - przekazał.
- Według informacji przekazanych przez premiera, pierwsze zgłoszenie w tej sprawie było w sobotę o godzinie 21.40. Jedna z mieszkanek okolic miejscowości Mika zgłosiła policji, że słyszała huk.
- Policja zjawiła się na posesji zawiadamiającej po 20 minutach. Na podstawie jej zeznań służby przeszukiwały pobliski teren przez ponad godzinę.
- O godzinie 7.40 w niedzielę kolejny pociąg przejeżdżający przez ten fragment torowiska zatrzymał się.
- Ze względu na naruszenie torowiska skład był już narażony na większą skalę na wykolejenie, ale dzięki refleksowi maszynisty nie doszło do tragedii - przekazał szef rządu.
- O godzinie 9.43 w niedzielę poinformowano o tym premiera, prezydenta i ministrów odpowiedzialnych za obszary związane z bezpieczeństwem.
Co wydarzyło się w okolicach Puław?
- W niedzielę po godzinie 21 - a więc około dobę później po pierwszym incydencie - policjanci otrzymali informację o nagłym zatrzymaniu osobowego pociągu na tej samej linii kolejowej, tym razem w okolicach Puław (Lubelskie). Był to pociąg relacji Świnoujście-Rzeszów, którym podróżowało 475 pasażerów.
- Nikt nie został poszkodowany.
- Początkowo lubelska policja informowała, że doszło do wybicia szyb spowodowanego uszkodzoną linią trakcji.
- Zespół PKP PLK przekazał, że służby techniczne "wykryły kolejny element znajdujący się przy torze, który mógł być powiązany z wcześniejszym zdarzeniem na odcinku Sobolew - Życzyn", czyli z tym, co stało się w okolicach stacji Mika.
- We wtorek premier precyzował, że ten akt dywersji polegał na zamontowaniu na torze obejmy stalowej, która miała prawdopodobnie doprowadzić do wykolejenia pociągu.
- Zdarzenie to miało zostać utrwalone przez zamontowany w obrębie torowiska telefon komórkowy z powerbankiem. Szef rządu przekazał, że próba ta "okazała się na szczęście zupełnie nieskuteczna".
Kto stoi za aktami dywersji?
- Tusk poinformował, że za aktami dywersji stoi "dwóch obywateli Ukrainy działających i współpracujących od dłuższego czasu z rosyjskimi służbami". Dodał, że "ustalone są ich tożsamości", ale nie poda ich w tym momencie, ponieważ "prowadzone są kolejne operacje".
- Premier przekazał również, że podejrzani opuścili teren Polski przez przejście graniczne w Terespolu.
- Jeden z nich to skazany w maju przez sąd we Lwowie za akty dywersji na terenie Ukrainy, a drugi to mieszkaniec Donbasu we wschodniej Ukrainie. Obaj przedostali się do Polski z Białorusi jesienią tego roku.
Kolejne kroki służb i rządu
- Premier Donald Tusk oświadczył we wtorek w Sejmie, że na wniosek ABW jeszcze tego samego dnia wyda rozporządzenie o wprowadzeniu trzeciego stopnia alarmowego Charlie-CRP w związku z zagrożeniami terrorystycznymi.
- Stopniem tym objęte będą określone linie kolejowe. Na pozostałym obszarze kraju obowiązywać będzie, tak jak dotychczas, drugi stopień alarmowy - wyjaśnił szef rządu.
- Tusk zwrócił się także do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o podjęcie natychmiastowych działań dyplomatycznych w celu wydalenia do Polski podejrzewanych o zamach terrorystyczny, zarówno do władz Białorusi, jak i do władz Rosji.
- Zapowiedział też zaangażowanie wojsk w zabezpieczenie infrastruktury krytycznej, w tym kolejowej. Decyzja szefa MON w tej sprawie ma pojawić się jeszcze we wtorek.
- Premier zwrócił się do ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego o monitorowanie i raportowanie sytuacji w sieci, jeśli chodzi o dezinformacje dotyczące zdarzeń na kolei.
- O szczerzącej się na ten temat kampanii dezinformacji w mediach społecznościowych pisaliśmy w Konkret24.
Śledztwo prokuratury
- Wcześniej w poniedziałek Prokuratura Krajowa poinformowała o wszczęciu dochodzenia "w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym, wymierzonych w infrastrukturę kolejową i popełnianych na rzecz obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej".
- Jak przekazał rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak, "przedmiotem śledztwa jest uszkodzenie w dniach 15-17 listopada infrastruktury linii kolejowej nr 7 na trasie Warszawa Wschodnia-Dorohusk".
- Śledztwo prowadzone jest w kierunku przestępstwa z art. 130 par. 7 Kodeksu karnego o szpiegostwie, za które grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności i przestępstw z art. 174 par. 1 o sprowadzeniu niebezpieczeństwa katastrofy w komunikacji i art. 171 par. 1 o wytwarzaniu lub obrocie substancjami niebezpiecznymi.
- W zespole badającym akty dywersji znajdują się prokuratorzy z mazowieckiego wydziału PZ PK oraz funkcjonariusze ABW i CBŚP.
Autorka/Autor: os/kg
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wojtek Jargiło / PAP