O doktor Gizeli Jagielskiej głośno zrobiło się w marcu tego roku. Wówczas media opisywały historię kobiety, która miała być wprowadzana w błąd przez lekarzy na temat stanu swojej ciąży. Dopiero na późnym etapie ciąży kobieta dowiedziała się o poważnych wadach płodu, w związku z czym planowała aborcję. Bezskutecznie jednak próbowała jej dokonać, co udało się dopiero w szpitalu w Oleśnicy za sprawą dr Jagielskiej, która przeprowadziła "indukcję asystolii płodu" (wbicie igły do serca z podaniem chlorku potasu).
W związku z tą sprawą 16 kwietnia Grzegorz Braun wtargnął do Powiatowego Zespołu Szpitala w Oleśnicy i próbował uniemożliwić pracę ginekolożce. Jak mówił, dokonywał "obywatelskiego zatrzymania". Lekarka, relacjonując, co wydarzyło się w oleśnickim szpitalu, powiedziała m.in., że Braun wtargnął do działu administracyjnego, zagrodził jej drogę i zamknął w pomieszczeniu administracyjnym. W sprawie prowadzone jest śledztwo, a Parlament Europejski uchylił Braunowi immunitet.
"Dla mnie to jest absolutnie przerażająca sprawa"
Dr Jagielska pytana o to, czy wraca do tamtych wydarzeń, odpowiedziała: - Trudno nie wracać, dlatego że ta fala hejtu nadal płynie. Oczywiście nie tak wartko jak wcześniej, ale te zdjęcia, filmiki jeszcze nadal funkcjonują i cały czas gdzieś w tej przestrzeni publicznej są.
Co lekarka myśli o ewentualnej koalicji PiS z ugrupowaniem Brauna? - Jestem trochę przerażona tą sytuacją i tak naprawdę zaczynam myśleć, czy to nie będzie tak, że w pewnym momencie takie osoby jak ja, te które pomagają kobietom, nie będą musiały po prostu z tego kraju wyjechać - odpowiedziała.
- Dla mnie to jest absolutnie przerażająca sprawa, dla mnie jako lekarki, dla mnie jako kobiety, że miałby naszym krajem rządzić duet Braun plus PiS, bo wyobrażam sobie, że konsekwencje tego na pewno by nie przyniosły nic dobrego ani dla mnie, ani dla innych kobiet - oceniła.
Jagielska: jest to po ludzku trudne do przełknięcia
Doktor Jagielska poinformowała, że od 1 stycznia nie będzie pracować w szpitalu w Oleśnicy. W mediach społecznościowych, komentując zakończenie pracy w szpitalu, mówiła: "Nie jest to moja decyzja, bo gdyby była moja, to kontynuowałabym to, co robię". W rozmowie z redakcją TVN24 wyjaśniła później: - Szpital nie przedłużył ze mną umowy. Jak co dwa lata był organizowany konkurs kontraktowy, nasi współpracownicy złożyli oferty na nasze miejsca, wiedząc, jakie oferty my składamy.
- Myślę, że taką podstawą tego, co się stało akurat, jeżeli chodzi o moje zatrudnienie, jednak chyba nie są kwestie polityczne. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ale mogę się mylić, to jest jasne - mówiła w "Tak jest" dr Jagielska. Potwierdziła też, że "nie jest to zwolnienie". - Zakończył mi się kontrakt - wyjaśniła.
- Tutaj wchodziły w grę kwestie personalne, ponieważ osoby, które były naszymi zastępcami, które my przyjęliśmy z moim mężem (dr Łukasz Jagielski jest ordynatorem oddziału położniczo-ginekologicznego i także kończy pracę w szpitalu), wykształciliśmy tak naprawdę, postanowiły przejąć nasze stanowiska i wykorzystały sytuację, wykorzystały swoją wiedzę, którą my udostępniliśmy a propos tego, jak będą wyglądać nasze oferty - mówiła.
Jak przyznała, nie wie, czy decyzja jest polityczna, ale, jak powiedziała, nie wyklucza, że to było powiązane. - Nie wykluczam też, że jest to sytuacja, która na przykład politycznemu światkowi oleśnickiemu była na rękę - dodała.
Dr Jagielska powiedziała, że z mężem "padli ofiarą takich działań ze strony, z której najmniej się spodziewali". - Ten cios przyszedł od kogoś, kto jest osobą, którą my sami wypromowaliśmy i wykształciliśmy, więc jest to w ogóle takie dla mnie bardzo abstrakcyjne nadal, mimo że minęły dwa dni, i takie trudne do przełknięcia po ludzku - mówiła.
- W kwestii formalnej to się wszystko zgadza jak najbardziej. Wygrała ta oferta, która według parametrów określonych w konkursie była lepsza. Natomiast prawdą jest też to, że praktycznie za każdym razem konkursy były związane z pewnego rodzaju negocjacjami. Tym razem się tak nie stało, a drugi konkurs, do którego przystępowałam w ogóle został zamknięty - wskazała.
Autorka/Autor: Kuba Koprzywa
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24