Jeśli dwie osoby dotąd dość szorstko traktowane przez Jarosława Kaczyńskiego spędzają wspólnie urlop i zaowocuje to sojuszem, to prezes PiS straci całkowity wpływ na władzę wykonawczą - powiedział w "Faktach po Faktach" były marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Skomentował w ten sposób doniesienia o pobycie premier Beaty Szydło i prezydenta Andrzeja Dudy w ośrodku prezydenckim w Juracie.
W zeszłym tygodniu "Super Express" podał, że premier Beata Szydło jest na urlopie w ośrodku prezydenckim w Juracie, gdzie ma wypoczywać również prezydent Andrzej Duda. Tabloid napisał, że nieoficjalnie potwierdził te informacje w Kancelarii Prezydenta oraz w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Do tych doniesień odniósł się Ludwik Dorn. Jego zdaniem to "fakt polityczny o daleko idących konsekwencjach". - Albo pani premier sama musiała poprosić pana prezydenta, by jej udzielił miejsca, albo pan prezydent ją zaprosił i to ma miejsce po tym, kiedy pani premier została skłoniona do tego, by w tym kryzysie związanym z wetem prezydenckim wystąpić z orędziem antyprezydenckim do narodu - tłumaczył były marszałek Sejmu.
Dodał, że "jeśli dwie osoby dotąd dość szorstko traktowane przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego spędzają (...) wspólnie urlop - i to w takiej sytuacji, że nie ma komu donieść panu prezesowi, o czym tam oni ze sobą rozmawiają - to moim zdaniem - jeśli to zaowocuje sojuszem miedzy panem prezydentem a panią premier, to pan Kaczyński znajdzie się w sytuacji, w której stawiał innych". Dorn ocenił, że oznacza to, iż Jarosław Kaczyński straci całkowity wpływ na władzę wykonawczą i znaczną część klubu PiS. - Wszystkie narzędzia konstytucyjne oraz "prawo miecza i chleba", czyli karania i nagradzania, będą w ręku przede wszystkim pani premier i pana prezydenta, który panią premier będzie ubezpieczał - powiedział Dorn.
Dodał, że "jeśli tu dojdzie do porozumienia politycznego i obie strony będą wobec siebie lojalne, zdeterminowane i zdolne do twardej gry, to moim zdaniem pan prezes Jarosław Kaczyński bliższy będzie pozycji szarego posła niż dotąd".
Dorn: premier może być potrzebna prezydentowi
W opinii Ludwika Dorna premier mogła dojść do wniosku, że przestaje być prezesowi potrzebna. - A może być potrzebna panu prezydentowi (...) Jeśli pan prezydent stwierdzi, że nie życzy sobie dymisji pani premier - a pani premier pod wpływem namów pana prezesa i komitetu politycznego powie - inaczej niż premier Marcinkiewicz: "mi ufa prezydent i ja nie zrezygnuję, chcecie, to mnie odwołajcie", to jest nie do odwołania - powiedział były marszałek Sejmu.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "FAKTY PO FAKTACH":
Autor: js/mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24