Rozmawiałem z ministrem finansów Andrzejem Domańskim i wiem, że pracuje nad rozwiązaniem tego węzła gordyjskiego, który nam uplótł Sąd Najwyższy - powiedział w "Jeden na jeden" szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec w sprawie wypłaty pieniędzy dla PiS.
W poniedziałek PKW, wykonując postanowienie nieuznawanej izby Sądu Najwyższego, przyjęła sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych 2023 roku. Szef PKW Sylwester Marciniak przekazał, że za przyjęciem takiej uchwały głosowało czterech z dziewięciu członków PKW, trzech było przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu.
Było to efektem decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, której działalność kwestionują między innymi europejskie trybunały. Izba ta uznała skargę PiS na wcześniejsze odrzucenie sprawozdania przez PKW. Teraz to minister finansów Andrzej Domański ma zdecydować o wypłacie lub wstrzymaniu wypłaty dla PiS.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zwrot w sprawie sprawozdania finansowego PiS
Wśród powodów pierwotnego odrzucenia sprawozdania komitetu PiS przez PKW były m.in: agitacja wyborcza PiS podczas pikników wojskowych, spot reklamowy Ministerstwa Sprawiedliwości i prowadzenie kampanii wyborczej przez pracowników Rządowego Centrum Legislacji. Sprawy uznane wtedy przez PKW za bezdyskusyjnie naruszające zasady prowadzenia kampanii wyborczej po przeliczeniu dały kwotę 3,6 miliona złotych.
Grabiec: rozwiązanie, które przyjmie minister finansów, będzie zgodne z prawem
Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec mówił, że rozmawiał na ten temat z ministrem finansów. - Rozmawiałem i wiem, że pracuje nad rozwiązaniem tego węzła gordyjskiego, który nam uplótł Sąd Najwyższy, wyznaczając neosędziów do orzekania w sprawie sprawozdania PiS-u, a później Państwowa Komisja Wyborcza. Znam ministra Domańskiego i wiem, że rozwiązanie, które przyjmie, na pewno będzie zgodne z prawem. On zawsze o to dba - mówił Grabiec.
- Powstaje pytanie, czy będzie zgodne z powszechnym poczuciem sprawiedliwości, bo nikt w Polsce nie kwestionuje, że PiS ukradł pieniądze publiczne na kampanię partyjną i że pierwotna decyzja PKW jest decyzją głęboko uzasadnioną - twierdzi gość "Jeden na jeden".
- Minister finansów musi zważać na wszystkie opcje. On musi być poza wszelkim podejrzeniem, że działa w jakikolwiek stronniczy sposób. Chociaż ja sobie osobiście nie wyobrażam, żeby się nagle okazało, że Sąd Najwyższy, Państwowa Komisja Wyborcza potwierdza, że każdy w Polsce, który dysponuje groszem publicznym, może przeznaczyć te pieniądze na swoją kampanię - przyznał.
- Orzech do zgryzienia jest dość twardy, ale - jak znam ministra Domańskiego - szybko się z tym upora - uważa szef KPRM.
"Kompletnie nie rozumiem tego głosowania"
Za przyjęciem uchwały PKW głosowało czterech członków PKW: Sylwester Marciniak, Wojciech Sych, Arkadiusz Pikulik oraz Mirosław Suski; trzech było przeciw: Ryszard Kalisz, Paweł Gieras i Maciej Kliś; dwóch wstrzymało się od głosu: Ryszard Balicki i Konrad Składowski. Grabiec był pytany o członków PKW, którzy wstrzymali się od głosu.
- Przyznam szczerze, że tego głosowania kompletnie nie rozumiem. Członkowie PKW są trochę jak sędziowie, którzy oceniają sprawozdanie finansowe i trudno mi sobie wyobrazić, że sędzia w sądzie na pytanie: "oskarżony jest winny czy niewinny", odpowiada: "wstrzymuję się od głosu". Właśnie po to są sędziowie, żeby takie sprawy rozstrzygać, po to jest Państwowa Komisja Wyborcza, żeby oceniać - mówił Grabiec. - Nie po to zostaje się członkiem PKW, żeby nie podejmować decyzji - dodał.
Grabiec: przewodniczący PKW zachowuje się tak, jakby przyjął reprymendę
- Opowieści o tym, co się działo na posiedzeniach PKW, to jest coś niesamowitego. Po raz pierwszy w historii tych trzydziestu paru lat demokratycznej Polski przewodniczący PKW zachowywał się tak, jakby był rzecznikiem partii. Zaczął narzucać członkom PKW, że codziennie będzie się domagał zwołania posiedzenia PKW i głosowania nad przyjęciem sprawozdania - uważa szef KPRM.
Pytany, czy uważa, że przewodniczący PKW Sylwester Marciniak mógł dostawać telefony od polityków PiS z sugestiami, jak powinna rozstrzygnąć komisja, Grabiec odparł: - Nie wiem, czy odbiera telefony, SMS-y, czy listy na piśmie, ale zauważam ogromną zmianę w postawie przewodniczącego PKW, który początkowo starał się być takim arbitrem, który dba o to, żeby Państwowa Komisja Wyborcza działała zgodnie z prawem. Nie narzucał, nie zmuszał członków do przyjęcia jakiegoś stanowiska. Sam był wyraźnie zaskoczony tą pierwszą uchwałą PKW, odrzucającą sprawozdanie. Ale później zachowywał się, jakby przyjął perspektywę kogoś, kto nabroił, i teraz próbuje zmienić stan rzeczy. Próbuje naprawić swoje postępowanie, tak jakby dostał reprymendę albo ochrzan - twierdzi Jan Grabiec.
"Ustawa ratunkowa" Hołowni
Tydzień temu do Sejmu trafił projekt tak zwanej ustawy incydentalnej, odnoszący się do rozstrzygania przez Sąd Najwyższy spraw dotyczących tegorocznych wyborów prezydenckich. Zakłada on, że ważność tych wyborów miałyby orzec trzy izby SN: Karna, Cywilna i Pracy. Wcześniej marszałek Sejmu i lider Polski 2050 Szymon Hołownia poinformował, że spotkał się z przewodniczącymi klubów i kół parlamentarnych, a także z prezydentem Andrzejem Dudą, którym przedstawił projekt.
- Ten bałagan, jeśli chodzi o sytuację w Sądzie Najwyższym, w Trybunale Konstytucyjnym, Krajowej Radzie Sądownictwa, jest koszmarny. On trwa już od 2017 roku i rzeczywiście ta inicjatywa marszałka Hołowni wygląda na próbę wyjścia z tego bałaganu przed wyborami prezydenckimi - przyznał gość Agaty Adamek.
Uważa jednak, że "ta próba próbuje pogodzić ogień z wodą". - To jest bardzo trudne, bo z jednej strony staramy się zapewnić ważność tych wyborów, z drugiej strony do końca nie jest uregulowany status neosędziów, który jest głównym źródłem problemu. Mieszanie sędziów w składach, jednym słowem, jest godzeniem ognia z wodą - mówił.
- To jest inicjatywa pana marszałka, natomiast oczywiście rozmowy na ten temat były. Zastanawiamy się nad konkluzjami, co z tego wyniknie, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. (...) Przyjrzymy się tym rozwiązaniom - powiedział Grabiec. Zaznaczył też, że "na pewno nie można tutaj dokonać żadnego dealu politycznego".
Śledztwa za czasów Ziobry pod lupą. "To był czas demoralizacji prokuratury"
Szef kancelarii premiera odniósł się też do pierwszego raportu, w którym wskazano nieprawidłowości w wielu z 200 śledztw z czasów Zbigniewa Ziobry. Zastrzeżenia dotyczą między innymi śledztw w sprawie Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, jednego z postępowań w sprawie nocnego wejścia do CEK NATO i przeciwko szefom SKW, a także sprawy "dwóch wież".
Stwierdził, że powinno wyjaśnić się "sprawy, którym w ciągu ostatnich lat z powodów politycznych ukręcano łeb albo kierowano śledztwo w innym kierunku".
- Prokuratura musi się oczyścić, ta ingerencja w tych sprawach politycznych była szczególnie bolesna. (...) Bez względu na to, czy sprawa dotyczy polityka, biznesmena czy osoby z wymiaru sprawiedliwości, prokurator powinien działać tak samo. Ostatnie osiem lat to był czas niebywałej demoralizacji prokuratury, również jeśli chodzi o poziom standardów zachowania - powiedział.
- Proces oczyszczenia wymiaru sprawiedliwości musi trochę potrwać, ale wierzę, że minister Bodnar jest w stanie go przeprowadzić - dodał Grabiec.
Kto będzie nowym ministrem nauki?
Dariusz Wieczorek zrezygnował ze stanowiska ministra nauki. Decyzję o dymisji podjął po pojawiających się w mediach doniesieniach o nieprawidłowościach związanych z ujawnieniem danych sygnalistki, zatrudnieniem jego żony na Uniwersytecie Szczecińskim i niekompletnym oświadczeniu majątkowym.
Grabiec przyznał, że nie wie, kto zastąpi Wieczorka. - To kwestia propozycji naszych partnerów koalicyjnych. Nowy rok, więc będą nowe rozdania, również personalne. Wierzę, że będzie to osoba, która sprawi, że działalność Ministerstwa Nauki ruszy dynamicznie do przodu. Środowisko bardzo czeka na nowego ministra - mówił.
Dodał, że ujawnienie nazwiska nowego ministra to "kwestia dni".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24