Specjalny zespół prokuratorów stwierdził nieprawidłowości w wielu z 200 śledztw z czasów Zbigniewa Ziobry. Zastrzeżenia dotyczą między innymi śledztw w sprawie Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, jednego z postępowań w sprawie nocnego wejścia do CEK NATO i przeciwko szefom SKW, a także sprawy "dwóch wież". Pod lupą audytorów znalazło się śledztwo przeciwko byłemu menedżerowi Roberta Lewandowskiego oraz postępowanie w sprawie finansów arcybiskupa Lwowa. W sprawie wypadku z udziałem byłej premier Beaty Szydło będzie postępowanie karne związane z nieprawidłowościami w śledztwach dotyczących tamtego zdarzenia - to jedna z konkluzji raportu leżącego na biurku Adama Bodnara.
Zespół Prokuratury Krajowej "do zbadania spraw pozostających w zainteresowaniu opinii publicznej ze względu na ich przedmiot oraz charakter, prowadzonych i zakończonych w latach 2016-2023 w powszechnych jednostkach organizacyjnych prokuratury" we wtorek przesłał ministrowi Adamowi Bodnarowi, ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu raport z audytu 200 postępowań, które były prowadzone, gdy resortem sprawiedliwości rządził Zbigniew Ziobro i jego podwładni. W wielu z nich prokuratorzy z zespołu znaleźli nieprawidłowości w prowadzeniu tych spraw przez ich ówczesnych referentów.
Nasi reporterzy dowiedzieli się o kilku sprawach, których dotyczą zastrzeżenia zespołu. Minister Bodnar zapowiedział na 8 stycznia konferencję prasową na temat tych pierwszych ustaleń. Zespół prokuratorów wciąż analizuje 400 innych śledztw z czasów Ziobry. Ta część ich audytu ma być gotowa w lutym.
Nieprawidłowości w wielu śledztwach - lista
Udało nam się ustalić, że prokuratorzy dopatrzyli się nieprawidłowości m.in. w śledztwach dotyczących:
- Jacka Krawca, byłego prezesa PKN Orlen,
- generała Krzysztofa Bondaryka, byłego szefa ABW,
- sędzi Agnieszki Pilarczyk, która prowadziła proces w sprawie śmierci ojca Zbigniewa Ziobry, a także w sprawie nielegalnego finansowania w 2013 roku kongresu Solidarnej Polski (później Suwerenna Polska – red.), czyli byłej partii ówczesnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry z pieniędzy z Parlamentu Europejskiego, które miały być przeznaczone na "kongres klimatyczny".
"Dwie wieże" PiS i Birgfellnera
Śledczy dopatrzyli się także nieprawidłowości w śledztwie po zawiadomieniu dotyczącym podejrzenia popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Przypomnijmy: "Gazeta Wyborcza" 29 stycznia 2019 roku opublikowała pierwszy stenogram nagrania rozmowy z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna.
Śledztwo o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczyło braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do tej budowy. Zostało ono umorzone przez nadzorowaną przez Zbigniewa Ziobrę prokuraturę.
Wypadek Beaty Szydło
W 200 przebadanych sprawach są śledztwa dotyczące słynnego wypadku kolumny rządowej wiozącej ówczesną premier Beatę Szydło i będzie postępowanie karne w sprawie nieprawidłowości w tych śledztwach. To jedna z konkluzji raportu zespołu Prokuratury Krajowej. Prokuratorzy dopatrzyli się niedociągnięć w czterech postępowaniach dotyczących okoliczności tamtego wypadku.
Doszło do niego 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Wyrok pierwszej instancji zapadł w połowie 2020 roku.
Wówczas Sebastian Kościelnik został uznany za winnego spowodowania zderzenia z kolumną rządową. Sąd jednak nie wymierzył mężczyźnie kary. Jednocześnie, jako współwinny wypadku, został wskazany funkcjonariusz ówczesnego Biura Ochrony Rządu. Sąd przekazał zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury, jednak ta nie wszczęła postępowania.
W ramach audytu zbadano sposób, w jaki prowadzone było główne śledztwo w sprawie wypadku, a także śledztwo w sprawie zniszczenia płyty CD z ważnym dowodem z monitoringu, a także w sprawie działania policjantów i prokuratorów, którzy przedstawili zarzuty Kościelnikowi jeszcze przed wszczęciem śledztwa w sprawie wypadku.
Według naszych nieoficjalnych ustaleń - zespół, któremu szefuje prokurator Katarzyna Kwiatkowska, miał w swojej konkluzji stwierdzić szereg zaniedbań, których mieli dopuścić się prowadzący oraz nadzorujący to postępowanie prokuratorzy.
Według naszych nieoficjalnych doniesień - zespół stwierdził, że powinno zostać wszczęte śledztwo z art. 231 Kodeksu karnego, mówiącego o niedopełnieniu obowiązków i przekroczeniu uprawnień przez prokuratorów prowadzących i nadzorujących śledztwo. Zastrzeżenia dotyczą m.in. Rafała Babińskiego, byłego szefa Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
- Sprawa była badana przez sądy i inne prokuratury, nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Śledztwo było prowadzone przez zespół trzech prokuratorów, ja zaś przejąłem je po zamknięciu śledztw na trzy dni. Skierowałem wniosek o warunkowe umorzenie sprawy Sebestiana Kościelnika i sądy obu instancji podzieliły moje zdanie co do winy i środków karnych - powiedział nam prokurator Babiński.
O to, czy po audycie zostanie wszczęte śledztwo z art. 231 kk, pytaliśmy w listopadzie rzecznika Prokuratury Krajowej. - Na razie nie ma raportu kończącego prace zespołu. Z tego też powodu zespół nie składa na razie zawiadomień ani na drogę karną, ani na drogę dyscyplinarną. Tego rodzaju zawiadomień oczywiście nie można wykluczyć, ale po zakończeniu prac przez zespół – odpowiedział nam dwa miesiące temu Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.
Nieprzesłuchany Macierewicz
Prokuratorzy z zespołu stwierdzili nieprawidłowości w śledztwach dotyczących wejścia do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO (CEK). Przypomnijmy: 18 grudnia 2015 roku, tuż po objęciu władzy przez PiS, do siedziby CEK NATO w Warszawie, w asyście Żandarmerii Wojskowej, weszło kilkadziesiąt osób.
Akcją kierował Bartłomiej Misiewicz, dwudziestopięcioletni wtedy student toruńskiej uczelni Tadeusza Rydzyka i asystent Antoniego Macierewicza, świeżo powołanego ministra obrony. Zawiadomienia w sprawie bezprawnego wejścia, a także nielegalnego zabrania prywatnych rzeczy, złożył wtedy m.in. szef CEK NATO płk Krzysztof Dusza i mjr Magdalena Ejsmont z tej instytucji.
Obecnie prokuratorzy dopatrzyli się nieprawidłowości m.in. w postępowaniu, które dotyczyło zabrania przez ŻW prywatnych rzeczy. Główny zarzut ze strony audytorów to nieprzesłuchanie przez wojskowych prokuratorów Antoniego Macierewicza w tym i innych postępowaniach dotyczących wejścia do CEK NATO.
- Było kilku prokuratorów, referentów tej sprawy. Żaden z prowadzących postępowanie nie chciał przesłuchać Antoniego Macierewicza mimo moich licznych wniosków o to. Jako ówczesny szef MON wydawał decyzję wejścia do CEK NATO i to on, jak się później okazało w trakcie zeznań przed sądem, wydał instrukcje bezpośrednio Bartłomiejowi Misiewiczowi - mówi mec. Antoni Kania-Sieniawski, pełnomocnik byłych szefów CEK NATO.
Nieprawidłowości stwierdzono także w słynnym śledztwie w sprawie umowy o współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską FSB. W tym śledztwie przez kilka godzin w 2017 roku przesłuchiwano m.in. Donalda Tuska i zatrzymano gen. Piotra Pytla, byłego szefa SKW.
- Śledztwo trwało osiem lat. Było dwukrotnie zamykane i podejmowane na nowo. Prowadził to prokurator Jan Zarosa, którego ściągnięto z Lublina z tamtejszej wojskowej prokuratury garnizonowej. Otrzymał on szybki awans z kapitana na pułkownika. Śledztwo to było prowadzone mimo braku jakichkolwiek przesłanek uprawdopodobnienia przestępstwa – mówi mec. Kania–Sieniawski, w tej sprawie obrońca byłych szefów SKW. I przypomina: - Generał Janusz Nosek, były szef SKW, został podejrzany o szpiegostwo na rzecz Federacji Rosyjskiej, zaś gen. Piotr Pytel był podejrzany o przekroczenie uprawnień polegające na podjęciu współpracy z obcą służbą, bez zgody premiera i ujawnienie informacji. Te zarzuty się nie potwierdziły, śledztwo prawomocnie umorzono w kwietniu 2024 roku.
Sprawa "willi Kwaśniewskich"
Jak ustaliśmy nieoficjalnie, w 200 zbadanych śledztwach jest mowa także o nieprawidłowościach w sprawie znanej jako "willa Kwaśniewskich" w Kazimierzu Dolnym. W marcu 2010 roku katowicka prokuratura apelacyjna umorzyła prowadzone wraz z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym od 2007 roku postępowanie w sprawie legalności majątku byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego małżonki. Śledczy nie dopatrzyli się w tej sprawie przestępstwa. W grudniu 2016 roku katowicka prokuratura podjęła umorzone wcześniej śledztwo. Wielokrotnie przedłużane postępowanie prowadzone było "w sprawie". W 2022 prawomocnie je umorzyła.
Zespół prokuratorów stwierdził, że śledztwo zostało bezprawnie na nowo podjęte w 2016 roku. Przede wszystkim nie było podstaw prawnych do prowadzenia śledztwa, bowiem CBA nie miało prawa prowadzić operacji specjalnej w sprawach dotyczących podejrzenia przestępstw o charakterze karno-skarbowym. Po drugie, zdaniem zespołu, prawdziwym celem podjęcia sprawy w 2016 r. było tworzenie dowodów przeciwko byłej parze prezydenckiej, o znalezienie dosłownie czegokolwiek obciążającego Kwaśniewskich.
Kolejną nieprawidłowością w tej sprawie jest sposób, w jaki Prokuratura Regionalna w Katowicach podeszła do zeznań głównego świadka w tej sprawie - Tomasza Kaczmarka, byłego agenta CBA.
Przypomnijmy: pod koniec stycznia 2020 "agent Tomek" w reportażu "Superwizjera" stwierdził, że byli szefowie CBA Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik mieli mu kazać fabrykować notatki obciążające Kwaśniewskich, z których miało wynikać, że są faktycznymi właścicielami domu w Kazimierzu Dolnym. Kaczmarek zeznał też wtedy o tych poleceniach Kamińskiego i Wąsika w katowickiej prokuraturze.
Obecnie prokuratorzy z zespołu stwierdzili, że katowiccy śledczy z góry założyli, iż zeznania Kaczmarka o poleceniach Kamińskiego i Wąsika o tworzeniu fałszywych dowodów są niewiarygodne. W postępowaniu nawet nie podjęto próby weryfikacji słów Kaczmarka. Zamiast tego został oskarżony o składanie fałszywych zeznań, pomówienie Kamińskiego i Wąsika. Ostatnio, na początku grudnia 2024 roku, warszawski sąd okręgowy zwrócił akt oskarżenia Kaczmarka do katowickiej prokuratury.
Lewandowski versus Kucharski
Inną z analizowanych spraw jest głośne śledztwo dotyczące Cezarego Kucharskiego, byłego agenta i menedżera Roberta Lewandowskiego. Menedżer został zatrzymany przez policjantów na polecenie prokuratorów Prokuratury Regionalnej w Warszawie, którzy następnie ogłosili mu zarzuty karne w październiku 2020 roku. Śledczy postawili mu zarzut z artykułu 191 par. 1 Kodeksu karnego, który brzmi: "Kto, stosując przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną, zmusza ją lub inną osobę do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Głównym dowodem na bezprawne działania menedżera miały być wielogodzinne rozmowy, które nagrywał sam Robert Lewandowski na swoje telefony. Obaj byli już od kilku lat w sporze dotyczącym ostatecznych rozliczeń wspólnych interesów. Agent miał żądać kilkudziesięciu milionów złotych od piłkarza. W przypadku ich niewypłacenia groził - jak to ujęła w komunikacie prokuratura - "ujawnieniem rzekomych nieprawidłowości w rozliczeniach podatkowych należącej do pokrzywdzonego (Roberta Lewandowskiego – red.) spółki".
Co jednak spowodowało, że ta sprawa trafiła właśnie do zespołu prokurator Kwiatkowskiej? - Jej tempo, nieporównywalne z niemal żadnym innym śledztwem. Tempo, które wskazuje, że prokuratorzy mogli złamać prawo, by zadowolić swoich przełożonych, którym zależało na dobrych relacjach z największym polskim sportowcem - tłumaczy tvn24.pl prokurator z Prokuratury Krajowej.
Kalendarium wydarzeń wygląda następująco:
- 7 października 2020 - zawiadomienie Lewandowskiego trafia do Bogdana Święczkowskiego, ówczesnego Prokuratora Krajowego
- 8 października 2020 - prokuratorzy z Prokuratury Regionalnej w Warszawie Dawid Hieropolitański oraz Tomasz Łopatka jadą do Gdańska, gdzie na zgrupowaniu reprezentacji przebywa Lewandowski; tam odbierają od niego ustne zawiadomienie
- 9 października 2020 - wszczęte jest śledztwo na najwyższym poziomie prokuratury, w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie.
Kluczowy moment miał nastąpić już pięć dni po wszczęciu śledztwa. Wtedy to mecenas Tomasz Siemiątkowski dostarczył do prokuratury około 120 stron dokumentów, wraz z nośnikami pamięci, na których nagrane były spotkania Kucharskiego z Lewandowskim. Mecenas dostarczył także gotowe stenogramy z wielogodzinnych nagrań piłkarza i agenta.
- Problem w tym, że stenogramy sporządzone przez jedną ze stron sporu prokuratorzy uznali za w pełni wiarygodne, jakby sporządzili je sami bądź (robili to - red.) niezależni eksperci. Tym samym także przyjęli jednostronną interpretację zawiłego, wieloletniego sporu między agentem i piłkarzem - wyjaśnia nasz rozmówca z prokuratury.
Finanse arcybiskupa Lwowa
Jak już informowaliśmy przed miesiącem na łamach tvn24.pl - kolejna ze spraw, które analizuje zespół prokurator Kwiatkowskiej, dotyczy finansów arcybiskupa Lwowa Mieczysława Mokrzyckiego.
W tym przypadku chodzi o zbadanie, czy decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie podejrzeń dotyczących procederu prania pieniędzy i oszustw na rachunkach archidiecezji lwowskiej i rodziny Mieczysława Mokrzyckiego nie wynikała z nacisków politycznych.
Na początku 2023 roku analitycy Generalnego Inspektora Informacji Finansowej przesłali do prokuratury "raport", w którym prześwietlali operacje na kontach arcybiskupstwa oraz najbliższej rodziny arcybiskupa Lwowa. Ich podejrzenia budził fakt, że przelewane na rachunki biskupstwa pieniądze (od osób prywatnych, instytucji charytatywnych, zgromadzeń kościelnych) były następnie wypłacane w gotówce, często w bankomatach - przez członków rodziny arcybiskupa. Specjaliści z Ministerstwa Finansów w ten sposób prześledzili operacje o wartości około 70 milionów złotych.
Gdy raport trafił do prokuratury, przez kilka kolejnych miesięcy jedynie zmieniał biurka oskarżycieli: Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, Regionalnej w Rzeszowie i ostatecznie Regionalnej w Warszawie.
- To najgorętszy kartofel w prokuraturze. Wszyscy się tej sprawy boją, boją się podjąć jakąkolwiek decyzję, bo dotyczy hierarchy kościelnego o ogromnych wpływach - mówił nam wtedy jeden ze śledczych, prosząc o zachowanie anonimowości.
Ostatecznie, 5 kwietnia 2023 roku, w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie została wydana decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa. Według naszych rozmówców, raport GIIF nie został rzetelnie przeanalizowany przez prokuratorów, a informacje w nim zawarte nie zostały zweryfikowane w śledztwie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/East News/TVN24