W niedzielę w TVN24 odbyła się debata o Polsce w Unii Europejskiej. Zaproszeni goście dyskutowali o sporze na linii Warszawa-Bruksela i wydarzeniach z ostatniego tygodnia. Mówili też o tym, co dała nam obecność we Wspólnocie, czy nasz kraj poradziłby sobie bez jej wsparcia i czy obecna władza podziela unijne wartości.
W pierwszej części debaty politycy komentowali wtorkowe wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego w europarlamencie w Strasburgu.
Waszczykowski: w europarlamencie jest 500 lewicowo-liberalnych klonów
Były minister spraw zagranicznych i europoseł Prawa i Sprawiedliwości Witold Waszczykowski ocenił, że premier był "doskonale przygotowany" i swoim "bardzo rzeczowym wystąpieniem pokazywał bardzo dokładnie, że respektujemy traktaty". - W Parlamencie Europejskim nie da się przekonać. Na 700 posłów około 500 to klony lewicowo-liberalne - dodał. Jego zdaniem "instytucje europejskie roszczą sobie pretensje, aby organizować nam całe życie".
Dopytywany o to, czy wystąpienie premiera zbliżyło Polskę do otrzymania pieniędzy z Funduszu Odbudowy, odparł, że "te pieniądze będą przyznane". - Nie ma podstaw, by ich nie przyznać. Po drugie one są podstawą tak zwanego zielonego programu Unii. Jeśli Unia chce, żeby wszystkie kraje podążały tym programem, to musi je przyznać - powiedział Waszczykowski.
Lewandowski: rząd jedzie autostradą pod prąd, ale oskarża wszystkich innych, że się mylą
Europoseł Platformy Obywatelskiej i były unijny komisarz Janusz Lewandowski stwierdził, że dzisiejsza "Polska Kaczyńskiego i Ziobry nie zostałaby przyjęta do Unii Europejskiej". - Postrzegam polski rząd jako szaleńca, który jedzie autostradą pod prąd, ale wszystkich innych oskarża, że to oni się mylą - stwierdził.
Zdaniem europosła "nikt w historii Unii Europejskiej nie zrujnował wizerunku i pozycji swojego kraju tak szybko i tak dotkliwie jak rząd PiS-u". - To jest pytanie do Kaczyńskiego: jakie korzyści mają Polki i Polacy z tego awanturnictwa w Europie? Wszyscy będziemy za to płacili - podkreślił Lewandowski.
Borowski: Unia Europejska to nie tylko bankomat. Premier wycofuje się z unii wartości
Trzecim gościem pierwszej części debaty był senator Koalicji Obywatelskiej i były marszałek Sejmu Marek Borowski.
- Ja wiem, do jakiej Unii ja wstępowałem. Byłem wtedy marszałkiem Sejmu, przygotowaliśmy kilkaset ustaw, które trzeba było przyjąć, by się dostosować do prawa unijnego. Dla wszystkich było jasne, również dla Prawa i Sprawiedliwości, że Unia nie jest tylko bankomatem i wspólnym rynkiem gospodarczym, ale jest także unią wspólnych wartości demokratycznych - podkreślił.
Jego zdaniem premier Morawiecki "wyraźnie wycofuje się z unii wartości".
Borowski zaznaczył, że "przez całe lata te wartości nie było kwestionowane". - Do nich zalicza się między innymi niezależność sądów. To taki sam filar demokracji jak wolne wybory i wolne media. Gdy którykolwiek z tych filarów kuleje, to nie ma już demokracji - mówił.
Zybertowicz: Wystąpienie premiera było doskonałe. Europarlament pokazał brzydką twarz
W drugiej części dyskusji jako pierwszy głos zabrał Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta. - Wystąpienie premiera było doskonałe retorycznie i merytorycznie. Zawierało szereg poważnych argumentów - ocenił.
Jednak później - jego zdaniem - "w debacie była klasyczna polityczna nawalanka". - Parlament Europejski nie przedstawił się jako miejsce racjonalnego dialogu. Pokazał swoją brzydką polityczną twarz - stwierdził Zybertowicz.
Jak dodał, "to ważny sygnał, że Unia Europejska przechodzi poważny kryzys". - Premier zasygnalizował szereg poważnych problemów, które w ogóle nie zostały podjęte - zaznaczył.
Bonikowska: powinniśmy korzystać z faktu, że jesteśmy wśród tych 27 państw
Europeistka z Centrum Stosunków Międzynarodowych doktor Małgorzata Bonikowska przypominała, że w 2004 roku "byliśmy niezwykle ucieszeni tym, że wchodzimy do Unii. Polska naprawdę chciała być prymusem". - Mieliśmy bardzo konkretne podejście, że jest to ogromna szansa. Dzięki Unii Europejskiej mamy szersze możliwości, możemy grać na szerszym polu. Możemy naprawdę dużo zrobić w Europie. Natomiast zajmujemy się tematami, na które naprawdę szkoda, że tracimy czas - dodała.
Jej zdaniem "powinniśmy korzystać z faktu, że jesteśmy wśród tych 27 państw i zajmować się rzeczami, które mają dla nas kluczowe znaczenie".
Doktor Czesław Bielecki z projektu Konsens, działacz opozycji w czasach PRL, powiedział, że spór z Unią uwidacznia "jedną podstawową niepokojącą rzecz". - Polityka zagraniczna naszego państwa jest w ogromnym stopniu zakładnikiem polityki wewnętrznej. To jest fatalne - ocenił.
Pełczyńska-Nałęcz: Premier tłumaczy się z błędów, które Polska sama stwarza. To nie może być sukces
Doktor Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador Polski w Moskwie, dyrektorka Instytutu Strategie 2050 mówiła, że "tego tygodnia nie da się ocenić pozytywnie". - Taka debata odbywa się w europarlamencie, polski premier musi się tłumaczyć. Jadąc tam, jest w roli tłumaczącego się z problemów, które Polska sama stwarza. To nie może być sukces - podkreśliła.
- Mierząc naszą efektywność w Unii, cały czas mówimy o pieniądzach. To jest bardzo ważne, natomiast nasze członkostwo w Unii i korzyści, które czerpiemy wykraczają poza pieniądze. To wspólny rynek, wspólne wartości, możliwość dowolnego jeżdżenia, wymiany studenckie, programy naukowe - dodała Pełczyńska-Nałęcz.
"Zarzuty formułowane wobec władz polskich nie dotyczą drobiazgów, tylko fundamentów"
Aleksander Smolar, były prezes fundacji Batorego i pracownik naukowy francuskiego Krajowego Centrum Badań Naukowych, podkreślał, że "zarzuty formułowane wobec władz polskich nie dotyczą drobiazgów, tylko fundamentów".
Smolar komentował też pojawiające się sugestie o ewentualnym polexicie, czyli wyjściu Polski z UE. - To fake w tym sensie, że nikt w Polsce nie będzie chciał wyprowadzić formalnie Polski z Unii. Natomiast jako pewien proces izolowania i marginalizowania Polski to nie jest fake - stwierdził.
Grzeszczak: nie jest w niczyim interesie, by nas wykluczać z organizacji europejskich
W trakcie debaty ze studiem połączył się profesor Robert Grzeszczak z Katedry Prawa Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Odniósł się do wniosku Zbigniewa Ziobry do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z konstytucją wskazanych zapisów Konwencji praw człowieka.
Jak ocenił Grzeszczak, jest to "kolejny segment, który przeszkadza władzy w dowolnym przeprowadzeniu dereformy sądownictwa w Polsce".
- Jeżeli ta wypowiedź (wyrok – red.) zapadnie, to właściwie będziemy mieć testowanie wytrzymałości, cierpliwości dwóch podstawowych organizacji międzynarodowych, które układają porządek w Europie - Unii Europejskiej i Rady Europy - przekonywał.
Jego zdaniem, podważając konstytucyjność wybranych przepisów europejskich po latach obecności w Unii Europejskiej "testujemy, czy nas wypchną, wykluczą z tych organizacji, czy też nie" .- Nie jest w niczyim interesie, ani Polski, ani Unii Europejskiej, ani też Rady Europy, żeby nas wykluczać z tych organizacji. Ale gdzieś jakaś granica jest tej masy krytycznej do osiągnięcia, być może my już na niej balansujemy – powiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24