- Nieporozumienie, absolutny bezsens - oceniła w rozmowie z RMF FM Danuta Wałęsa. To reakcja ws. dokumentów, które IPN odzyskał od wdowy po gen. Kiszczaku. Mają one zawierać informacje o TW "Bolku".
Wdowa po szefie MSW w PRL gen. Czesławie Kiszczaku zaoferowała IPN sprzedaż dokumentów, które powinny być w archiwum Instytutu. Według kobiety wśród dokumentów jest notatka dotycząca spotkania z T.W. "Bolkiem" w 1974 r.
"Ale walczą, nawet trupem Kiszczaka. Mali ludzie, zwycięzcy się nie sądzi, Nie jesteście w stanie kłamstwami, pomówieniami, podróbkami zmienić prawdziwych faktów. To ja budowałem i stałem od 1970 r. na czele głównego odcinka walki. (…) Wielu z was historia za te nikczemne czyny nazwie kołtunami" - napisał w odpowiedzi Lech Wałęsa.
Były prezydent przebywa obecnie w Wenezueli. Do kraju wróci około 26-27 lutego. Żona Lecha Wałęsy, Danuta nie chce szerzej komentować sprawy.
- To nieporozumienie, absolutny bezsens. Trzy dni bym musiała wykładać rok 1974, szkoda słów i nerwów na to wszystko - powiedziała. - Jesteśmy narodem okrutnym, Jan Paweł II też był szkalowany - podkreśliła żona byłego prezydenta.
TW "Bolek"
Lech Wałęsa wielokrotnie oskarżany był o to, że jest TW "Bolkiem". Konsekwentnie temu zaprzeczał. W 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb PRL. Sąd uznał wówczas, że SB fałszowała akta dotyczące Wałęsy i nie ma - oprócz wypisu z rejestru SB - jakiegokolwiek dowodu, który potwierdzałby fakt współpracy Wałęsy jako TW "Bolek".
W 2010 r. pion lustracyjny IPN uznał, że nie wystąpi o wznowienie procesu lustracyjnego Wałęsy, bo ocenił, że wydana przez Instytut słynna książka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "nie przynosi nowych faktów". Książka stawiała tezę, że Wałęsa był agentem SB w początkach lat 70., a jego proces lustracyjny był nierzetelny.
Autor: kło/kk / Źródło: RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: tvn24