Raport będzie pokazywał pewne mechanizmy, w jaki sposób "radzono sobie" politycznie z tymi sprawami, żeby nie nabierały zbyt dużego rozpędu - powiedział w "Faktach po Faktach" minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar. Przekazał, że ten dokument, stanowiący podsumowanie audytu z działań prokuratury za władzy PiS, zostanie zaprezentowany 8 stycznia. - Natomiast to jest pierwsza część. Później jeszcze będzie do końca marca raport dotyczący kolejnych 400 spraw. Bo łącznie tych spraw, które zostały zidentyfikowane, to jest 600 - poinformował.
CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ: Śledztwa z czasów Ziobry i nieprawidłowości. O które chodzi? Znamy szczegóły
Zespół Prokuratury Krajowej "do zbadania spraw pozostających w zainteresowaniu opinii publicznej ze względu na ich przedmiot oraz charakter, prowadzonych i zakończonych w latach 2016-2023 w powszechnych jednostkach organizacyjnych prokuratury" we wtorek przesłał ministrowi sprawiedliwości i prokuratorowi generalnemu Adamowi Bodnarowi raport z audytu dwustu postępowań, które były prowadzone, gdy resortem sprawiedliwości rządził Zbigniew Ziobro i jego podwładni. W wielu z nich prokuratorzy z zespołu znaleźli nieprawidłowości w prowadzeniu tych spraw przez ich ówczesnych referentów.
Według ustaleń dziennikarzy tvn24.pl zastrzeżenia dotyczą między innymi śledztw w sprawie Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, jednego z postępowań w sprawie nocnego wejścia do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO (CEK) i przeciwko szefom SKW, a także sprawy "dwóch wież".
Bodnar: raport będzie pokazywał, jak "radzono sobie" politycznie ze sprawami
O raport ten Bodnar był pytany w sobotnich "Faktach po Faktach" w TVN24. Wskazał, że "często mówimy o haśle 'rozliczenia'". - Dla mnie rozliczenia to jest hasło, które wiąże się z wieloma różnymi aspektami. Z jednej strony to jest kwestia odpowiedzialności karnej osób, które popełniały nadużycia - powiedział. - Druga kwestia to ujawnianie różnych nieprawidłowości, które miały miejsce w ciągu ostatnich lat - zaznaczył. Trzecia kwestia to - jak oznajmił szef MS - powrót do spraw, które na przykład były "umarzane ze względu na upolitycznienie prokuratury".
- I ten raport dotyczy w największym skrócie tego właśnie: w jaki sposób były prowadzone różne wątpliwe sprawy w ciągu tych ośmiu lat. Raport odnosi się do 200 spraw, które zostały przeanalizowane i będzie pokazywał pewne mechanizmy, w jaki sposób radzono sobie politycznie z tymi sprawami, żeby nie nabierały jakiegoś zbyt dużego rozpędu - przekazał.
Szef MS: to jest pierwsza część
Minister mówił, że ma już dokument na biurku i zapoznał się z nim. - On jest naprawdę trudny do przeczytania, ponieważ widzi się na każdym kroku taką swoistą patologię funkcjonowania organów państwa - powiedział Bodnar.
Przekazał też, że "raport będzie zaprezentowany przez prokuraturę 8 stycznia". - Natomiast to jest pierwsza część. Później jeszcze będzie do końca marca raport dotyczący kolejnych 400 spraw. Bo łącznie tych spraw, które zostały zidentyfikowane, to jest 600 - poinformował.
Na uwagę, że z informacji tvn24.pl wynika, że w raporcie znalazły się głośne sprawy z czasów rządów PiS, na przykład afera "dwóch wież" czy kwestia wypadku byłej premier Beaty Szydło, gość "Faktów po Faktach" powiedział, iż "myśli, że faktycznie tak się składa, że chyba dziennikarze mogą mieć dobrych informatorów". - I tutaj nie przeczę, że te sprawy w tym raporcie się pojawią - dodał.
Na pytanie, czy te wnioski z raportu przełożą się jakoś na postępowania dyscyplinarne lub karne, odparł, że "muszą".
10 stycznia specjalna konferencja generała Stróżyka
Bodnar poinformował również, że "w przyszłym tygodniu, 10 stycznia, odbędzie się takie specjalne spotkanie, konferencja prasowa generała (Jarosława) Stróżyka, pokazująca kwestię dezinformacji". - To znaczy, w jakim zakresie dezinformacja jest wykorzystywana jako mechanizm wpływów rosyjskich - wyjaśniał.
Został zapytany, czy to będzie druga odsłona prac komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich, na czele której stoi gen. Stróżyk. Minister sprawiedliwości przypomniał, że komisja już przedstawiła wnioski z prac. Teraz, powiedział, zaprezentowany będzie "ten szczególny temat", jakim jest dezinformacja. - Będą zaprezentowane szersze wnioski, opinie dotyczące tego, jak ta dezinformacja wpływa na nasze życie publiczne - powiedział.
Bodnar o podkomisji Macierewicza: śledczy przejęli ciężarówkę akt
Szef resortu sprawiedliwości nawiązał również do prac zespołu, który zbadał działalność podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Przypomniał, że w efekcie powstał "raport, który liczy sobie 800 stron" oraz skierowano 41 zawiadomień do prokuratury.
- Co ja zrobiłem z tymi zawiadomieniami? (...) Został powołany zespół śledczy numer 4 w Prokuraturze Krajowej, składający się z bardzo doświadczonych prokuratorów, którzy się teraz tym zajmują. Przejęli całą ciężarówkę, dosłownie ciężarówkę, akt, które zostały zgromadzone przez komisję audytową - mówił dalej Bodnar. Oznajmił, że "jeden z takich wątków - myślę, że ważny - który być może szybko będzie można wyjaśnić, pokazać opinii publicznej, to to, że zaginęła część dowodów". - Część dowodów została zniszczona i od lat prokuratura się o nie upomina i nic z tego nie ma - zauważył.
Uchwała "ucieczką PKW przed odpowiedzialnością"
Gość TVN24 odniósł się też do dyskusji, jaka toczy się w przestrzeni publicznej na temat pieniędzy dla Prawa i Sprawiedliwości.
Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła w poniedziałek sprawozdanie finansowe komitetu PiS, realizując tym samym decyzję nieuznawanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Tego samego dnia szef PKW skierował w tej sprawie pismo do ministra finansów, informując, że nie ma już przesłanki do obcięcia dotacji Prawa i Sprawiedliwości. Nie jest jednak rozstrzygnięte, co zrobi minister, ponieważ - jak podkreślają rządzący i część ekspertów - izba SN, która nakazała przyjęcie sprawozdania, zgodnie z opinią europejskich trybunałów nie jest sądem.
- W tej sprawie w zasadzie jedynym, moim zdaniem, prawowitym dokumentem w obiegu jest pierwsza uchwała Państwowej Komisji Wyborczej, która dokonała oceny sprawozdania finansowego. A druga (uchwała - red.) - można zadać pytanie, czy ona w ogóle jest w jakikolwiek sposób wiążąca, skoro zapadła w wyniku rozpoznania sprawy przez organ, który nie ma charakteru sądu w rozumieniu konstytucji i prawa Unii Europejskiej - komentował w programie Bodnar.
Szef MS uznał ostatnią, grudniową uchwałę za "ucieczkę PKW przed odpowiedzialnością za podjęcie decyzji". - I odbieram to w taki sposób, że ta ucieczka jest dokonywana poprzez stosowanie konstrukcji, które są dla mnie jako prawnika dość wątpliwe. Bo z jednej strony mamy drugą część uchwały, w której jest mowa o tym, że w sumie nie wiadomo, co zrobić z tą Izbą Kontroli Nadzwyczajnej, a w pierwszej części jest mowa o tym, że jest to w wykonaniu postanowienia tej właśnie Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Czyli widzimy wzajemną sprzeczność - wskazywał.
Podkreślił, że "każdy odpowiedzialny minister w takiej sytuacji musi na różne sposoby całą sprawę przeanalizować".
Bodnar przyznał też, że w przyszłości trzeba będzie zastanowić się nad tym, czy należałoby zmienić skład PKW i być może wrócić do składu sędziowskiego. Zastrzegł jednak, że jest to dyskusja "przyszłościowa".
Sąd Najwyższy, wybory prezydenckie i propozycja ustawy. Bodnar komentuje
Adam Bodnar był też pytany, co sądzi o ustawie incydentalnej, zaproponowanej przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię. Projekt, który trafił już do Sejmu, odnosi się do rozstrzygania przez Sąd Najwyższy spraw dotyczących przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Zakłada on, że ważność tych wyborów miałyby orzec trzy izby SN: Karna, Cywilna i Pracy, zamiast nieuznawanej Izby Kontroli. Obecne przepisy zakładają bowiem, że to właśnie ona orzeka co do wyborów.
- Dobrze, że podjęta została inicjatywa i że jednak zwróciliśmy uwagę na problem tego, że powinniśmy mieć arbitra, który oceni ważność wyborów prezydenckich - powiedział minister. Według niego "jeżeli te wybory będą na styk, to będzie to bardzo gorący spór w Polsce i musimy mieć organ, co do którego będziemy mieli zaufanie".
Według niego orzekać w tej sprawie powinien "Sąd Najwyższy składający się z sędziów, co do których statusu nikt nie ma wątpliwości, a tacy sędziowie są w Sądzie Najwyższy".
Bodnar o sprawie Romanowskiego: tam jest jedna rzecz, która mnie bardzo zastanawia
Wśród tematów rozmowy z ministrem pojawił się wątek posła PiS, byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Prokuratura zarzuca mu popełnienie szeregu przestępstw, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Wobec posła wydano nakaz tymczasowego aresztowania, a także Europejski Nakaz Aresztowania (ENA). Romanowski uciekł jednak na Węgry, gdzie od tamtejszych władz otrzymał azyl.
Bodnar zapewniał, że ENA wydany za Romanowskim ENA "będzie przedmiotem prac ze strony sądu węgierskiego". - Prokuratura będzie robiła wszystko, co w mocy, aby został zrealizowany - dodał.
- Natomiast tam jest jedna rzecz, która mnie bardzo zastanawia w tej sprawie i będę teraz to wyjaśniał. Mianowicie, jak spojrzymy do Traktatu o Unii Europejskiej, to do tego traktatu dołączony jest protokół numer 24, który przewiduje różne procedury przyznawania azylu w stosunku do obywateli innych państw członkowskich. Tam jest wymóg taki, że jeżeli państwo się na to zdecyduje, musi powiadomić Radę Unii Europejskiej - przekazał.
- Będę się bardzo bacznie przyglądał temu, czy Rada Unii Europejskiej została powiadomiona przez Węgry w tym zakresie. Jeżeli nie była, to być może będzie dodatkowy argument wskazujący na łamanie prawa unijnego przez Węgry - powiedział.
Uściślił, że "to będzie ważny argument z punktu widzenia współpracy pomiędzy państwami członkowskimi". - On będzie wskazywał nie tylko na to, że została złamana zasada wzajemnego zaufania pomiędzy państwami członkowskimi, ale też, że nawet tych kwestii proceduralnych Węgry nie przestrzegały - mówił szef MS i prokurator generalny.
"Gwarantuję, że w 2025 roku obywatele zobaczą wiele aktów oskarżenia"
Minister mówił też, że w codziennej pracy stara się "robić swoje, konsekwentnie dążyć do tego, aby wszystkie osoby, które popełniły przestępstwa, nadużywały władzy, zostały postawione przed wymiarem sprawiedliwości, przed niezależnym sądem".
- Co do sprawczości - jak byśmy policzyli, to w zeszłym roku kilku posłom zostały uchylone immunitety. Obecnie na biegu mamy osiem spraw dotyczących uchylenia immunitetu. Pięć spraw w Parlamencie Europejskim: Wąsik, Kamiński, Braun, Dworczyk oraz Obajtek. Mamy trzy sprawy przed parlamentem: pan poseł Wilk, pan poseł Ardanowski oraz poseł Szczucki. Te sprawy wszystkie będą procedowane - zaznaczył. Przekonywał też, że wiele dzieje się w sprawie afer dotyczących Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych czy Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
- Gwarantuję jedno, że w 2025 roku obywatele Rzeczypospolitej zobaczą wiele aktów oskarżenia, które dotyczą nadużyć z ostatnich lat. I to jest po prostu konsekwencja bardzo intensywnej pracy prokuratury - oznajmił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24