- Nie powiedziałbym, że po spotkaniu poczuł się ośmielony – powiedział sekretarz stanu USA Marco Rubio w wywiadzie udzielonym telewizji Fox News w Izraelu na uwagę dziennikarki, że wtargnięcie rosyjskich dronów na terytoria Polski i Rumunii świadczy o tym, że Putin poczuł się ośmielony po sierpniowym spotkaniu z Donaldem Trumpem na Alasce.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Drony klejone na taśmę"? Tak, celowo. Nie wierz dezinformacji
- Powiedziałbym raczej, że to przykład tego, dlaczego prezydent uważa, że ta wojna musi się skończyć. Wojny zazwyczaj będą się nasilać. Będą się pogarszać, a nie poprawiać, jeśli będą dalej podążać tą samą ścieżką, zwłaszcza w przypadku przedłużającej się wojny takiej jak ta, biorąc pod uwagę, że obie strony są głęboko okopane - ocenił szef amerykańskiej dyplomacji i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego.
Jak stwierdził, ataki dronów odbywają się daleko od linii frontu i nie mają na niego żadnego wpływu. - Są one głównie po to, by osłabiać się nawzajem. Ukraińcy również przeprowadzają ataki w Rosji - zauważył Rubio. Dodał, że koniec końców do położenia kresu wojnie potrzeba jest zgoda obydwu stron.
- Jak pani zauważyła, nie udało nam się takich rezultatów uzyskać od strony rosyjskiej. Ale powtarzam, to nie jest wojna Trumpa. Trump odziedziczył tę wojnę. A teraz prezydent Trump robi wszystko, co w jego mocy, aby ją zakończyć - przekonywał.
Rubio o sankcjach na Rosję
Pytany o to, ile jeszcze prezydent Trump zamierza dać czasu Putinowi, zanim nałoży sankcje, Rubio odparł, że Trump nie będzie "ogłaszał sztucznych ram czasowych". Stwierdził, że może dojść do nałożenia restrykcji "w pewnym punkcie". Rubio podkreślił jednak - w ślad za Trumpem - że swoje obostrzenia muszą też nałożyć państwa europejskie kupujące rosyjską ropę naftową.
- Prezydent wezwał naszych europejskich partnerów do samodzielnego nałożenia sankcji, o które nas proszą. Jeśli więc czują się głęboko zaangażowani w tę sprawę, chcemy ich zachęcić do faktycznego zrobienia tego, o co nas proszą - podsumował.
Autorka/Autor: asty/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: HAIM TZACH/PAP/EPA