Do 15.30 na biuro prokuratora generalnego Adama Bodnara trafi wniosek o wystąpienie do Sejmu w sprawie wyrażenia zgody na zastosowanie wobec Zbigniewa Ziobry 30-dniowego aresztu - przekazał w rozmowie z reporterem TVN24 członek sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa Witold Zembaczyński (KO). Jak mówił, "to jest kilkanaście stron argumentacji prawnej".
MINISTER SPRAWIEDLIWOŚCI ADAM BODNAR BĘDZIE GOŚCIEM "KROPKI NAD I" O GODZ. 20 W TVN24
W piątek nie doszło do przesłuchania byłego szefa resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry (obecnie posła PiS) przez komisję śledczą ds. Pegasusa. Policja zgodnie z postanowieniem sądu zatrzymała posła po godzinie 10.30, w celu doprowadzenia go przed komisję. Jednak z uwagi, że Ziobro nie stawił się na posiedzeniu o czasie - początek posiedzenia był wyznaczony właśnie na godzinę 10.30 - komisja przyjęła wniosek o zainicjowanie procedury zastosowania wobec niego kary porządkowej 30 dni aresztu.
Członek sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa Witold Zembaczyński (KO) powiedział w poniedziałek w rozmowie z reporterem TVN24 Arturem Molędą, że wniosek o wystąpienie do Sejmu o zdjęcie immunitetu Ziobrze do godziny 15.30 "transportem trafi na biurko prokuratora generalnego" Adama Bodnara.
- On w ciągu kilku dni sporządzi swoje stanowisko do tego, które już wyraził (...), potem wniosek trafia do Sejmu, to wszystko zależy potem od (Szymona) Hołowni, jak szybko zdecyduje, żeby wpuścić to w sejmowe tryby. (Następnie - red.) komisja immunitetowa, potem głosowanie na sali plenarnej - mówił Zembaczyński.
- To, co powstanie z tego urobku, będzie podstawą do sporządzenia osobnego wniosku, już adresowanego do Sądu Okręgowego w Warszawie, o te 30 dni środka przymuszającego Ziobrę do złożenia zeznań - dodał.
"Kilkanaście stron argumentacji prawnej"
Jak powiedział poseł, we wniosku "pokazujemy całą chronologię zdarzeń wokół świadka Ziobry". - Pokazujemy, w jaki sposób poprzez swoje prowokacje dążył do zneutralizowania prac komisji. A de facto to myśmy zneutralizowali jego prowokacje - dodał.
- To jest kilkanaście stron argumentacji prawnej, również w oparciu o analizy, które zgromadziliśmy, które pokazują sytuację świadka Ziobry, jak każdego normalnego człowieka konfrontowanego z organem państwa, jakim jest komisja śledcza. Pokazujemy punkt po punkcie, dlaczego Ziobro zasługuje na to, żeby Sejm zdjął mu immunitet, a następnie sąd wypowiedział się w kwestii tych 30 dni odosobnienia, w czasie których komisja będzie miała możliwość, bez tego całego cyrku medialnego, który robi Zbigniew Ziobro, bez lekceważenia aparatu państwa, przeprowadzić spokojne, rzetelne przesłuchanie i odpowiedzieć na te wszystkie pytania, które mieliśmy przygotowane w piątek - opowiadał.
Zdaniem Zembaczyńskiego, "ten wniosek, zaraz po tym jak od ministra Bodnara trafi do Sejmu, powinien być czym prędzej procedowany". - I jak się dowiedziałem, również przewodniczący komisji immunitetowej, pan poseł Urbaniak jest gotowy, żeby zająć się tym niezwłocznie - dodał.
"Nie wierzę w ani jedno słowo Ziobry"
Członek komisji został zapytany także o słowa byłego ministra, który w rozmowie z "Super Expressem" powiedział: "Muszę wracać na rehabilitację za granicę, specjalnie ją przerwałem, żeby przyjechać do Warszawy na komisję, ale jak widać, oni stchórzyli".
- Nie wierzę w ani jedno słowo Zbigniewa Ziobry. Mówił, że będzie czekał na policję z herbatką w domu w celu doprowadzenia. Znalazł się w Telewizji Republika. Każde słowo Ziobry jest potencjalnie dezinformacją - powiedział Zembaczyński.
Ziobro nie stawia się na posiedzenia komisji śledczej
Komisja wystąpiła z wnioskiem o zatrzymanie i doprowadzenie Ziobry, bo już kilkukrotnie wcześniej nie stawił się na posiedzeniu. Piątkowe wydarzenia były efektem zgody sądu na takie doprowadzenie.
Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24