Do prokuratury wpłynął wniosek komisji śledczej do spraw Pegasusa w sprawie zastosowania 30-dniowego aresztu wobec Zbigniewa Ziobry - poinformowała rzeczniczka prokuratora generalnego Anna Adamiak. Jak dodała, we wtorek wniosek zostanie przekazany do analizy od strony formalnej. Natomiast Ziobro zapowiedział, że skieruje zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków - jak stwierdził - "nielegalnie działającej komisji śledczej ds. Pegasusa".
MINISTER SPRAWIEDLIWOŚCI ADAM BODNAR BĘDZIE GOŚCIEM "KROPKI NAD I" O GODZ. 20 W TVN24
Sejmowa komisja śledcza do spraw Pegasusa przegłosowała w piątek wniosek o zainicjowanie procedury zmierzającej do zastosowania kary porządkowej 30-dniowego aresztu dla byłego ministra sprawiedliwości, posła PiS Zbigniewa Ziobry. Były minister miał być w piątek doprowadzony przez policję przed komisję. Został zatrzymany, ale nie dotarł na wyznaczoną godzinę.
Rzeczniczka prokuratora generalnego prokurator Anna Adamiak poinformowała w poniedziałek, że wniosek komisji śledczej wpłynął do prokuratury.
- Wniosek komisji śledczej wpłynął; we wtorek zostanie przekazany do analizy od strony formalnej do wybranego prokuratora z zespołu śledczego numer 3 od Pegasusa i Prokuratury Generalnej - powiedziała prok. Adamiak.
Jak dodała, po formalnym sprawdzeniu wniosku podjęte zostaną dalsze kroki.
Do przesłuchania Zbigniewa Ziobry nie doszło
W piątek nie doszło do przesłuchania Zbigniewa Ziobry przez komisję śledczą ds. Pegasusa. Policja zgodnie z postanowieniem sądu zatrzymała posła po godzinie 10.30, w celu doprowadzenia przed komisję. Ponieważ jednak Ziobro nie stawił się na posiedzeniu o czasie - początek posiedzenia był wyznaczony właśnie na godzinę 10.30 - komisja przyjęła wniosek o zainicjowanie procedury zastosowania wobec niego kary porządkowej 30 dni aresztu.
Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 roku do listopada 2023 roku. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz.
Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów. Zgodnie z ustaleniami kanadyjskiego Citizen Lab Pegasus był w Polsce wykorzystywany do inwigilacji polityków opozycji.
Ziobro zapowiada zawiadomienie do prokuratury
W poniedziałek Ziobro przekazał na konferencji prasowej, że skieruje zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez członków - jak mówił - "nielegalnie działającej komisji śledczej do spraw Pegasusa". Według niego wszystkie fakty całkowicie przeczą tezom, że nie chciał stawić się przed tą komisją.
Były minister sprawiedliwości mówił też, że 10 września ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, w świetle którego - jak przekonywał - komisja ta została powołana z "rażącymi wadami z punktu widzenia polskiej konstytucji, co dyskwalifikuje możliwość jej działania".
Poseł PiS mówił, że kilkukrotnie był wzywany przez komisję ds. Pegasusa, jeszcze wówczas legalnie działającą, ale wówczas tak się złożyło, że przechodził chorobę nowotworową, a następnie powikłania po tej chorobie. - Nie jest prawdą, że nie usprawiedliwiałem niestawiennictwa - przedstawiłem dokumentację medyczną. Potem zapadł wyrok Trybunału Konstytucyjnego, w świetle którego ta komisja przestała funkcjonować legalnie. Zapowiedziałem wtedy, że dobrowolnie się przed nią nie stawię. Jednocześnie powiedziałem, że jeżeli zapadną decyzje sądu, których skutkiem będzie nakaz doprowadzenia mnie przed nielegalną komisję, nie będę stawiał czynnego oporu - kontynuował były minister sprawiedliwości.
- Dlatego, kiedy policja przyjechała do telewizji (Republika), zwracałem się z prośbą, żeby wpuścić policjantów. Wszystkie fakty całkowicie przeczą tezom, że chciałem się ukrywać i nie chciałem stawić się przed nielegalną komisją, stawiając opór przed działaniami policji - stwierdził Ziobro.
Według niego, nieprawdą jest też to, że "ponoć był zaproszony na komisję na godzinę 10.30". - Sąd skierował nakaz do policji i nie było na nim żadnej wskazanej godziny. Kiedy wjechałem do garażu budynku sejmowego, zostałem poinformowany przez przedstawiciela Straży Marszałkowskiej, że mam jeszcze 5 minut zaczekać, bo taka jest decyzja przewodniczącej komisji Magdaleny Sroki (PSL-TD). Służyło to temu, żeby pozorować sytuację, że nie chciałem się stawić przed komisją - przekonywał były minister.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Piotr Nowak