Chińskie samochody? "Wskakujemy do basenu, nie sprawdzając głębokości"

Parking z chińskimi autami
Parking z chińskimi autami
Źródło: Shutterstock
- Idziesz do salonu, widzisz tańsze auto, siedem lat gwarancji i myślisz: "Pana Boga za nogi złapałam". Dałbym pstryczek w nos - przestrzega Szymon Kazimierczak, reporter TVN Turbo. Chińskie samochody szybko zdobywają polski rynek, ale wciąż brakuje danych o ich trwałości i rzeczywistej wartości po kilku latach użytkowania. - Jeśli okaże się, że po drobnej stłuczce na błotnik czekamy kilka miesięcy, to mamy gwarantowaną frustrację - zwraca uwagę w rozmowie z TVN24+ Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • W 2024 roku liczba rejestracji chińskich aut w Polsce wzrosła o niemal trzy tysiące procent, do ponad 11 tysięcy. W 2035 roku po polskich drogach może jeździć nawet milion chińskich samochodów.
  • Auta z Chin tracą na wartości szybciej niż europejskie czy japońskie, dlatego nie są jeszcze popularne w najmie długoterminowym ani w dużych flotach.
  • Samochody z Chin budzą obawy dotyczące cyberbezpieczeństwa i ochrony danych.

Dwa lata temu było ich jedynie 370 sztuk. W 2024 roku rozpoczął się boom i liczba rejestracji chińskich aut w Polsce wzrosła o niemal trzy tysiące procent, do ponad 11 tysięcy. Jak wynika z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, do końca lipca 2025 sprzedano już 20 754 egzemplarze, co oznacza, że tempo wzrostu jest kilkukrotnie szybsze niż rok wcześniej.

- Chińskie auta to kolejna fala po japońskich i koreańskich, która zalewa europejski rynek. Wkrótce mogą dołączyć do niej pojazdy z Wietnamu czy Indii. Chińczycy mają przewagę: wchodzą na rynek z siedmioletnią gwarancją, co kiedyś było rzadkością. Europejskie auta mają gwarancję na dwa lata, a jeśli chcemy ją rozszerzyć, to musimy za to zapłacić - komentuje w rozmowie z TVN24+ Szymon Kazimierczak, reporter TVN Turbo.

Chińskie samochody osobowe w Polsce
Chińskie samochody osobowe w Polsce

Bezproblemowy, ale tylko dla pierwszego właściciela

Nasz rozmówca zaznacza jednak, że Chińczykom łatwo jest zrobić bezproblemowy samochód, ale tylko dla pierwszego właściciela. - Takiego, który będzie nim jeździć do czterech lat. Osoby, które kupują auta na siedem lat stanowią małą grupę. Są to często starsi ludzie, którzy nie przywiązują wagi do prestiżu auta. Chcą po prostu, aby służyło im najdłużej jak się da. Trudno powiedzieć, jak przez lata będą zachowywać się auta chińskie, bo nie mamy doświadczeń z nimi pod kątem trwałości mechanicznej. Chociaż na papierze się wszystko zgadza - ocenia reporter TVN Turbo.

Według niego siedem lat gwarancji to chwyt marketingowy, bo w przypadku aut dalekowschodnich, które jeszcze nie zbudowały sieci fabryk w Europie, tak jak to zrobili Koreańczycy, może dochodzić do sytuacji, że auto jest na gwarancji, ale nie ma gdzie i czym go naprawić.

Czytaj także: