Masowe spanie w bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego oraz okupacja "Jowity" w Poznaniu i "Kamionki" w Krakowie. To najbardziej znane protesty studentów, którzy chcą pokazać, jak palącą kwestią jest kryzys mieszkaniowy, z którym się stykają. Wysokie ceny mieszkań na rynku prywatnym sprawiły, że po miejsce w akademikach ustawia się długa kolejka chętnych. A same uczelnie w ostatnich dziesięcioleciach nowych domów studenckich praktycznie nie budowały.
- Przez 35 lat od upadku PRL największe polskie uczelnie praktycznie w ogóle nie poszerzyły swojej bazy noclegowej. Akademiki, jakimi dysponują, to w dużej mierze dziedzictwo PRL
- W 1991 roku mieliśmy w Polsce 390 tys. studentów. W 2006 r. nastąpiło apogeum i liczba studentów zbliżyła się do 2 mln. Dziś to ponad 1,2 mln
- Z dziesiątki największych uczelni w Polsce pod względem liczby studentów nowy akademik oddały w ostatnich latach Uniwersytet Warszawski i poznański UAM. Pozostałe dopiero planują budowy, z dużym opóźnieniem reagując na wzrosty cen na rynku nieruchomości
- Podejście władz polskich uczelni wyższych do akademików smutno ilustruje zeszłoroczny primaaprilisowy żart Uniwersytetu Wrocławskiego. "Na placu Grunwaldzkim powstaną nowe akademiki Temperówka i Gumka Myszka! [...] Odwlekaliśmy decyzję o budowie ze względu na ważniejsze uniwersyteckie wydatki, ale dziś wracamy do tematu - głosił facebookowy wpis uczelni. Studentów ten "żart" rozwścieczył, a nie rozbawił
"Zrobiliśmy coś wielkiego! Rozpoczynając strajk, podjęliśmy ryzyko, które zaowocowało realną zmianą" - tak zaczyna się jeden z wpisów na Facebooku Krakowskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej, czyli części Ogólnopolskiego Związku Zawodowego "Inicjatywa Pracownicza".
Przez 13 dni w maju grupa studentów okupowała jeden z należących do Uniwersytetu Jagiellońskiego akademików "Kamionka" przy ul. Kamionka 11 i 11a.
Okupowali "Kamionkę". Jest szansa na powrót do użytkowania akademików
Protestujący domagali się od władz uczelni rezygnacji z planów sprzedaży budynków, które od 2019 roku stały puste. Osiągnęli swój cel w tym sensie, że rektor wydał oświadczenie, które daje nadzieję na remont obiektów i ich ponowne użytkowanie przez studentów.
- To bardzo ważne, bo niedosyt miejsc jest ogromny. Ktoś kto przypuszcza, że w dzisiejszych czasach niewiele osób chce mieszkać w akademikach, jest w błędzie - mówi Dawid Małecki, student UJ oraz członek "Inicjatywy Pracowniczej".
Dodaje, że choć warunki w domach studentów być może nie są tak dobre, jak w mieszkaniach wynajmowanych na rynku prywatnym, to ceny tych ostatnich są bardzo wysokie.
- Jeszcze cztery lata temu za pokój, nawet w centrum Krakowa, płaciło się około 800 zł miesięcznie. Obecnie jest to już średnio 1,5 tys. zł. Uzbieranie takiej sumy przez studentów, którzy muszą pracować, bo mają mniej zamożnych rodziców, jest nie lada wyczynem. Gdyby nie akademiki, wielu z nas musiałoby zrezygnować ze studiów – zaznacza Małecki.
Władze uczelni mają wycenić koszty remontu
W rozpoczynającym się właśnie roku akademickim cena miejsca w pokojach wieloosobowych (dwu i trzyosobowych) w akademikach Uniwersytetu Jagiellońskiego wzrośnie z 560 do 610 zł. Natomiast w pokojach jednoosobowych pozostanie bez zmian i wyniesie 780 zł.
Na uczelni kształci się ponad 30 tys. osób. Miejsc w akademikach jest ponad 3,2 tysięcy, czyli miejsce ma ok. 10 proc. studentów. Jeśli dojdzie do remontu wspomnianej "Kamionki", przybędzie 120 miejsc. W najbliższym czasie ma powstać koncepcja, która pozwoli oszacować koszty inwestycji.
Uniwersytet zamierza też do 2027 roku wybudować akademik na terenie kampusu na Ruczaju, gdzie miałoby się znaleźć miejsce dla 400 osób. UJ zwlekał z budową akademika w tym miejscu bardzo długo. Pierwsze budynki dydaktyczne kampusu zostały oddane na przełomie wieków, ponad 20 lat temu. Już wtedy studenci podnosili głosy, że kampus bez akademików nie będzie funkcjonował prawidłowo.
- Pieniądze ze sprzedaży "Kamionki" miały być przeznaczone na pokrycie przynajmniej części kosztów budowy akademika na Ruczaju. W wyniku protestu władze uczelni zobowiązały się do wykonania niezależnej wyceny remontu w budynkach "Kamionki" oraz ustalenia liczby studentów zainteresowanych zamieszkaniem w byłym akademiku. Po tych krokach zapadnie decyzja o rozpoczęciu remontu. A jeśli chodzi o akademik na Ruczaju, to wystąpiliśmy o wsparcie do ministerstwa nauki. Szacujemy, że inwestycja pochłonie ponad 100 mln zł. Zdajemy sobie sprawę – biorąc pod uwagę galopujące ceny na rynku wynajmu mieszkań prywatnych – z zapotrzebowania studentów na miejsca w akademikach – mówi Adam Koprowski, rzecznik Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ekspert z biura nieruchomości: ceny poszybowały po wybuchu wojny
Damian Podedworny z Pracowni Nieruchomości, która zajmuje się zarządzeniem najmem mieszkań w Krakowie potwierdza, że ceny za wynajem pokoju wynoszą na rynku prywatnym średnio 1,5 tys. zł.
- Oczywiście cena zależy od standardu, lokalizacji itd. Są też pokoje, za które płaci się mniej niż tysiąc złotych, ale mają bardzo niski standard i są zlokalizowane w mieszkaniach na obrzeżach miasta. Są też pokoje o bardzo wysokim standardzie w doskonałej lokalizacji, które kosztują o wiele więcej – zaznacza.
Dodaje, że największy skok w cenach wynajmu nastąpił zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie, kiedy do Polski trafiło mnóstwo uchodźców.
- Obecnie sytuacja się normuje. Od kwietnia odnotowywany jest wręcz spadek cen wynoszący około 10-15 procent w stosunku do zeszłego roku – podkreśla.
Zauważa, że dostępne są też prywatne akademiki, których pokoje można porównać do niewielkich kawalerek, ale tutaj ceny są już w granicach powyżej dwóch tysięcy.
- Dedykowane są raczej dla osób z majętnych rodzin lub też dla studentów z krajów, w których zarobki są znacznie wyższe niż w Polsce – mówi Podedworny.
Rząd przygotowuje projekt ustawy
W czerwcu prof. Arkadiusz Mężyk, rektor Politechniki Śląskiej i przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich powiedział w opublikowanym przez Polską Agencję Prasową wywiadzie dla "Nauki w Polsce", że możliwość zakwaterowania w akademiku - i jego koszt - jest jedną z kwestii, na którą studenci zwracają uwagę przy wyborze uczelni.
"Uczelnie starają się na bieżąco modernizować i rozszerzać swoje bazy noclegowe, ponieważ wolnych miejsc brakuje (mimo rosnących kosztów, ten typ zakwaterowania i tak jest tańszy niż np. wynajmowanie mieszkania). Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego dostrzega ten problem, dlatego uruchamia programy finansowania nowych akademików i nowej infrastruktury dla studentów" – stwierdził profesor.
ZOBACZ TEŻ: Rockowy perkusista i kibic piłki. Dariusz Wieczorek nowym ministrem nauki i szkolnictwa wyższego
Natalia Żyto, rzeczniczka Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wyjaśnia że budowa, rozbudowa, a także remonty akademików uwzględnione są w - przygotowanym przez Ministra Rozwoju i Technologii (we współpracy z Ministrem Nauki) - projekcie ustawy, która przewiduje, że na pokrycie kosztów tego typu przedsięwzięć zostanie przeznaczone 10 procent Funduszu Dopłat w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK).
150 mln zł na akademiki w grudniu 2023 roku
”Planuje się, że wsparcie to realizowane będzie począwszy od 2025 roku, a jego roczna wysokość ma wynosić 500 mln zł. Ustawa jest obecnie na etapie rozpatrywania przez Stały Komitet Rady Ministrów” – pisze nam w mailu rzeczniczka.
Dodaje, że konkretna liczba oraz lokalizacja budowanych lub remontowanych akademików będzie wynikać ze składanych przez uczelnie publiczne wniosków do BGK.
”Innym instrumentem wsparcia w tym zakresie było przekazanie przez Ministra Nauki nadzorowanym przez siebie uczelniom publicznym prowadzącym domy studenckie 150 mln zł już w grudniu 2023 roku. Ponadto w 2024 roku Minister Nauki przyznał łącznie prawie 209 mln zł na dofinansowanie 22 inwestycji uczelni związanych z domami studenckimi” – podkreśla Żyto.
Bronili "Jowity" przed widnem sprzedaży
W grudniu zeszłego roku minister przekazał na przykład Uniwersytetowi Adama Mickiewicza w Poznaniu subwencję w wysokości 500 tys. zł na przeprowadzenie konkursu architektonicznego na modernizację i przebudowę domu studenta ”Jowita”.
”Aktualnie trwa dwuetapowe postępowanie na rozstrzygnięcie konkursu” – zaznacza rzeczniczka.
O sprawie ”Jowity” głośno było właśnie w grudniu zeszłego roku, kiedy to grupa około 50 studentów (protestowała m.in. Studencka Inicjatywa Mieszkaniowa i OZZ "Inicjatywa Pracownicza") okupowała akademik, sprzeciwiając się w ten sposób jego likwidacji.
Chcieli sprzedać stary, a potem zbudować nowy akademik
Władze uczelni chciały sprzedać budynek, bo jak oświadczyły, jego stan techniczny (obiekt wzniesiono w latach 60. ubiegłego wieku – red.) już od kilku lat budzi zastrzeżenia, a szacowany koszt gruntownego remontu obiektu to 100 mln zł. Stąd też w kwietniu 2023 roku ogłoszone zostało, że w październiku akademik zostanie zamknięty. Tak też się stało.
Jednocześnie władze uczelni podkreślały, że zamknięcie "Jowity" nastąpi dopiero po oddaniu do użytku nowego akademika – DS Meteor, który powstał na kampusie Morasko na obrzeżach miasta. Otwarto go we wrześniu 2023 roku. Jest w nim 400 miejsc (o 93 więcej niż w "Jowicie"), a koszt budowy (wraz z wyposażeniem) wyniósł 68,8 mln zł. Uczelnia planuje wznieść na kampusie jeszcze jeden bliźniaczy akademik na 400 miejsc. Były plany, aby koszty pokryć właśnie ze sprzedaży "Jowity".
Studenci, którzy okupowali w grudniu akademik podkreślali jednak, że w czasie obecnego kryzysu mieszkaniowego, miejsce w akademiku jest dla osób z mniej zamożnych domów często jedyną szansą na rozpoczęcie studiów.
- Pozbawianie ich możliwości zamieszkania w DS "Jowita", który znajduje się w centrum Poznania, w bliskiej odległości od wielu wydziałów, jest krokiem skandalicznym i niezrozumiałym dla społeczności studenckiej – podkreślali podczas konferencji prasowej.
Minister stwierdził, że "Jowita" zostaje
Okupacja zakończyła się po tym, jak do protestujących przyjechał minister nauki Dariusz Wieczorek, który zapowiedział, że resort zapewni uczelni dofinansowanie remontu budynku i ogłosił, że "Jowita zostaje". Stąd też w grudniu ministerstwo przekazało uczelni wspomniane 500 tys. zł na przeprowadzenie procedury konkursu architektonicznego na modernizację i przebudowę akademika.
W kwietniu rektor UAM prof. Bogumiła Kaniewska stwierdziła w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że obecnie nie ma planów powrotu do pierwotnej koncepcji sprzedaży budynku i sfinansowania w ten sposób nowego akademika na kampusie.
Dodała, że rozważany jest remont i rozbudowa obecnego obiektu, względnie zburzenie budynku i postawienie w tym miejscu nowego - według projektu nawiązującego do dawnej "Jowity".
- Mamy deklarację wsparcia centralnego dla tej inwestycji w wysokości 85 proc. Całościowa kwota będzie znana po sporządzeniu kosztorysu. Na pewno powstanie akademik w centrum miasta. Sprzedaż "Jowity" nie wchodzi w tej chwili w grę w związku z tym, że obiecaliśmy coś społeczności – stwierdziła prof. Kaniewska.
Jak teraz napisała nam w mailu Agnieszka Książkiewicz z sekcji prasowej UAM, na razie ministerstwo nie zagwarantowało żadnych środków, natomiast jeszcze w grudniu rektor uczelni powołała zespół, który zajmuje się opracowaniem celowości i koncepcji modernizacji tego obiektu.
"Na tę chwilę nie zapadły decyzje dotyczące dalszych losów domu studenckiego" – zaznacza.
Obawiają się, że budynek zostanie jednak zburzony
Student UAM Szymon Radomski z Poznańskiego Koła Młodych "Inicjatywy Pracowniczej", który brał udział w okupacji "Jowity" mówi nam, że inicjatorzy protestu będą monitorować tę sprawę.
- Obawiamy się, że jednak, że "Jowita" zostanie mimo wszystko zburzona, a akademik powstanie w innym miejscu. I to niekończenie w centrum – mówi.
Jest zaniepokojony wypowiedzią ministra Wieczorka, który w kwietniu w rozmowie z Polską Agencją Prasową stwierdził, że decyzje w sprawie lokalizacji akademików należą do uczelni. I choć przyznał, że to on ogłosił w grudniu, że "Jowita zostaje", jeśli jednak uczelnia zdecyduje się sprzedać nieczynny akademik i sfinansować budowę nowego domu studenckiego, on nie będzie się sprzeciwiał takiemu rozwiązaniu. Podkreślił przy tym, że musiałby to wcześniej poprzeć samorząd studencki.
Twierdzi, że minister nie wycofuje się z deklaracji wsparcia socjalnego studentów
Gdy pytamy rzeczniczkę ministerstwa, Natalię Żyto, czy oznacza to że Dariusz Wieczorek wycofał się z poparcia, jakie udzielił protestującym w obronie "Jowity", odpisuje że w kwestii budowy i remontów akademików zajmuje jasne stanowisko, wskazujące na konieczność poprawy sytuacji socjalnej studentów.
"W planie podziału środków na rok bieżący minister zaplanował 230 milionów złotych na remonty akademików i stołówek. Rząd konsultuje też nowe zapisy w Funduszu Dopłat, zgodnie z którymi uczelnie w Polsce będą mogły korzystać z tego funduszu na remont i budowę akademików. Kwota dotacji wyniesie do 85 proc. na zgłoszoną inwestycję, taką w której uczelnia przedstawi plan budowy lub remontu. Minister Nauki nie wycofuje się z deklaracji wsparcia socjalnego studentów" – zaznacza rzeczniczka.
Samorząd studencki: zanim zapadną konkretne decyzję, potrzeba czasu.
Szymon Radomski ma nadzieję, że "Jowita" jednak nie będzie zburzona i minister stanie w obronie akademika.
Natomiast Julia Przybyłowicz, która była w mijającej kadencji przewodniczącą samorządu studenckiego UAM mówi, że sprawa jest w toku i zanim zapadną konkretne decyzję, potrzeba czasu.
Zgodnie z danymi uczelni na dzień 31 grudnia 2023 roku, na UAM studiowało 31 021 osób, natomiast miejsc we wszystkich akademikach jest 1 539, czyli w zakorągleniu dla 5 proc. studentów. W Krakowie to blisko 10 proc.
- To oczywiście kropla w morzu potrzeb. Tym bardziej, że ceny wynajmu na rynku prywatnym poszybowały w ostatnich latach w górę. Za pokój płaci się średnio od tysiąca do 1,5 tys. zł – mówi nam, cytowany wcześniej, Szymon Radomski.
Najbardziej są zainteresowani pokojami jednosobowymi
Jak wynika z danych uczelni opublikowanych przez Polską Agencję Prasową, najtańsze miejsce w dwuosobowym pokoju bez łazienki i umywalki (w DS Babilon) kosztuje na UAM 620 złotych. Najdrożej jest natomiast w DS Hanka. Pokój jednoosobowy kosztuje tam 1260 złotych.
Cytowana wcześniej Agnieszka Książkiewicz z sekcji prasowej UAM informuje nas, że większym zainteresowaniem wśród studentów cieszą się pokoje jednoosobowe, jednak w ofercie uczelni dominują pokoje dwuosobowe.
- Oczywiście, że większość chciałaby mieszkać w pokoju jednoosobowym, ale "dwójki" są tańsze, a w dzisiejszych czasach musimy liczyć każdą złotówkę – podkreśla Szymon Radomski.
Protestowali w dzień inauguracji roku akademickiego
O trudnej sytuacji materialnej mówili też uczestnicy protestu, który w dzień inauguracji nowego roku akademickiego odbył się w październiku zeszłeg roku na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego. Studenci mieli ze sobą takie transparenty z takimi napisami jak "Lubię mieć dach nad głową" czy też "Studia z ulicy nie wchodzą w grę".
Gabriela Wilczyńska z OZZ "Inicjatywa Pracownicza", która była jedną z organizatorów protestu mówi nam, że absolutne minimum, jakie w Warszawie trzeba zapłacić za wynajem pokoju na rynku prywatnym to 1,5 tys. zł, a miejsc w stołecznych akademikach brakuje.
- Sama musiałam przerwać studia z powodów finansowych. Teraz wracam w październiku. Najważniejszym sukcesem, który przyniósł nasz protest było to, że o trudnej sytuacji studentów zaczęło być głośno. Tym bardziej, że protest przerodził się kilka dni później w happening, który odbił się szerokim echem w mediach – wspomina Wilczyńska.
Nie wiedział, czy dostanie akademik, spał w bibliotece
A zaczęło się od Krystiana Kuźmy-Ebela, ówczesnego studenta drugiego roku stosunków międzynarodowych, który chciał mieszkać w akademiku. Nabór odbywał się w trzech turach. Pierwsza, przeznaczona dla dotychczasowych studentów uczelni, trwała od 1 czerwca do 25 lipca; druga, dla studentów pierwszego roku – do 31 sierpnia; a trzecia – otwarta dla wszystkich chętnych – do 15 września.
- Jako że na pierwszym roku mieszkałem w akademiku, złożyłem dokumenty w pierwszej turze. Tak jak zresztą i wielu innych studentów. W końcówce września, czyli już dawno po terminie dla pierwszej tury, dostałem informację, że nie będę miał akademika, chociaż nie jest to jeszcze pewne. Gdy rozpoczął się rok akademicki dowiedziałem się, że nadal nie jest rozstrzygnięte, czy mam miejsce czy nie. W takiej samej sytuacji byli też inni studenci – mówi nam Kuźma-Ebel.
Dodaje, że gdyby wcześniej wiedział, że nie dostanie miejsca w akademiku, szukałby czegoś na wolnym rynku, a był już początek października, czyli najgorszy czas na znalezienie pokoju dla studenta.
- Najpierw mieszkałem więc w hostelu, a później przeniosłem się do uczelnianej biblioteki, która akurat w tamtym czasie została otwarta całodobowo. Spędziłem tam kilka nocy. W tym czasie, kilka dni po proteście "Inicjatywy Pracowniczej", władze uczelni ogłosiły, że miejsca w akademikach się zwolniły i udało mi się wrócić do swojego pokoju. Tak jak i innym osobom, które były w podobnej sytuacji – opowiada student.
Zorganizowali akcję masowego spania
Wspomina, że po tym jak ponownie zamieszkał w akademiku, wpadł na pomysł, żeby mimo wszystko zwrócić uwagę na problem, który dotknął studentów.
- 13 października odbyła się w całodobowej bibliotece akcja masowego spania jako swego rodzaju forma protestu i happening. Przyszło mnóstwo studentów. Spędziliśmy tam wspólnie noc – mówi Kuźma-Ebel (w tym roku jedzie na wymianę, więc nie starał się o miejsce w akademiku – przyp. red.).
Według władz uczelni, studenci czekali zbyt długo ze złożeniem wniosków
Anna Modzelewska, rzeczniczka Uniwersytetu Warszawskiego twierdzi, że problem wynikł z tego, że duża grupa studentów, która mogła ubiegać się o miejsce w pierwszej turze, czekała ze złożeniem wniosku do ostatniej tury.
"W związku z tym, z racji nagromadzenia dużej liczby wnioskodawców w jednym czasie, część studentów nie otrzymała miejsca w ramach tej tury i dowiedziała się o tym w połowie września, tj. na około dwa tygodnie przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego" – pisze nam w mailu.
Zaznacza, że dodatkowo jednym z ubiegłorocznych wyzwań była duża liczba osób (około 300), które nie zakwaterowały się w akademiku - mimo że uzyskały miejsce - i nie poinformowały o swojej rezygnacji z przyznanego miejsca.
Ostatecznie wszyscy z listy oczekującej dostali miejsca
"Konsekwencją tego było blokowanie miejsc do początku października (czyli do momentu, gdy kończyło się kwaterowanie mieszkańców w akademikach). Aby uniknąć takiej sytuacji, wprowadziliśmy w tym roku tzw. opłatę rezerwacyjną, którą należy wpłacić w ciągu siedmiu dni roboczych od dnia uzyskania miejsca, aby je zachować" – podkreśla rzeczniczka.
Dodaje, że pomimo trudności, do końca października wszystkie osoby, które zapisały się na listę oczekujących, otrzymały miejsce w akademiku.
"Nie zostały też odnotowane jakiekolwiek osoby, które we wrześniu i październiku 2023 r. nocowały w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie z powodu braku uzyskania miejsca w akademiku" – podkreśla Anna Modzelewska.
Student: złożyłem wniosek w pierwszej turze
Krystian Kuźma-Ebel komentuje, że akcja masowego spania faktycznie nie była spowodowana tym, że zabrakło miejsc w akademikach, bo kilka dni wcześniej zostały już one odblokowane, jednak sama akcja się odbyła.
- Natomiast jeśli chodzi o czekanie ze złożeniem wniosku do ostatniej tury, ja zrobiłem to już w pierwszej. A o tym, że około 300 osób nie poinformowało uczelnię, że rezygnują z przyznanego miejsca nie wiedziałem – zaznacza.
W minionym roku na UW studiowało ponad 34,6 tys. osób. W roku akademickim 2024/2025 Uniwersytet Warszawski będzie dysponował 2710 miejscami w akademikach. Przybędzie jeszcze 380 miejsc w związku z otwarciem nowego akademika na Służewie. Czyli jest lepiej niż w Poznaniu, ale gorzej niż w Krakowie.
Ceny są atrakcyjne: od 480 do 950 zł
Anna Modzelewska informuje nas, że opłaty za zakwaterowanie w akademikach nie zmieniły od roku akademickiego 2022/2023.
"Od nowego roku akademickiego nie są planowane podwyżki, co więcej, dotychczasowe ceny zakwaterowania zostały zaokrąglone w dół, w związku z tym względem roku 2023/2024 opłaty za zakwaterowanie na rok 2024/2025 w tych samych pokojach będą często nawet nieco niższe" – zaznacza rzeczniczka.
Obecnie najtańszy pokój kosztuje 480 zł, a najdroższy 950 zł. Żeby poprawić komfort mieszkania, trzy lata temu uczelnia zrezygnowała z pokoi trzyosobowych (dostępne są jedno i dwuosobowe). Dodatkowo uniwersytet planuje remont części akademika numer 3 przy ul. Kickiego 9, gdzie znajduje się 308 miejsc. Przeprowadzone zostało też (we współpracy m.in. z Samorządem Studentów UW i OZZ "Inicjatywa Pracownicza") badanie potrzeb socjalnych i sytuacji bytowej studentów. Przeprowadzane były wywiady z przedstawicielami różnych grup stanowiących część uczelnianej społeczności. Studenci wypełniali też ankiety.
Pytali studentów o ich sytuację bytową
"W przeprowadzonej ankiecie wzięło udział 5 237 osób (prawie 15 proc. osób studiujących), przy czym wśród badanych reprezentowane były wszystkie poziomy kształcenia oraz wszystkie lokalizacje budynków, w których prowadzona jest dydaktyka na UW" – podkreśla Modzelewska.
Obecnie trwają prace nad przygotowaniem raportu końcowego.
"Już jednak wstępne wyniki badania wskazują, że ogólna sytuacja w zakresie realizacji potrzeb socjalnych studentów na Uniwersytecie Warszawskim stale ulega poprawie. Wyniki badania mają posłużyć do lepszego zrozumienia sytuacji bytowej osób studiujących oraz dostosowania do ich potrzeb działań w ramach szeroko pojętego wsparcia. Ponadto wyniki badania będą wykorzystane do poprawy polityki informacyjnej z zakresu oferty wsparcia osób studiujących (do form wsparcia nie zaliczamy jedynie wsparcia materialnego)" – zaznacza rzeczniczka.
Powstał nowy akademik na Służewiu
Maciej Nikodem Hadam, przewodniczący komisji socjalnej Zarządu Samorządu Studentów UW, komentuje że badania są bardzo dobrą formą oceny sytuacji. Szczególnie, że wzięło w nich udział tyle osób.
- Wśród pytań zadanych studentom były chociażby te dotyczące źródeł utrzymania oraz tego, czy mieszkają w akademiku czy też wynajmują pokój. Oczywiste jest, że skoro ceny pokoi na rynku prywatnym są bardzo wysokie – a obecnie wynoszą od ok. 1,5 tys. zł w górę – rośnie zainteresowanie miejscami w akademikach, stąd też tych brakuje – mówi.
Cieszy go fakt, że powstał akademik na Służewiu i ma nadzieję, że będą budowane kolejne. Niemniej uważa, że zanim podjęte zostaną w tej sprawie jakiekolwiek decyzję trzeba mieć twarde dane na temat tego, czy będzie to celowe.
- Przed wojną w Ukrainie, a wcześniej przed pandemią, zainteresowanie było o wiele niższe, bo cena wynajmu pokoju na rynku prywatnym nie różniła się aż tak diametralnie od ceny akademika. Teraz jest zupełnie inaczej i akademiki są oblegane. Nie wiadomo jednak jak sytuacja mieszkaniowa będzie wyglądała np. za 10 lat i czy przypadkiem nie będzie diametralnie różna – zastanawia się student.
W Trójmieście na pokoje przerabiają świetlice
Magdalena Nieczuja-Goniszewska, rzeczniczka Uniwersytetu Gdańskiego, mówi nam że – jeśli chodzi o Trójmiasto – trudno jej wyobrazić sobie taką sytuację.
– Obecnie chcąc zwiększyć bazę noclegową w akademikach, przysposabiamy na pokoje takie pomieszczenia, jak świetlice. Na dziennych studiach stacjonarnych kształci się ponad dziewięć tysięcy osób. W siedmiu akademikach jest prawie 1,4 tys. miejsc, jednak to nie wystarcza. Ceny wynajmu pokoi na rynku prywatnym są w Trójmieście bardzo wysokie. Zaczynają się do tysiąca złotych w górę i to niekoniecznie w dobrej lokalizacji, a ceny za miejsce w akademiku wynoszą od 590 do 730 zł – mówi nam.
Dodaje, że uczelnia planuje remont dwóch akademików, które wcześniej były wyłączone z użytkowania ze względu na ich stan techniczny. – Natomiast jeśli chodzi o budowę nowych akademików, to takich planów nie mamy – informuje rzeczniczka.
Lepsze oferty na rynku prywatnym bardzo szybko znikają
Łukasz Bień z Samorządu Studentów Uniwersytetu Gdańskiego mówi, że ceny pokoi w lokalizacjach w pobliżu akademików to minimum 1,2 czy 1,3 tys. zł, a takie oferty bardzo szybko znikają.
- Taniej można wynająć na obrzeżach, ale wtedy dochodzą koszty codziennych dojazdów na uczelnię. Natomiast atutem naszych akademików jest nie tylko ich cena, ale również to że są wyremontowane – podkreśla student.
Niemniej, jak przekonuje – cytowana wcześniej - Magdalena Nieczuja-Goniszewska zdarza się w ciągu roku (już po przyznaniu miejsc), że w akademikach pojawiają się wolne miejsca.
- Studenci przeprowadzają się, bo np. chcą mieszkać ze znajomymi ze studiów w wynajmowanych mieszkaniach lub w trakcie pierwszego roku rezygnują ze studiów – zaznacza.
Wywiesieli banery, chcieli przywrócenia "Pancernika"
Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz, rzeczniczka Uniwersytetu Wrocławskiego, mówi nam, że chociaż na jedno miejsce w akademiku przypada na tamtejszej uczelni 2-3 chętnych, to w trakcie roku akademickiego zajętych jest średnio około 85 procent miejsc. Mówiła to też w kwietniu, komentując w mediach protest, który zorganizowali studenci należący do OZZ "Inicjatywa Pracownicza".
- Protest miał taką formę, że m.in. rozwiesiliśmy kilka banerów w okolicach domu studenckiego "Pancernik", który został zamknięty już 10 lat temu, a zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie mieszkali tam uchodźcy – mówi Szymon Gonicki, student UWr, jeden z organizatorów protestu.
Zwracali też uwagę na dość wysokie ceny w akademikach
Dodaje, że studenci chcieli zwrócić uwagę na to, że "Pancernik" stoi pusty, a do akademików, które są w ofercie uczelni trudno się dostać.
- Ale też na to, że ceny pokoi w akademikach są dość wysokie – zaznacza.
Jak wynika z danych uczelni, za miejsce trzeba zapłacić od 630 do 1350 złotych miesięcznie. W zależności m.in. od tego, czy chodzi o miejsce w pokoju jedno czy dwuosobowym oraz o standard danego pokoju.
- Patrząc na te najwyższe stawki, są one porównywalne do wynajmu pokoi na rynku prywatnym. Oprócz banerów, rozdawaliśmy ulotki oraz wysyłaliśmy pisma do rektora – wskazuje Gonicki.
"Pancernik" ma być jednak sprzedany
Władze uczelni obiecywały w kwietniu, że przeanalizują, ile mógłby kosztować ewentualny remont. Oraz czy przeprowadzenie remontu miałoby sens w kontekście obłożenia pozostałych domów studenta.
- Po przeprowadzeniu analizy stwierdziliśmy, że remont byłby zbyt drogi. Również z uwagi na to, że budynek jest objęty ochroną konserwatorską. Zamierzamy wystawić go na sprzedać. Tym bardziej, że zbliża się niż demograficzny. Pięć domów akademików, które obecnie mamy, jest liczbą wystarczającą. Przygotowano w nich około dwa tysiące miejsc na około 20 tys. studentów. 20 lat temu, gdy kształciło się u nas dwa razy tyle osób, miejsc w akademikach było tyle samo – zaznacza rzeczniczka.
Arkadiusz Smugowski, przewodniczący Samorządu Studentów Uniwersytetu Wrocławskiego mówi nam, że faktycznie jest tak, iż po dużym zainteresowaniu na początku roku akademickiego, już w jego trakcie pojawiają się wolne miejsca.
- Problem drogiego wynajmu mieszkań oraz pokojów dotyka wszystkie akademickie miasta w Polsce. W naszym przypadku pojawiały się pojedyncze protesty, głównie dotyczące niefunkcjonującego domu studenckiego "Pancernik". Staramy się dochować wszelkich starań, aby obecne ceny akademików się nie zwiększały. Od nowego roku akademickiego 2024/2025 ceny te nie ulegną zmianie - podkreśla.
A na Politechnice Białostockiej miejsc nie brakuje
Od ubiegłego roku ceny nie zmieniły się też jeśli chodzi o akademiki należące do Politechniki Białostockiej. Wahają się od 390 do 990 zł za miesiąc, w zależności od pokoju i jego standardu. W pięciu domach studenta jest niemal 1,5 tys. miejsc (na około 7 tys. studiujących). Z tym że jeden z akademików jest obecnie modernizowany. Pozostałe pomieszczą 1120 osób.
- Jeśli o nas chodzi, to każdy student politechniki, który chce mieszkać w akademiku ma taką możliwość. Jeśli komuś zabrakłoby miejsca to wyłączne osobom z innych uczelni, które również u nas mieszkają – mówi Wojciech Śliwko, kierownik Osiedla Akademickiego PB.
Adrian Twardowski, przewodniczący samorządu studentów PB mijającej kadencji, potwierdza że sytuacja z dostępnością do akademików jest bardzo dobra.
- Cena też jest atrakcyjna. Na rynku prywatnym oscyluje wokół tysiąca złotych. Oczywiście nie każdy dostanie w akademiku pokój jednoosobowy, bo ich liczba jest ograniczona, ale miejsce znajdzie się dla każdego. U nas jest też tak, że jeśli ktoś dostałby odmowę przyjęcia do akademika, może przyjść do samorządu i wtedy zaczęlibyśmy działać w jego imieniu. Przez cały rok nikt taki się nie zgłosił – zaznacza.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Dariusz Piekut/ Politechnika Białostocka