Studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego okupują nieczynny akademik "Kamionka", żeby uchronić budynek przed sprzedażą. Władze uczelni zareagowały na protest wezwaniem policji i odcięciem prądu, a w końcu zawiesiły rozmowy z protestującymi, uznając, że strajk jest nielegalny.
Uniwersytet Jagielloński zawiesił rozmowy ze studentami, którzy od piątku, 17 maja, prowadzą strajk okupacyjny w Domu Studenckim "Kamionka". Akademik jest nieczynny i - decyzją Senatu uczelni jeszcze z 2018 roku - ma zostać sprzedany. Nie zgadza się na to część studentów, którzy żądają od władz uczelni, by ta odstąpiła od swoich planów, wyremontowała zespół budynków i wpuściła tam nowych lokatorów od najbliższego roku akademickiego.
Na akademiku studenci wywiesili transparent z napisem "Ratujmy Kamionkę".
Z delegacją protestujących spotkały się w sobotę w Collegium Novum władze UJ, w tym rektor prof. Jacek Popiel. Kolejne spotkanie miało odbyć się w poniedziałek, jednak władze uniwersytetu poinformowały tego dnia o zawieszeniu rozmów ze strajkującymi.
Strajk okupacyjny w DS "Kamionka". UJ o wstrzymaniu sprzedaży akademika
W poniedziałkowym oświadczeniu władze UJ poinformowały, że "w związku z jawnym nieprzestrzeganiem obowiązujących przepisów prawa oraz nieszanowaniem ustaleń wspólnie przyjętych podczas negocjacji prowadzonych w sobotę 18 maja br. Uniwersytet Jagielloński zawiesza wszelkie rozmowy z okupującymi nielegalnie akademik do czasu przywrócenia stanu zgodnego z obowiązującymi przepisami prawa, tj. w szczególności opuszczenia obiektu".
Uczelnia wezwała jednocześnie do opuszczenia akademika, którego okupacja "nie stanowi pokojowego strajku, tylko nielegalne, niezgodne z prawem wtargniecie na teren Uczelni". "Studenci mają możliwość podejmowania pokojowych akcji protestacyjnych. Mają też możliwość prowadzenia rozmów z władzami UJ. Nie skorzystali jednak z tej możliwości, wybierając bezprawny atak na mienie UJ, przy udziale osób niebędących studentami Uniwersytetu Jagiellońskiego" - skomentowały władze uniwersytetu.
Wieczorem tego dnia władze uczelni zaktualizowały swój komunikat, podkreślając, że "już 20 kwietnia br. podjęły decyzję o wstrzymaniu kolejnego ogłoszenia o sprzedaży nieruchomości położonej przy ul. Kamionka w Krakowie".
"Podczas spotkania z delegacją Inicjatywy Pracowniczej 18 maja władze UJ zobowiązały się, że do czasu podjęcia ostatecznych rozstrzygnięć dotyczących przyszłości byłych akademików przy ul. Kamionka 11 i 11a nie będą kontynuowały procedury sprzedaży tych nieruchomości. Również podczas tego spotkania została przekazana informacja, że w przypadku otrzymania potwierdzenia ze strony Samorządu Studentów UJ woli zamieszkania przez studentów w akademikach rektor UJ prof. Jacek Popiel i rektor-elekt prof. Piotr Jedynak wspólnie przedstawią Senatowi projekt uchwały o uchyleniu uchwały z 2018 roku o sprzedaży 'Kamionki'" - czytamy w oświadczeniu.
Uniwersytet podkreślił też, że 20 maja prof. Piotr Jedynak potwierdził, że nie planuje sprzedaży domu studenckiego "Bursa Jagiellońska".
Władze uczelni odcięły osobom protestującym w akademiku prąd i gaz.
Strajkują studenci UJ? "Są w mniejszości"
Władze uniwersytetu podkreśliły, że na terenie akademika przebywają nie tylko studenci UJ, ale też studenci z innych polskich uczelni oraz przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Samorząd Studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego w wydanym we wtorek oświadczeniu dodał, że "od początku strajku wśród protestujących zdecydowaną mniejszość (pojedyncze osoby) stanowią studenci Uniwersytetu Jagiellońskiego" - głównie są to osoby niezwiązane z UJ". Samorząd podkreślił też, że "priorytetem w kontekście poprawy warunków socjalnych osób studiujących na UJ jest budowa akademika na III Kampusie", a "remont DS Kamionka drastycznie opóźniłby tą budowę", gdyż pieniądze ze sprzedaży starego akademika mają być przeznaczone właśnie na budowę nowego.
Inaczej sprawę widzą działacze i działaczki Krakowskiego Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej, którzy są wśród osób okupujących akademik. "Akcja ta wynika z wyczerpania innych środków negocjacyjnych. Rektor nie uznał nas za reprezentantów interesu społeczności studenckiej i odesłał do samorządu, który zignorował nasze postulaty dotyczące DS Kamionka. Nie mieliśmy innego sposobu na kontynuowanie działań niż podjęcie akcji bezpośredniej" - czytamy w oświadczeniu organizacji.
Amelia, strajkująca studentka psychologii, powiedziała reporterowi TVN24, że "nawet osoby, które mieszkały po 100-150 kilometrów od Krakowa często nie dostają miejsca w akademiku". - Często są to też osoby, których jeden z rodziców pracuje i są jedynakami. W tym momencie stają się zbyt bogaci, żeby taki akademik dostać. Oczywiście, wiemy, że są wolne miejsca, jest ich 30 na 500 osób na liście rezerwowej. I to miejsca spowodowane tym, że taka migracja pomiędzy akademikami występuje i zawsze występowała, a w momencie, w którym my jesteśmy zrzucani na rynek prywatny i podpisujemy umowy nie na miesiąc, tylko na cały rok, nie jesteśmy w stanie ich po prostu złamać i wrócić do akademika - powiedziała z goryczą.
Poparcia strajkującym udzielił m.in. Ogólnopolski Związek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza.
Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24