Jeżeli można naruszyć procedury i bez postawienia zarzutów, bez jakiegokolwiek wysłuchania, wejść sędziemu bladym świtem do domu z tak absurdalnymi zarzutami, to znaczy, że państwo staje na głowie - powiedział sędzia Dariusz Mazur ze Stowarzyszenia Sędziów "Themis". Odniósł się do wejścia agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego do domu sędzi Beaty Morawiec.
W piątek rano do drzwi sędzi Sądu Okręgowego w Krakowie i prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis" Beaty Morawiec zapukali agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zabrano komputer i nośnik danych, a z jej gabinetu w sądzie - wydruki oraz drukarkę. - Uważam, że nie mieli prawa żądać ode mnie wydania tych rzeczy, dopóki nie mam uchylonego immunitetu - powiedziała sędzia Morawiec.
"Jeżeli sędziemu można wejść do domu bez uchylenia immunitetu, to znaczy, że on nie podlega żadnej ochronie"
Do sprawy wejścia agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego w domu Beaty Morawiec odniósł się sędzia Dariusz Mazur ze Stowarzyszenia Sędziów "Themis". - Jeżeli organy państwa traktują sędziów tak jak niebezpiecznych bandytów, to prawdziwi bandyci mogą spać spokojnie - mówił.
- Jeżeli można naruszyć procedury, jeżeli można bez uchylenia immunitetu sędziemu, bez postawienia mu zarzutów, bez jakiegokolwiek wysłuchania, wejść mu bladym świtem do domu z tak absurdalnymi zarzutami, to znaczy, że państwo staje na głowie - zauważył.
Zdaniem sędziego Mazura śledczy nie mieli prawa pojawić się w domu sędzi Morawiec ze względu na chroniący ją immunitet sędziowski. - Immunitet jest taką instytucją, która ma chronić sędziów przed bezprawnymi naciskami na ich osobę, między innymi ze strony innych władz. Jeżeli sędziemu można wejść do domu bez uchylenia immunitetu, bez postawienia zarzutów i wysłuchania, to znaczy, że on nie podlega żadnej ochronie - dodał.
"Nie jest to sytuacja, w której sędziowie mogą komfortowo orzekać"
Według sędziego Mazura "tu chodzi nie tylko o zastraszenie sędzi Morawiec". - W jej przypadku to bardziej nawet chodzi o zniszczenie jej autorytetu. Najpierw medialnie obrzucamy błotem, niszczymy autorytet, a później będziemy się zastanawiać, czy da się coś znaleźć na poparcie tej tezy - zwrócił uwagę.
- Tu nie było praktycznie przeprowadzonego postępowania dowodowego. (…) Wygląda na to, że żyjemy w państwie, w którym jeśli sędzia będzie prowadził niewygodną dla władzy sprawę i będzie miała władza wątpliwości co do tego, jak on może te sprawę rozstrzygnąć, to nagle pojawia się jakiś skruszony przestępca, który powie, że dał sędziemu szczoteczkę elektryczną, a na drugi dzień wpadnie do niego rano wydział spraw wewnętrznych Prokuratury Krajowej, który zabezpieczy materiały - zauważył.
Jak ocenił, "nie jest to sytuacja, w której sędziowie mogą komfortowo orzekać".
- Trudno sobie wyobrazić, że osoba, która nie ma nic do ukrycia, bo stoi pod kompletnie absurdalnymi zarzutami, zaczyna bić się z funkcjonariuszami. (…) Jestem przekonany, że było to bezprawne działania prokuratury, samo postawienie zarzutów bez ich weryfikacji, jak i wejście do domu sędziego, i że to skończy się wielką kompromitacją prokuratury - powiedział.
- Są przepisy karne, które opisują tego rodzaju zachowania. Kiedyś ktoś będzie musiał się tej sprawie przyjrzeć - skomentował przedstawiciel Stowarzyszenia Sędziów "Themis".
"Sposób pozyskiwania dowodów wydaje się nadmiernym nękaniem i próbą zastraszenia"
Stanowisko w sprawie wejścia agentów CBA do domu sędzi Beaty Morawiec opublikował w piątek Zarząd Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Sędziów Sądów Administracyjnych. "Ostatnie czynności Prokuratury oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego wobec sędziego Beaty Morawiec, Prezesa Stowarzyszenia Sędziów Themis, budzą głębokie zaniepokojenie i podejrzenie, że są kolejnym działaniem zmierzającym do zastraszenia i dyskredytacji sędziów, działających na rzecz obrony Konstytucji, praworządności, niezależności sądów i niezawisłości sędziów" - czytamy.
W liście zwrócono uwagę, że "sposób pozyskiwania dowodów, poprzez wysłanie prokuratora i agentów CBA we wczesnych godzinach rannych do mieszkania sędzi, przy wykazanej (i deklarowanej wcześniej) przez nią woli udostępnienia dowodów, potwierdzających wykonanie umowy, wydaje się nadmiernym nękaniem i próbą zastraszenia".
"Zadaniem prokuratury jest ściganie przestępstw oraz - co bardzo istotne - stanie na straży praworządności. (…) Mamy nadzieję, że w stosunku do sędzi Beaty Morawiec postępowanie prowadzone będzie zgodnie z tymi zasadami, rzetelnie i transparentnie, bez zbędnej zwłoki, a jego prowadzenie nie będzie wyłącznie uzasadnione chęcią zdyskredytowania osoby sędziego i zawieszenia w wykonywaniu obowiązków zawodowych" - napisano.
Postepowanie Prokuratury Krajowej
Prokuratura Krajowa poinformowała we wtorek, że według ustaleń śledczych sędzia Beata Morawiec przyjęła wynagrodzenie za pracę na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie, której nie wykonała i nie miała wykonać, a zawarta przez nią umowa, według śledczych, miała charakter fikcyjny i służyła ukryciu wyprowadzenia środków Skarbu Państwa.
"Ujawnienie przestępstwa jest konsekwencją szeroko zakrojonego śledztwa w sprawie afery korupcyjnej w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie" - podał we wtorek dział prasowy PK.
Chodzi o analizę "Windykacja należności sądowych w aspekcie wydziału karnego" z 2013 roku. W rozmowie z tvn24.pl Morawiec podkreślała jednak, że analizę napisała. Podaje też dokładny czas jej ukończenia: 14 marca 2013 roku, godzina 19.16.
We wtorkowym komunikacie PK czytamy też między innymi, że skład orzekający pod przewodnictwem sędzi wydał korzystny wyrok dla oskarżonego o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu swojej żony, Marka B. Według ustaleń prokuratorów wcześniej, przed wydaniem tego wyroku, B. skontaktował się z sędzią i uzyskał od niej zapewnienie, że rozstrzygnięcie sądu będzie dla niego pomyślne.
"W rezultacie skład sędziowski pod przewodnictwem Beaty M. warunkowo umorzył postępowanie karne wobec oskarżonego, a on sam - jak wynika z zeznań świadków - opowiadał, że sędzia "jest super kobietą, bo bardzo pomogła mu w załatwieniu jego sprawy". W zamian Marek B. przekazał sędzi telefon komórkowy" - podała Prokuratura Krajowa.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: CBA