|

Bez klapy bagażnika, z drewnianym dachem. Tak rodziła się królowa polskich szos

Syrena na tle Filharmonii Łódzkiej
Syrena na tle Filharmonii Łódzkiej
Źródło: Centrum Fotografii Krajoznawczej PTTK
Kurołapka, adela, balbina, galopicha, skarpeta... a to jeszcze nie koniec! - Myślę, że miała najwięcej określeń spośród polskich aut. To był najbardziej dostępny samochód w tamtym okresie - mówi Sławomir Koper, autor książki "PRL na czterech kółkach". Choć pierwsze syreny zjechały z taśm produkcyjnych warszawskiej Fabryki Samochodów Osobowych 20 marca 1957 roku, to blisko dwa lata wcześniej w Poznaniu można było oglądać prototyp auta. Dziś syrena to już 70-latka, a jej życie pełne było wzlotów i upadków.Artykuł dostępny w subskrypcji

Historia syreny zaczęła się w maju 1953 roku, dwa miesiące po śmierci Józefa Stalina. Dyktator wcześniej zablokował polskie plany motoryzacyjne. W 1948 roku kazał zerwać podpisaną już umowę licencyjną z włoskim Fiatem na produkcję fiata 1100. W zamian zaoferował na korzystnych warunkach (oczywiście dla siebie) udzielenie licencji na radziecki samochód Pobieda (po polsku: "zwycięstwo", na cześć zwycięstwa nad Niemcami w II wojnie światowej), produkowany przez zakłady GAZ od 1946 roku.

Czytaj także: