Być może w najbliższych miesiącach śledczy będą musieli umorzyć postępowanie w sprawie rzekomych tajnych więzień CIA w Polsce - dowiedziały się "Fakty" TVN. Śledztwo krakowskiej prokuratury stoi w miejscu, bo brak kluczowych dowodów na to, że Amerykanie - za wiedzą polskich służb - przetrzymywali i torturowali podejrzanych o terroryzm islamistów.
Z informacji, do których dotarł reporter "Faktów" Dariusz Prosiecki wynika, że śledczy myślą nad zamknięciem śledztwa, bo jest problem z udowodnieniem obecności więzień CIA w Polsce.
Oficjalnie nikt tych informacji nie potwierdza, ale nieoficjalnie mówią wprost - nie mamy dokumentów, nie mamy dowodów i mamy niewielkie szanse na to, że coś przełomowego pojawi się w tej sprawie.
Stoją w miejscu
Powodów jest kilka. Po pierwsze politycy, którzy o rzekomych tajnych więzieniach mogą wiedzieć dużo, milczą i zasłaniają się tajemnicą państwową. Po drugie śledczy mają ogromny problem ze sprawdzeniem akt, informacji i dokumentów w tej sprawie, bo są one tajne. W grę wchodzi tutaj tajmnica państwowa i wojskowa.
Najważniejsze jednak jest to, że nie ma żadnej pomocy prawnej ze strony Amerykanów. Choć w całej sprawie wiedzą najwięcej, to nie odpowiadają na prośby polskich śledczych.
W tej sytuacji - według nieoficjalnych informacji - nie ma sensu stać ze śledztwem w miejscu. Prokuratorzy przyznają, że jeśli nic nowego się nie wydarzy, śledztwo będzie musiało zostać umorzone.
Jak pisała prasa, nie jest też wykluczone, że zostaną wycofane zarzuty wobec byłego szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego. Właśnie z braku dowodów.
Autor: mn/tr / Źródło: Fakty TVN