Wydaje się, że część polityków zupełnie świadomie i celowo nie chce korzystać z innych rozwiązań niż te prywatne - uważa ekspert do spraw cyberbezpieczeństwa Piotr Konieczny. Dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński, który komentował sprawę włamania na skrzynkę Michała Dworczyka, zwrócił z kolei uwagę, że publikowane dokumenty "noszą wszelkie znamiona wiarygodności", przy czym zaznaczył, że jest w tej sprawie jedno "ale".
Minister Dworczyk, po przekazaniu informacji o włamaniu na jego skrzynkę mailową, zapewniał, że łupem ataku hakerów nie padły "żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny". W piątek minister poinformował, że "nadal prowadzone są ataki na konta jego rodziny w różnych kanałach komunikacji". Na początku tego tygodnia warszawska prokuratura okręgowa poinformowała, że wszczęła śledztwo po ataku na skrzynkę mailową Dworczyka.
Redakcja tvn24.pl potwierdziła u urzędników kilku resortów, że zarówno szef KPRM Michał Dworczyk, jak i premier Mateusz Morawiecki używali prywatnych maili, założonych w publicznych serwisach. - Gdy pracowałem z premierem, dostawałem wyłącznie maile z prywatnego konta - powiedział nam jeden z urzędników resortu finansów.
W środę posłowie na niejawnym posiedzeniu wysłuchają informacji premiera na temat ataków cybernetycznych na Polskę. Wcześniej Mateusz Morawiecki uchylał się od odpowiedzi na pytanie, czy używa prywatnej skrzynki mailowej do służbowych celów.
Zieliński: musimy pamiętać o jednym znaku zapytania
Mnożące się informacje w tej sprawie podsumował na antenie TVN24 dziennikarz śledczy tvn24.pl Robert Zieliński. - Musimy zauważyć, że jest to ewentualny wyciek ze skrzynki mailowej, ale prywatnej, a nie służbowej ministra, szefa kancelarii premiera. To kluczowa sprawa w tym wszystkim, co się dzieje - zauważył.
Zieliński przypomniał, że Dworczyk opublikował w tym temacie dwa oświadczenia, które - jak mówił dziennikarz - są według niego "dość niejasne". - Te oświadczenia przyznają, że doszło do włamania, jednak sam pan minister Michał Dworczyk pisze, że niektóre z tych dokumentów, które ujrzały światło dzienne, mogą być zmanipulowane. Jest to pewien znak zapytania, o którym musimy pamiętać i musimy brać pod uwagę to, że niektóre z tych dokumentów, które omawiamy, mogą być nieco zmanipulowane bądź zmanipulowane - tłumaczył.
- Niemniej jednak jest to największy z dotychczasowych wycieków dokumentów wrażliwych, mających znaczenie dla bezpieczeństwa państwa, wewnętrznego i zewnętrznego - podsumował.
Zieliński wymienił, że publikowane dokumenty koncentrują się na trzech obszarach: legislacji w Polsce, obronności i polityki zagranicznej. - Chcę przy tym wskazać, że wszystkie te dokumenty noszą wszelkie znamiona wiarygodności. W taki sposób tworzy się w Polsce dokumenty, one odpowiadają wzorom stosowanym właśnie w kancelarii premiera - zwrócił uwagę.
Konieczny: paranoidalne, ale też paradoksalnie dziwne podejście do bezpieczeństwa
Różnice między zabezpieczeniem rządowej skrzynki mailowej a takiej, którą posiada zdecydowana większość obywateli, przybliżył Piotr Konieczny, ekspert do spraw bezpieczeństwa komputerowego z portalu Niebezpiecznik.pl.
- Na to pytanie najlepiej odpowiedzieliby administratorzy rządowych skrzynek. Natomiast patrząc na to, jak politycy podchodzą do korzystania z wewnętrznej infrastruktury i komunikacji, które zapewnia im państwo, rzekomo lepiej zabezpieczonej przed atakami, to widać, że chyba te zabezpieczenia sprawiają, że korzystanie z tego typu skrzynek jest najwyraźniej niewygodne albo sami politycy jakoś dziwnie boją się z korzystania ze skrzynek - ocenił.
- Być może mają wrażenie, że służby, które stoją na straży bezpieczeństwa, które powinny zabezpieczać ich komunikacje, mogą raczej na tę komunikację zerkać i później przekazywać pewne informacje ich przeciwnikom politycznym - mówił.
Według niego, "to jest takie paranoidalne, ale też paradoksalnie dziwne podejście do bezpieczeństwa, być może też sposób prowadzenia polityki w Polsce, gdzie część polityków boi się służb, które w rzeczywistości są po to, aby ich chronić".
- O ile faktycznie w Polsce mamy zarówno w SKW (Służbie Kontrwywiadu Wojskowego), czy ABW (Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego) ekspertów, którzy maja odpowiednią wiedzę, aby komunikację posłom zabezpieczyć, to niestety do tanga trzeba dwojga - zauważył. - Politycy muszą chcieć być zabezpieczeni, a wydaje się, że to tu właśnie jest ten problem: część polityków zupełnie świadomie i celowo nie chce korzystać z innych rozwiązań niż te prywatne - wyjaśnił.
- Dlaczego (część polityków) ucieka na prywatne skrzynki? Czy ma coś do ukrycia? Trudno powiedzieć, natomiast zabezpieczenia i na rynku prywatnym i korporacyjnym, czy tez nawet rządowym, to są tak naprawdę te same technologie, które można wdrożyć i tu i tam - powiedział Konieczny.
Źródło: TVN24