Była świadomość, że może być to wykorzystywane do różnego rodzaju wrzutek, do politycznej gry. - I dokładnie tak się stało - powiedział wiceminister Marcin Horała, pytany o ujawnione kulisy incydentu z lotem prezydenta z lipca ubiegłego roku. W tym tygodniu Wirtualna Polska opisała próby "tuszowania" tego zdarzenia. Miał w tym brać udział Horała. - To po prostu nieprawda - odpowiedział polityk.
Na początku lipca 2020 roku informowaliśmy, że samolot z prezydentem Andrzejem Dudą wystartował z lotniska po zakończonej służbie kontrolera. Do zdarzenia doszło 2 lipca na lotnisku w Babimoście pod Zieloną Górą. Tego dnia Andrzej Duda walczył o głosy mieszkańców województwa lubuskiego podczas kampanii prezydenckiej.
Wirtualna Polska w tym tygodniu opisała kulisy prób - jak określili dziennikarze - "tuszowania" tego incydentu. Przedstawiono zapis rozmów na stworzonej w tym celu grupie GREENBERG (od nazwy Zielona Góra), które trwały w pierwszej połowie lipca 2020 roku. Uczestniczyli w nich między innymi prezes LOT-u Rafał Milczarski, prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) Janusz Janiszewski oraz wiceminister w Ministerstwie Infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego Marcin Horała. W sprawie wymieniono łącznie 235 komunikatów.
Horała: wątki z rozmowy były wyrwane z kontekstu
Horała był w czwartek pytany o okoliczności lotu prezydenta z Zielonej Góry lipca ubiegłego roku i jego udział w dyskusji na ten temat. - Gdyby ktoś wprost zadeklarował, że na przykład ja miałem udział w tuszowaniu jakiegoś zdarzenia, to po prostu naruszyłby moje dobra osobiste i mógłbym dochodzić ich obrony, bo to po prostu nieprawda - oświadczył.
Według niego w sprawie "tworzone jest pewne wrażenie, czy pewne sugerowanie, że być może coś takiego miało miejsce". - Nic takiego nie miało miejsca, jest w tej sprawie oświadczenie Ministerstwa Infrastruktury. Postepowanie w tej, jak i we wszystkich tego typu sprawach, toczy się przed Państwową Komisją Badania Wypadków Lotniczych. Nikt ze znanych mi osób, w tym i ja, w to postępowanie nie ingeruje i nie ingerował. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, kto konkretnie w PKBWL akurat tą kwestią się zajmuje - tłumaczył.
- Grupa dyskusyjna, z której pewne wyrwane z kontekstu wątki były pokazywane, dotyczyła czegoś zupełnie innego, to znaczy: w gronie różnych osób zajmujących się lotnictwem takie robocze, między nami, ustalenia, co może faktycznie się tam stało - mówił. Horała tłumaczył, że osoby zaangażowane w konwersacje miały "świadomość, że może być to wykorzystywane do różnego rodzaju wrzutek, do politycznej gry". - I dokładnie tak się stało - skwitował.
- Jedno zdanie, które na tej całej grupie wypowiedziałem, które jest cytowane, że "będzie to wrzutka pana Laska, próba manipulacji przed wyborami", to teraz dokładnie się to dzieje, tylko akurat nie przed wyborami, tylko w okolicy rocznicy katastrofy smoleńskiej - uznał.
Maciej Lasek to były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) i jednen z posłów, który udał się z kontrolą do PAŻP, aby poznać okoliczności zdarzenia z lipca 2020 roku z udziałem prezydenta.
Horała: weźmiemy udział w komisji sejmowej
- Według mojej wiedzy, choć podkreślam, że to nie jest tu istotne, bo istotna jest tu PKBWL, nie doszło w żadnym momencie do jakiegokolwiek zagrożenia bezpieczeństwa pasażerów tego lotu, a kwestie, czy doszło do uchybień formalnych i proceduralnych bada PKBWL - mówił dalej Horała. - Dopóki bada, to nie można publicznie udostępniać materiałów zgromadzonych w ramach tego badania - dodał.
- Okazałem się prorokiem. Mamy do czynienia z wrzutką polityków Platformy Obywatelskiej, w tym pana posła Laska, którego akurat przypadkiem po nazwisku wymieniłem - podsumował.
Źródło: TVN24