Do Polski i krajów bałtyckich przyjedzie część 1. Dywizji Kawalerii USA wraz ze swoim najcięższym sprzętem. Jak poinformował Pentagon, pojawią się nawet czołgi M1 Abrams. Żołnierze przyjadą jesienią na kilkumiesięczną turę ćwiczeń. W tym samym czasie mają do Polski zawitać brytyjskie siły zmechanizowane.
Około 600 żołnierzy 1. Brygady z 1. Dywizji Kawalerii, na co dzień stacjonującej w Fort Hood w Teksasie, ma przyjechać do Polski i krajów bałtyckich w październiku. Rzecznik polskiego MON doprecyzował, że do Polski przyjedzie około 150 żołnierzy.
- Przywiozą ze sobą swój sprzęt do ćwiczeń, w tym czołgi, wozy bojowe piechoty, transportery opancerzone i cały dodatkowy sprzęt wsparcia niezbędny do działania jednostki kawalerii - powiedział pułkownik Steven Warren, rzecznik prasowy Pentagonu.
Ciężka kawaleria przybywa
600 "kawalerzystów" (1. Dywizja Kawalerii zachowała swoją tradycyjną nazwę, ale faktycznie jest dywizją zmechanizowaną) ma pochodzić ze składu 1. Brygadowego Zespołu Bojowego "Iron Horse" (jedna z trzech "ciężkich" brygad tworzących 1. Dywizję Kawalerii. Wspiera je dodatkowo brygada śmigłowców szturmowych i transportowych). To jedna z jednostek o najdłuższej historii i tradycji w wojsku USA. Traktowana jest jako elitarna.
Żołnierze mają przyjechać do Polski i krajów bałtyckich w celu zastąpienia kolegów z 173. Brygady Powietrznodesantowej. Około 600 "desantowców" trafiło do Europy Wschodniej wiosną wobec zaostrzenia kryzysu na Ukrainie. Mieli być środkiem "wzmocnienia poczucia bezpieczeństwa" wschodnich państw NATO i sygnałem wysłanym Rosji.
Formalnie oddziały amerykańskie uczestniczą w długotrwałych ćwiczeniach "Atlantic Resolve" (Atlantyckie Zdecydowanie). Kawalerzyści mają spędzić na wschodzie Europy trzy miesiące.
Przysłanie w miejsce lekko uzbrojonych spadochroniarzy ciężko uzbrojonych kawalerzystów można potraktować jako wzmocnienie przesłania pod adresem Rosji. Państwowa agencja RIA Nowosti szybko dostrzegła oświadczenie Pentagonu i już alarmuje, iż w Estonii będą "stacjonować czołgi USA".
Pancerni goście w Polsce
W tym samym czasie co amerykańscy kawalerzyści do Polski ma przyjechać ponad tysiąc brytyjskich żołnierzy na ćwiczenia "Czarny Orzeł". Londyn zapowiedział, że przywiozą 350 pojazdów, ale nie sprecyzowano, czy w tym te najcięższe jak czołgi Challenger 2.
Poinformowano jednak, że ćwiczenia "Czarny Orzeł" mają się odbyć na poligonie w Żaganiu przy współudziale polskiej 11. Dywizji Kawalerii Pancernej, czyli elitarnego polskiego związku pancernego. Być może do polsko-brytyjskich manewrów dołączą Amerykanie, skoro już będą na miejscu.
Może to wskazywać na zorganizowanie w Polsce, po raz pierwszy w historii, manewrów najcięższego sprzętu NATO.
Polskie MON zadowolone
Szef MON Tomasz Siemoniak powiedział w czwartek dziennikarzom, że zapowiedziany przyjazd żołnierzy z USA to realizacja planów wzmocnienia obecności wojsk NATO w Europie Środkowej, które przyjęto wiosną po wybuchu kryzysu na Ukrainie.
- Tych 600 żołnierzy, o których jest dzisiaj mowa, dotyczy Polski i państw bałtyckich i jest realizacją tego właśnie planu. Bardzo się cieszę, że zobowiązania są dotrzymywane i, tak jak do tej pory intensywnie ćwiczyliśmy, tak będziemy dalej – oznajmił szef MON. Zaznaczył, że seria rozmaitych przedsięwzięć szkoleniowych jest zaplanowana do końca roku i obejmuje m.in. bardzo duże ćwiczenia "Anakonda" we wrześniu. - To jest bardzo znaczący gest ze strony naszych sojuszników. Obok kompanii amerykańskiej do końca roku będzie ćwiczyło 200 żołnierzy kanadyjskich, również 1200 w trzech zmianach żołnierzy brytyjskich. Bardzo to doceniamy – powiedział Siemoniak.
Autor: mk\mtom\kwoj / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: army.mil