Jeżeli ważni politycy są nieodpowiedzialni, to można się domyślać, że będą z tego problemy - powiedział w "Tak jest" poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński, komentując aferę mailową rządu PiS. Wicerzecznik Porozumienia Jan Strzeżek ocenił, że "musimy sobie zadać pytanie, czego chcą hakerzy". - Intencją właśnie jest to, żeby stawiać tezę, że państwo nie działa - ocenił.
W ubiegłym tygodniu minister Michał Dworczyk poinformował o włamaniu na swoją skrzynkę mailową. Od tamtego czasu w portalu Telegram pojawiają się zrzuty ekranu, na których widać domniemaną korespondencję ze skrzynki Dworczyka prowadzoną między innymi z premierem i innymi urzędnikami państwowymi.
W piątek wicepremier do spraw bezpieczeństwa, prezes PiS Jarosław Kaczyński wydał oświadczenie, w którym napisał, że "najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego". Dodał, że "analiza informacji pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że został przeprowadzony z terenu Federacji Rosyjskiej".
"Najważniejsi urzędnicy w państwie zachowywali się po prostu głupio"
O tej sytuacji dyskutowali w "Tak jest" w TVN24 poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej i wicerzecznik Porozumienia Jan Strzeżek, które jest koalicjantem PiS.
Zdaniem posła PO "najważniejsi urzędnicy w państwie zachowywali się po prostu głupio". - Premier i szef (jego - red.) kancelarii wysyłali sobie informacje, jednak służbowe, pomiędzy prywatnymi skrzynkami. Do tego naprawdę nie ma co szukać wielkich teorii o cyberataku, o inwazji i tak dalej. Tu po prostu jest nieodpowiedzialność - ocenił. Jak mówił Kierwiński, "jeżeli ważni politycy są nieodpowiedzialni, to można się domyślać, że będą z tego problemy".
"Intencją właśnie jest to, żeby stawiać tezę, że państwo nie działa"
Według Strzeżka "musimy sobie zadać pytanie, czego chcą hakerzy". - Czego chcą ci, którzy zaatakowali i którzy opublikowali w pewnej części na pewno sfabrykowane, w pewnej części na pewno nieprawdziwe maile - mówił.
Zaznaczył, że "nikt z nas nie jest w stanie powiedzieć, jaki procent maili jest autentyczny". - Jestem przekonany, że intencją właśnie jest to, żeby stawiać tezę, że państwo nie działa, że służby nie działają, że zostały popełnione błędy - dodał wicerzecznik Porozumienia, wchodzącego w skład Zjednoczonej Prawicy.
Kierwiński: obawiają się, że ministrowie Kamiński i Wąsik szykują prowokację
Strzeżek przyznał, że "nie powinno się wysyłać wrażliwej korespondencji ze skrzynek prywatnych". - Jako kraj, jako Rzeczpospolita, wydajemy gigantyczne pieniądze na systemy teleinformatyczne po to właśnie, żeby najważniejsze osoby w państwie miały pewną osłonę przed tego typu atakami - zaznaczył.
Kierwiński podkreślił, że "polska administracja ma możliwość korzystać z bezpiecznych skrzynek, skrzynek mailowych chociażby w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów". - Wiem, bo pracowałem w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - zauważył.
- Zachodzi pytanie, dlaczego panowie nie korzystali z tych skrzynek? Moja teza jest bardzo prosta: ponieważ panowie tak bardzo boją się, że w systemie KPRM-owskim te maile będą (...) inwigilowane (...) przez ministra (wiceszefa MSWiA Macieja) Wąsika i ministra (szefa MSWiA Mariusza) Kamińskiego. Tak obawiają się Kamińskiego i Wąsika, że (ci) szykują na nich prowokację, że wolą tego typu korespondencję prowadzić ze skrzynek prywatnych - ocenił poseł PO.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24