Nie mam na razie żadnej informacji o tym, by jakiekolwiek zagrożenie dla polskiego państwa rzeczywiście zostało wygenerowane - powiedział prezydent Andrzej Duda. Odniósł się do tak zwanej afery mailowej, która rozpoczęła się od włamania na skrzynkę poczty elektronicznej używaną przez szefa kancelarii Michała Dworczyka. Polskie władze twierdzą, że to cyberatak "z terenu Federacji Rosyjskiej", którego "skala i zasięg są szerokie". Opozycja wytyka rządzącym niefrasobliwość w korzystaniu z prywatnej poczty elektronicznej do celów służbowych.
Prezydent Andrzej Duda podczas poniedziałkowego pobytu w Jabłonnie został zapytany przez dziennikarzy, czy niepokoi go wyciek maili i czy jego zdaniem bezpieczeństwo kraju jest w jakiś sposób zagrożone. - Zawsze niepokoi taka sytuacja i chyba niepokoi każdego, także każdego użytkownika poczty mailowej. To jest pewna akcja pokazowa, którą ewidentnie ktoś prowadzi. Jest to jak widać zorganizowane i co do tego nikt nie ma wątpliwości, że jeżeli takie coś wycieka porcjami, to znaczy, że ktoś sobie robi jakiś charakter akcji politycznej - powiedział prezydent.
Duda: to jest dla nas wszystkich ostrzeżenie
Zastrzegł jednak, ze nie sądzi, "żeby bezpieczeństwo państwa było zagrożone". - Dlatego, że te adresy mailowe, które są rzeczywiście w gestii polskiego państwa, bo opiekują się nimi służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa, one są bezpieczne. I jak do tej pory - o ile mnie pamięć nie myli - nie słyszałem, by z któregoś z tych oficjalnych adresów rządowych jakieś informacje się pojawiły - dodał.
Jak ocenił, "to jest dla nas wszystkich ostrzeżenie, choć bez wątpienia to jest pokazanie, że w jakimś sensie polskie państwo również może być zaatakowane". - Nie mam na razie żadnej informacji o tym, by jakiekolwiek zagrożenie dla polskiego państwa rzeczywiście tutaj zostało wygenerowane - powtórzył prezydent.
Podkreślił, że "każdy polityk jest zobowiązany do pewnej ostrożności i rozsądku", szczególnie że każdy ma maila i prywatną korespondencję.
Prezydent: pytanie, czy tam znalazły się informacje, które miały w sensie prawnym charakter niejawny
Prezydent pytany był również, czy jakieś konsekwencje powinny zostać wyciągnięte wobec polityków, którzy używali prywatnej skrzynki mailowej do celów służbowych, w tym szefa KPRM Michała Dworczyka. - Jest pytanie, czy znajdują się tam jakiekolwiek informacje, które są informacjami mającymi charakter informacji w jakikolwiek sposób klauzulowanych. Bo to jest fundamentalna sprawa, czy tam znalazły się informacje, które miały w sensie prawnym charakter niejawny lub też powinny mieć charakter niejawny - powiedział Andrzej Duda. Według niego "to jest rzecz, która musi zostać sprawdzona i nie ma żadnych wątpliwości, że to jest sprawdzane".
Dopytywany, czy jeśli w wyniku tego sprawdzenia okaże się, że były w mailach takie właśnie informacje, to jakieś konsekwencje powinny być wyciągnięte, prezydent stwierdził, że "na pewno wtedy zaczyna się poważna sprawa".
- Natomiast dopóki to jest korespondencja na zasadzie jakiejś konwersacji, która jest prowadzona... Wiecie państwo, każdy żyje - powiedział.
Afera mailowa
Szef KPRM Michał Dworczyk 8 czerwca poinformował o włamaniu na swoją skrzynkę mailową. 18 czerwca wicepremier do spraw bezpieczeństwa, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński opublikował oświadczenie, w którym napisał, że "najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego". Dodał, że atak został przeprowadzony "z terenu Federacji Rosyjskiej", a "jego skala i zasięg są szerokie". Dokument o cyberataku polskie władze przekazały także organom i instytucjom Unii Europejskiej.
Dworczyk wydał w tej sprawie dwa oświadczenia. Jedno 9 czerwca, drugie - 11 czerwca. Potem nie zabierał głosu w sprawie cyberataków, a w Sejmie nie odpowiadał na zadawane mu pytania.
Szef kancelarii premiera rozmawiał o tej sprawie z dziennikarzami "Wprost". "Tak, prowadziłem korespondencję z prywatnej skrzynki z różnymi osobami, bo jako osoba, która występuje w różnych funkcjach, czyli osoby prywatnej, polityka i urzędnika, kontaktuję się z różnymi osobami, które przesyłają na mój adres różną korespondencję" - przyznał w wywiadzie. Dworczyk przekazał, że w tych korespondencjach były "różne informacje wrażliwe, bo taki charakter ma wiele informacji w świecie polityki". - Natomiast według mojej wiedzy nie było tam informacji klauzulowanych, niejawnych - powiedział.
Źródło: PAP, TVN24