Kamila Gasiuk-Pihowicz (PO) wyraziła w "Kawie na ławę" zdziwienie, że szkalująca sędziów "Mała Emi", czyli Emilia Szmydt, nie została dotąd przesłuchana w sprawie afery hejterskiej, chociaż otwarcie mówi o swojej w niej roli. - Zbigniew Ziobro i jego ludzie zorganizowali grupę rzygającą brudami na innych ludzi i do tej pory nikt nie poniósł za to konsekwencji - ocenił Krzysztof Gawkowski (Lewica). Łukasz Schreiber (PiS) oświadczył, że "były dymisje w związku z tą sprawą". Zarówno on, jak i doradca prezydenta Paweł Sałek przekonywali, że nie widzieli reportażu "Superwizjera" z wypowiedziami "Małej Emi".
W reportażu "Superwizjera" TVN "Spowiedź Małej Emi. Kulisy afery hejterskiej" poruszono temat afery w resorcie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, o której media informowały w 2019 roku. Emilia Szmydt, zwana Małą Emi - żona jednego z sędziów, którego nazwisko pojawiało się w tej sprawie - po raz pierwszy zdecydowała się powiedzieć przed kamerą o swojej roli w aferze. Podkreślała też, że nie została nawet przesłuchana w tej sprawie. Sprawę tę komentowali w "Kawie na ławę" politycy.
Gasiuk-Pihowicz: historia niebywała
Kamila Gasiuk-Pihowicz z Platformy Obywatelskiej mówiła w "Kawie na ławę" w TVN24, że nieprzesłuchanie "Małej Emi" ją "zdecydowanie dziwi". - Historia związana z tą szajką hejterską działającą w Ministerstwie Sprawiedliwości to jest historia niebywała - dodała.
- Te zeznania (wypowiedzi dla mediów - red.) pani (Emilii) Szmydt, pana sędziego (Arkadiusza) Cichockiego, sędziego (Tomasza) Szmydta potwierdzają tylko to, że w Ministerstwa Sprawiedliwości działała zorganizowana grupa, która miała swojego herszta, która miała dostęp do zielonych teczek z najbardziej poufnymi, personalnymi informacjami na temat zdrowia, życia prywatnego sędziów, które wykorzystywała do tego, żeby hejtować ich, hejtować członków ich rodzin - kontynuowała.
Posłanka zauważyła, że reportaż "Superwizjera" pokazuje "nieróbstwo, jeżeli chodzi o postępowanie w prokuraturze". - Trzy lata. Osoby, które miały być ofiarami, są w tym momencie podejrzane. Ograniczanie dostępu do akt. Nieprzesłuchani kluczowi świadkowie. Trzecia prokuratura, która się tym zajmuje - wyliczała.
Schreiber: były dymisje
Przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów Łukasz Schreiber (PiS) zapewnił, że "były dymisje w związku z tą sprawą", ale oświadczył, że "nie miał czasu", by zapoznać się z reportażem.
Na pytanie, gdzie jest w tej sprawie sprawiedliwość i dlaczego hejterka nie została przesłuchana, odparł: - Proszę pytać o to tych, którzy odpowiadają za prokuraturę.
Kamiński: Schreiber i Morawiecki wiedzą, co to znaczy, jak ludzie Ziobry z kimś walczą
Senator Michał Kamiński (PSL) przekonywał, że "i pan minister Schreiber, i pan premier (Mateusz) Morawiecki lepiej niż ktokolwiek inny przy tym stole wiedzą doskonale, co to znaczy, jak ludzie Zbigniewa Ziobry z kimś walczą".
- Bo oni się z tym spotykają codziennie. Oni codziennie mają problem, o którym my dzisiaj rozmawiamy - dodał.
Gawkowski: nikt nie poniósł konsekwencji
- Zbigniew Ziobro i jego ludzie zorganizowali grupę rzygająca brudami na innych ludzi i do tej pory nikt nie poniósł za to konsekwencji - taką opinię wyraził szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.
Na uwagę, że zdymisjonowany został wiceszef resoru sprawiedliwości Łukasz Piebiak, powiedział, że "ten człowiek powinien siedzieć w więzieniu".
Hennig-Kloska: państwo nie działa
Posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska oceniła, że "jeżeli jest sytuacja taka, że świadków i uczestników całej tej afery hejterskiej zamiast sądu musi przesłuchiwać telewizja, prywatna, komercyjna, to znaczy, że państwo nie działa". - Nie działa, bo oczywiście, że Ziobro jest w tym przypadku sędzią we własnej sprawie. Ukręcił w prokuraturze łeb tej sprawie, bo ona najprawdopodobniej doszłaby do tego, że był głównym zleceniodawcą - mówiła.
Jej zdaniem "jeśli spojrzymy na to, co mówią świadkowie, można domniemywać, że przynajmniej w trzech miejscach prawo zostało złamane". - Po pierwsze, nadużycie władzy. Po drugie, sposób zorganizowany przemocy - wskazywała. - Po trzecie, dochodziło do udostępniania danych wrażliwych na temat osób niewygodnych dla władzy osobom trzecim - dodała.
Sałek: jestem doradcą prezydenta, a nie Ziobry
Doradca prezydenta Paweł Sałek został zapytany, jak broniłby ministra Ziobry. Mówił, że nie oglądał materiału "Superwizjera", a sprawę zna "z Twittera". - Ja się nie odniosę szczegółowo do tej sprawy - powiedział.
- Jestem doradcą pana prezydenta, a nie pana ministra Ziobry - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24