- W związku tym, co widzę w internecie, to nie jest żadna afera - powiedziała przewodnicząca neo-KRS Dagmara Pawełczyk-Woicka, pytana przez reportera TVN24 o zorganizowaną w czasach, gdy rządziła Zjednoczona Prawica akcję dyskredytowania sędziów. Według niej, ponieważ ofiary akcji się do niej nie zwracały, to "nie miała podstaw, żeby się z nimi kontaktować". Tymczasem wiceszef neo-KRS Rafał Puchalski - który miał być członkiem grupy hejterskiej - pytany, czy tego żałuje, odparł: - Nie wiem, o czym pan mówi.
Przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa Dagmara Pawełczyk-Woicka została zapytana w środę w Sejmie, co zrobiła, żeby wesprzeć ofiary afery hejterskiej. Oceniła, że "w związku tym, co widzi w internecie, to nie jest żadna afera". Na pytanie, czy nie szokuje jej to, że prokuratura chce postawić zarzuty między innymi byłemu wiceministrowi sprawiedliwości w czasach, gdy rządziła Zjednoczona Prawica, a obecnie sędziemu Łukaszowi Piebiakowi, odpowiedziała, że "zawsze mnie niepokoi, jeżeli podmiotem postępowania są sędziowie, bo to powinno mnie niepokoić".
- I niepokoi, ale to są tylko twierdzenia prokuratury. Ja przecież nie znam materiału - dodała.
ZOBACZ TEŻ: Seria pytań do Piebiaka. "Nudny pan jest"
Mówiła, że "szokuje" ją prześledzenie kilkudziesięciu tysięcy maili, co "wymaga niesamowitej pracy funkcjonariuszy, dlatego że ktoś się poczuł urażony". - Bo ja to tak odbieram - dodała. Oceniła, że "to jest nieproporcjonalne".
- Dlaczego ja mam się wypowiadać na temat ustaleń, zarzutów, które chce postawić prokuratura (...). O tym wypowie się Sąd Najwyższy, Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Ja się na ten temat nie będę wypowiadać, bo to nie jest związane z naszą działalnością - mówiła Pawełczyk-Woicka.
- Znam materiały tylko i wyłącznie z tego, co państwo publikowaliście w mediach - dodała.
Pytana, czy nie zainteresowała się bardziej sprawą, na przykład kontaktując się z osobami, które były ofiarami tej afery, odparła, że nie wyobraża sobie tego.
- Jeżeliby chcieli kontaktu z nami, toby się do nas zwrócili. A ponieważ się nie zwracali, to nie miałam podstaw, żeby się z nimi kontaktować. Nie narzucam się. Jeżeli ktoś po prostu kieruje jakiś wniosek, skargę, to ona jest rozpatrywana przez Krajową Radę Sądownictwa - powiedziała.
Puchalski pytany o grupę hejterską. "Nie wiem, o czym pan mówi"
Reporter TVN24 Radomir Wit rozmawiał także z wiceszefem neo-KRS Rafałem Puchalskim, kojarzonym z aferą hejteską. Miał on być członkiem grupy utworzonej na komunikatorze, której członkowie mieli na celu szkalowanie sędziów sprzeciwiających się zmianom w wymiarze sprawiedliwości wprowadzanym przez Zjednoczoną Prawicę.
- Żałuje pan udział w grupie hejterskiej? - zapytał go Wit. - Nie wiem, o czym pan mówi. Do widzenia - odpowiedział mu sędzia.
Reporter kontynuował zadawanie pytań o tę sprawę, ale Puchalski stał do niego tyłem w windzie, czekając na jej zamknięcie się i odjazd, i nie odpowiadał. Ostatecznie drzwi windy się zamknęły i dziennikarz nie mógł już kontynuować prób zadawania pytań.
Afera hejterska
W 2019 roku media ujawniły tzw. aferę hejterską z udziałem m.in. sędziego Łukasza Piebiaka, wiceszefa MS, informując, że od czerwca 2018 r. koordynował on akcję mającą na celu skompromitowanie sędziów sprzeciwiających się zmianom w wymiarze sprawiedliwości wdrażanym przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.
CZYTAJ TAKŻE: "Zorganizowana grupa przestępcza", którą miał kierować Piebiak. Wnioski o uchylenie immunitetów
Członkiem grupy hejterskiej był m.in. podwładny Piebiaka, pracujący w tym czasie w MS sędzia Tomasz Szmydt, były już sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Na początku maja tego roku Szmydt uciekł na Białoruś. Służby i prokuratura prześwietlają jego działania pod kątem szpiegostwa. Jest ścigany listem gończym.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24