Konsekwencje różnych ideologicznych obsesji ministra Czarnka spadają na dzieciaki, które i tak mają pod górkę - zauważył w "Faktach po Faktach" szef Lewicy Razem Adrian Zandberg. Drugi gość programu Michał Woś z Solidarnej Polski pytany był o to, czy Polska powinna iść śladem Węgier i zakazać "propagowania homoseksualizmu".
Gośćmi piątkowych "Faktów po Faktach" byli szef Lewicy Razem Adrian Zandberg i wiceminister sprawiedliwości Michał Woś (Solidarna Polska).
Zostali zapytani między innymi o ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, który ostatnią paradę równości nazwał "tak zwaną paradą, która z równością nie ma nic wspólnego". - Czy to są ludzie normalni państwa zdaniem? Przecież wszyscy Polacy dokładnie widzą, co się dzieje na tych ulicach, i wiedzą, na czym polega równość i na czym polega tolerancja, ale to, co się tam działo, nie ma nic wspólnego ani z równością, ani z tolerancją. To jest fetyszyzowanie i wykrzywianie równości i tolerancji - komentował.
Zandberg: Czarnek chyba pomylił stulecie
Adrian Zandberg, komentując te słowa, stwierdził, że Przemysław Czarnek "chyba pomylił stulecie, w którym żyje i czasem się tak zachowuje, jakby mylił kuratoria oświaty jednego dnia z kuriami, a innego dnia z prokuraturą".
- Problem polega na tym, że konsekwencje tych różnych ideologicznych obsesji ministra Czarnka spadają na dzieciaki, które i tak mają pod górkę, bo pan minister Czarnek nie poradził sobie specjalnie dobrze z organizacją nauki zdalnej - stwierdził. Według niego "ostatnia rzecz, której szkoła teraz potrzebuje, to ideologiczna krucjata w wykonaniu ministra, który postanowił, że będzie teraz ręcznie sterował szkołami i będzie mówić nauczycielom i dyrektorom, co oni mają myśleć".
Woś: ideologiczną krucjatę prowadzi środowisko LGBT
Zdaniem Michała Wosia "Polacy sami ocenią i zachowania i słowa pana profesora Czarnka". - Jeżeli ktoś mówi, że nie do końca jest to normalne, kiedy, przepraszam, ktoś biega z gołym tyłkiem po ulicach Warszawy, to ja się z takim kimś po prostu zgadzam i większość Polaków także - stwierdził. - Co pan wygaduje, panie ministrze? - dopytywał go Zandberg.
Woś przekonywał, że "ideologiczną krucjatę prowadzi właśnie środowisko LGBT". Dodawał, że "seksedukacja deprawuje dzieci". - Bo to nie jest zwykła edukacja seksualna, wszyscy widzieliśmy te podręczniki - ocenił. Nie precyzował, o jakie podręczniki mu chodzi.
Wiceminister sprawiedliwości został zapytany, czy według niego w Polsce powinno się zakazać propagowania homoseksualizmu (tak jak to nazwano między innymi na Węgrzech, gdzie takie zapisy weszły w życie). - Zakaz zmiany płci, nad tym pracuje pan minister (Michał) Wójcik, jako minister w kancelarii premiera - odpowiedział.
Zarówno prowadzący program Piotr Marciniak, jak i Adrian Zandberg odpowiedzieli na te słowa ze zdziwieniem, prosząc o doprecyzowanie lub sprostowanie. - (Pracuje) nad zakazem działań promocyjnych, propagandowych środowisk LGBT - mówił wiceminister. - Tu o szczegóły trzeba pytać pana Wójcika - dopowiedział.
Na jego słowa reagował Zandberg. - Ludzie są różni i mają prawo być różni. Nie zglajchszaltujecie ich, nie zmusicie ich do tego, żeby wyparli się sami siebie. Państwo nie powinno tego robić, bo państwo nie od tego jest - zwracał uwagę.
- Państwo jest od tego, żeby wspierać obywateli, żeby zapewnić porządne, bezpłatne usługi publiczne, żeby zadbać o porządne płace i żeby ludzie czuli się bezpiecznie w swoim otoczeniu. Od tego jest państwo - wymieniał. Zaznaczył, że państwo nie jest od tego, żeby "fanatyczne pomysły wpychać ludziom do głów".
Michał Woś po emisji programu zamieścił wpis, w nawiązaniu do wypowiedzianych na antenie TVN24 słów. Zacytował tweeta wiceszefa Solidarnej Polski, ministra Michała Wójcika, w którym sugerował on, że "zakaz adopcji dzieci przez pary homoseksualne to dopiero przygrywka" i oświadczając, że "Polska musi pozostać wyspą normalności". Wójcik nie precyzował jednak, czym według niego jest ta "normalność".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24